
Co jest owocem sakramentu
pojednania?
Owocem sakramentu pojednania jest przebaczenie
grzechów.
Kiedy Jezus ustanowił sakrament pokuty?
Jezus ustanowił sakrament pokuty w wieczór niedzieli
zmartwychwstania w słowach: " Weźmijcie Ducha Świętego ! Którym
odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są
im zatrzymane"(J 20, 22-23).
Jakie elementy tworzą ten sakrament?
Sakrament pokuty składa się z trzech aktów osoby
spowiadającej się (penitenta) i rozgrzeszenia udzielonego przez
kapłana. Aktami penitenta są: żal za grzechy, wyznanie grzechów
wobec kapłana oraz postanowienie poprawy i wypełnienia
zadośćuczynienia.
Co zawiera akt nawrócenia?
Akt nawrócenia zawiera żal za popełnione grzechy i
mocne postanowienie poprawy, by nie grzeszyć więcej. Dotyczy
więc przeszłości i przyszłości, a opiera się na ufności w
miłosierdzie Boże.
Co to jest "zadośćuczynienie"?
Spowiednik zadaje penitentowi wypełnienie pewnych aktów
"zadośćuczynienia" ("pokuty"), które maja na celu naprawienie
szkód wyrządzonych przez grzech i przywrócenie postawy właściwej
uczniowi Chrystusa.
Jakie są duchowe skutki odpuszczenia grzechów w sakramencie
pokuty?
Duchowymi skutkami sakramentu pokuty są: pojednanie z
Bogiem; pojednanie z Kościołem; darowanie kary wiecznej, będącej
wynikiem grzechu ciężkiego; darowanie, przynajmniej częściowe,
kary doczesnej za grzechy; pokój sumienia, pociecha duchowa;
wzrost sił duchowych do chrześcijańskiej walki ze złem.
Jakie są uprzywilejowane formy pokuty w życiu codziennym?
Uprzywilejowanymi formami pokuty są : post - wyrażający
nawrócenie w stosunku do siebie samego; modlitwa - w stosunku do
Boga; jałmużna - wobec bliźnich.
Jakie dni w roku liturgicznym związane są z większym
wysiłkiem pokutnym?
Dni szczególnie naznaczone duchem pokuty to: czas
Wielkiego Postu i piątki całego roku.
Co to jest
odpust?
Odpust jest darowaniem kary doczesnej za grzechy, które
wierni mogą uzyskać dla siebie lub dla dusz w czyśćcu. |
Jaki jest cel sakramentu
namaszczenia chorych?
Celem sakramentu namaszczenia chorych jest udzielenie
specjalnej łaski chrześcijaninowi, który doświadcza trudności
związanych z ciężką chorobą lub starością.
Jaki jest istotny ryt tego sakramentu?
Sakrament chorych udziela się przez namaszczenie czoła
i rąk chorego, któremu towarzyszy liturgiczna modlitwa kapłana.
Jakie są owoce tego sakramentu?
Owoce sakramentu namaszczenia chorych to : zjednoczenie
chorego z męką Chrystusa; otucha, pokój i odwaga do znoszenia po
chrześcijańsku cierpienia; odpuszczenie grzechów, jeśli chory
nie uzyskał go w sakramencie pokuty; odzyskanie zdrowia, jeśli
ono służy do zbawienia; przygotowanie na przejście do życia
wiecznego.
Co oznacza powszechne kapłaństwo wiernych?
Powszechne kapłaństwo oznacza, że wszyscy wierni,
dzięki łasce sakramentu chrztu, mają udział w kapłaństwie
Chrystusa.
Co to jest sakrament święceń?
Jest to święta władza udzielona po to, by służyć
wspólnocie chrześcijańskiej w imieniu i w osobie
Chrystusa-Głowy.
W jaki sposób duchowni pełnią swą posługę?
Ci, którzy przyjęli święcenia pełnią swą posługę wobec
Ludu Bożego przez nauczanie, sprawowanie kultu i pasterskie
kierowanie.
Jakie są stopnie święceń?
Posługa święceń jest powierzona i wykonywana według
trzech stopni: diakonat, kapłaństwo, biskupstwo.
Czym jest małżeństwo chrześcijan?
Jest wyniesieniem do godności sakramentu przymierzem,
poprzez które mężczyzna i kobieta tworzą wewnętrzną wspólnotę
życia i miłości.
Jakich łask udziela sakrament małżeństwa?
Sakrament ten daje małżonkom łaskę kochania się
miłością, którą Chrystus umiłował Kościół, umacnia ich
nierozerwalną jedność i uświęca na drodze życia wiecznego.
Na czy opiera się sakrament małżeństwa?
Sakrament małżeństwa opiera się na wzajemnej zgodzie,
tzn. na woli wzajemnego i nieodwołalnego oddania się siebie w
tym celu, by żyć przymierzem miłości wiernej i płodnej.
Jakie są istotne cechy małżeństwa?
Istotne cechy małżeństwa to: jedność, nierozerwalność i
otwarcie na płodność. |
 
LUTY
20.1864. W wielkiej bitwie pod Opatowem siły Apolinarego Kurowskiego i
Józefa Haukego-Bosaka zostały rozbite przez wojsko carskie. Klęska ta
ostatecznie przesądziła o upadku Powstania Styczniowego.
23.1924. Zmarł Thomas Woodrow Wilson, prezydent Stanów Zjednoczonych w
latach 1913-1921, współtwórca Ligi Narodów.
25.1942. Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski wydał rozkaz sformowania w
Szkocji w ramach I Korpusu WP Pierwszej dywizji pancernej z gen. Stanisławem
Maczkiem jako dowódcą.
MARZEC
01.1579. Jan Zamoyski został kanclerzem wielkim koronnym.
04.1946. Ojciec Święty Pius XII mianował księdza doktora Stefana
Wyszyńskiego biskupem ordynariuszem diecezji lubelskiej.
07.1953. Rada Państwa i Rada Ministrów PRL podjęły decyzję o zmianie nazwy
Katowice na Stalinogród. Imię Stalina otrzymał także Pałac Kultury i Nauki w
Warszawie. Dzień pogrzebu Stalina komunistyczne władze ogłosiły dniem żałoby
narodowej.
09.1959. Sąd w Polsce skazał Ericha Kocha, nadprezydenta Prus Wschodnich,
szefa Zarządu Cywilnego Okręgu Białystok i komisarza Rzeszy dla Ukrainy, na
karę śmierci za zbrodnię ludobójstwa. Wyrok zamieniono na więzienie.
12.1956. W Moskwie zmarł Bolesław Bierut, I sekretarz KC PZPR, poddańczo
oddany Stalinowi, konsekwentnie realizował politykę sowietyzacji i
uzależniania Polski od Związku Sowieckiego. Odpowiedzialny za system terroru
w Polsce.
20.1848. Wybuch Wiosny Ludów w Wielkopolsce. W Poznaniu powstał Komitet
Narodowy, który domagał się polskiej administracji, utworzenia korpusu
wojska polskiego i obiecywał uwłaszczenie chłopów.
25. 1957. Rząd PRL podpisał z władzami sowieckimi umowę o repatriacji.
Porozumieniem tym zostały objęte osoby, które do 17 września 1939 r.
posiadały polskie obywatelstwo, oraz ich dzieci, jeśli nie miały w ZSRS
bliższych krewnych, a miały ich w Polsce.
28.1364. Arcybiskup gnieźnieński Jarosław ze Skotnik dokonał uroczystej
konsekracji katedry wawelskiej w Krakowie.
31.1991. W Moskwie rozwiązano wszystkie instytucje wojskowe Układu
Warszawskiego. Pakt, w skład którego weszły Bułgaria, Czechosłowacja, NRD,
PRL, Rumunia, Węgry, Albania i ZSRS, powstał w 1955 r. Był wykorzystywany
przez Związek Sowiecki w konfrontacyjnych stosunkach z Zachodem.
KWIECIEŃ
01.1548. Na Wawelu zmarł król Zygmunt I Stary. Za jego panowania trwającego
42 lata Rzeczpospolita była mocarstwem odgrywającym ważną rolę w Europie.
02.1948. Kongres Stanów Zjednoczonych zatwierdził program pomocy
gospodarczej dla Europy zniszczonej przez II wojnę światową, zwany planem
Marshalla. W ciągu 5 lat USA przeznaczyły na pomoc dla Europy Zachodniej 14
mld USD. Związek Sowiecki zmusił kraje Europy Środkowej i Wschodniej do
odrzucenia planu Marshalla.
03.1849. Zmarł Juliusz Słowacki, poeta i dramatopisarz, największy obok A.
Mickiewicza twórca polskiego romantyzmu.
04.1350. Zawarto porozumienie polsko-węgierskie w sprawie Rusi
Halicko-Włodzimierskiej, na podstawie którego węgierski monarcha zrzekł się
praw do tych ziem z zastrzeżeniem, że w wypadku bezpotomnej śmierci
polskiego króla tron przypadnie monarsze węgierskiemu, a jeżeli Kazimierz
doczekałby się syna, Węgrzy mieliby prawo odkupienia Rusi za sumę 100 tys.
florenów.
05.1941. W obozie jenieckim koło Drezna zmarł Franciszek Kleeberg, generał
brygady, żołnierz Legionów Piłsudskiego, dowódca SGO "Polesie". W dniach 2-5
października 1939 r. pod Kockiem dowodził wojskami polskimi w ostatniej
dużej bitwie kampanii wrześniowej. Został pochowany na cmentarzu w Dreźnie.
W 1961 r. Jego prochy sprowadzono na cmentarz wojenny w Kocku, gdzie spoczął
pośród żołnierzy, którymi dowodził.
06.1814. Napoleon Bonaparte abdykował, zachowując tytuł cesarza, i został
zesłany na wyspę Elbę. Cesarzowi udającemu się na wygnanie towarzyszył
polski szwadron szwoleżerów gwardii dowodzony przez Pawła Jerzmanowskiego.
Polscy szwoleżerowie otrzymali prawo powrotu do domu z bronią i sztandarami.
08.1940.ORP "Orzeł" pod dowództwem kpt. Jana Grudzińskiego zatopił niemiecki
transportowiec "Rio de Janeiro". Niemiecki okręt przewoził żołnierzy
mających wziąć udział w agresji na Norwegię.
Pytania i odpowiedzi z Serwisu
Religijnego „Wiara” TRUDNE
PYTANIA
Poznaj, by zrozumieć
Pyt.:
Jeśli Bóg wie wszystko, to znaczy że wie także, co zrobię. Gdzie więc
miejsce na mój wolny wybór?
Odp.: Bóg zna przyszłość, ale nikogo do
niczego nie zmusza. Po prostu wie, co w swojej wolności wybierzemy. Znając
nasze wolne wybory może tak a nie inaczej "zaplanować" różne inne
wydarzenia. Ale mimo to nie można powiedzieć, jakoby odbierał nam naszą
wolność.
Dla zilustrowania tej tezy proszę sobie wyobrazić
następującą sytuację: nauczyciel w grudniu mówi do ucznia, że nie zda do
następnej klasy. Jego wypowiedź wynika z obserwacji: uczeń nic nie robi,
lekceważy obowiązki; widać, że nie potrafi opanować materiału, ma coraz
więcej zaległości. Ów nauczyciel wie, że gdyby uczeń zabrał się za naukę, to
nie byłoby problemu. Ale na podstawie doświadczenia przypuszcza, że nic się
w tym względzie nie zmieni. Przez pół roku robi wszystko, by zmobilizować go
do pracy. Po tym czasie okazuje się, że jednak miał rację. Brak
jakiejkolwiek pracy, wagary, kończy się powtarzaniem klasy. Czy można
powiedzieć, że nauczyciel spowodował, że uczeń nie zdał do następnej klasy?
Nie. Ów młody człowiek był wolny. Mógł się wziąć do nauki. Ale nie chciał. W
takim przypadku jego żale na nauczyciela (uwziął się na mnie, już pół roku
wcześniej mi zapowiedział, że nie zdam) są po prostu śmiesznym zrzucaniem
winy na innych.
Różnica między wiedzą Boga, a człowieka na temat przyszłości polega tylko na
tym, że człowiek może się pomylić, Bóg wie na pewno. Jesteśmy skłonni winę
za nasze złe wybory zrzucać na uprzednią wiedzę Boga. Tymczasem Jego wiedza
tak naprawdę do niczego nas nie predestynowała. Cały czas byliśmy wolni.
Pyt.: Po co Bóg skazał swojego Syna na takie cierpienie? Czy
szantażował Jezusa, że jeśli nie umrze za ludzkie grzechy to ludzkość nie
zostanie zbawiona? Czy jest tak okrutny, że potrzebna Mu była czyjaś śmierć?
Odp.: Mamy tutaj do czynienia z ogromnym
nieporozumieniem. Wydaje Ci się bowiem, że zły Bóg Ojciec skazał Syna na
śmierć, bo szukał jakiejś ofiary. Ale tak nie jest! Nasze zbawienie dokonało
się bowiem nie przez samą śmierć, ale przez posłuszeństwo Jezusa;
posłuszeństwo aż do śmierci. On wiedząc co Go czeka dobrowolnie zgodził się
przyjąć mękę z ręki swoich oprawców. To nie Ojciec skazał Syna na śmierć.
Zrobili to ludzie. Zrobili za to, że powiedział, iż jest Bożym Synem (zobacz
Mk 14). Nawet w obliczu wielkiego cierpienia Jezus pozostał wierny Ojcu.
Gdyby skłamał, zapewne ocaliłby życie, ale przecież po to przyszedł, aby być
pierwszym wiernym Bogu od początku do końca. Tak jak grzech Adama,
polegający na nieposłuszeństwie, sprowadził na wszystkich ludzi śmierć, tak
posłuszeństwo Jezusa przyniosło nam życie wieczne. Święty Paweł tak o tym
pisał: "A zatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi
wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich
ludzi usprawiedliwienie dające życie. Albowiem jak przez nieposłuszeństwo
jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo
Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi".
W Liście do Filipian napisał: "On, istniejąc w
postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym
do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego
siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej.
Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie
imię (...)"

Tak więc istotą odkupieńczej śmierci Jezusa jest
nie tyle sama śmierć, co Jego posłuszeństwo wobec Ojca, posłuszeństwo, które
trwało przez całe życie, ale na koniec wyraziło się w dobrowolnym przyjęciu
strasznej śmierci.
Jeszcze jedno: trudno oprzeć się wrażeniu, że
Jezus przyjął mękę, żebyśmy zobaczyli, iż to posłuszeństwo wobec Ojca nie
było łatwe, ale naprawdę Go kosztowało.
Pyt.: "Czy można być katolikiem, jeśli się nie chce należeć do
Kościoła, jeśli kontakt z Bogiem przeżywa się w sferze indywidualnej, bez
udziału instytucji kościelnych?"
Odp.: Pytanie Pana skojarzyło mi się z dwiema całkiem
konkretnymi osobami. Mam znajomego, który doznał kiedyś krzywdy od jakiegoś
księdza. Człowiek skądinąd nawet ponadprzeciętnie religijny, zaniechał odtąd
chodzenia do kościoła i uczestnictwa w sakramentach. Wiem na pewno, że dużo
się modli, często razem z rodziną. Sam uważa się za katolika.
Inna moja znajoma rzadko chodzi do kościoła. Twierdzi, że nie umie modlić
się w tłumie. Zadowolenie daje jej modlitwa w ciszy, kiedy nie musi
dostosowywać się do odprawiającego nabożeństwa i nikt jej nie przeszkadza w
modlitwie. Toteż dość często wstępuje do kościoła na krótkie sam na sam z
Bogiem.
Myślę, że cały szereg innych jeszcze sytuacji może się
kryć za postawionym przez Pana pytaniem. Są ludzie, którzy ograniczają swój
kontakt z Kościołem, gdyż uczestnictwo w niedzielnej Mszy i przyjmowanie
sakramentów jest m.in. społeczną deklaracją wiary, a im z takich czy innych
względów zależy, aby takiej deklaracji nie składać. Ktoś inny może twierdzić
o sobie, że nie uznaje Kościoła, ceni jednak indywidualny kontakt z Bogiem -
ale tak naprawdę jego postawa jest tylko parawanem, którym zasłania swoją
religijną ospałość czy nawet obojętność. Jednym słowem, z bardzo różnych
powodów można być katolikiem stroniącym od Kościoła.
Nie będę ukrywał, że wiarę unikającą Kościoła uważam za wiarę niepełną -
dlaczego, o tym za chwilę. Staram się jednak życzliwie wczuć w powody, które
odsuwają ludzi od Kościoła i uważam, że to, co w nich słuszne, winni uznać
wszyscy, zarówno sami zainteresowani, jak i my, bardziej związani z
Kościołem. My - żeby zbyt łatwo nie potępiać, zresztą może nawet my sami
jesteśmy faryzeuszami, którzy nie wchodzą do Królestwa i innym wejść
przeszkadzają. Natomiast oni, żeby rezygnowali z tego tylko, co w ich
racjach niesłuszne. Okaże się bowiem wówczas, że to, co słuszne, nie jest
siłą odśrodkową, ale dośrodkową; jeśli naprawdę jest słuszne, to nie oddala
od Kościoła, ale jest wezwaniem do pogłębienia.
Dlaczego postawę katolika, który próbuje obyć się bez
Kościoła, uważam za niesłuszną? Po pierwsze, jest to postawa, która
jednostronnie odcina kupony wypracowane przez Kościół. Gdyby nie Kościół,
wiara nie doszłaby do takiego katolika, nie znałby on wielu wartości
religijnych, którymi aktualnie żyje: to Kościół przechowuje wiarę, stara się
ją pogłębiać i przekazywać następnym pokoleniom. Człowiek wierzący,
umieszczający siebie poza Kościołem, korzysta z tego dorobku, sam jednak nie
przyczynia się do jego podtrzymania i powiększenia.
Codzienne doświadczenie zdaje się dowodzić, że
zarzut ten jest słuszny. Wiara przeżywana bez oparcia o Kościół najczęściej
bywa tylko stopniem do zupełnej obojętności religijnej. Okazuje się to
szczególnie wtedy, gdy powstaje problem przekazania wiary następnemu
pokoleniu. Niepowodzenia w przekazywaniu wiary są tu o tyle zrozumiałe, że
rodzice niepraktykujący ukazują swym dzieciom wiarę, w której ożywiający
kontakt z wiarą Kościoła został osłabiony i rozluźniony.
Po wtóre, wiara przeżywana poza Kościołem jest
pozbawiona czegoś więcej niż tylko wspólnoty wierzących. Brak jej także mocy
łaski, jaka płynie z uczestnictwa w sakramentach, a zwłaszcza w Eucharystii.
Nie można zaś być pełnym chrześcijaninem, jeśli wierzy się w Chrystusa
jedynie jako Nauczyciela. Chrystus jest także i przede wszystkim Synem Bożym
i naszym Zbawcą.
Pyt.: Dzisiejszy świat i jego zachęta do "wesołego" życia jest
szczególnie trudnym wyzwaniem dla osoby wierzącej i starającej się żyć
według słów Pana naszego spisanych w Piśmie Świętym. Codzienność "zasiana"
jest większymi i mniejszymi upadkami na duchu i grzechami. Czy jest możliwe
życie bez grzechu?
Odp.: Na rzeczywistość, o którą pytasz w
zaakcentowanym pytaniu, wiele światła rzuca najpiękniejsza w Ewangelii
przypowieść - o miłosiernym Ojcu (Łk 15). Ojciec ma dwóch synów, z którymi
nie może sobie dać rady. Młodszy buntuje się, zabiera połowę majątku, która
przypada mu w udziale (choć zapewne miało tak być dopiero mocą testamentu
ojca) i porzuca dom, w którym dotąd bezpiecznie wzrastał. Starszy zostaje i
korzysta z dobrodziejstw rodzinnego domu, ale nie rozpoznaje, ani nie
przyjmuje ojcowskiej miłości, którą codziennie jest obdarzany. Można by
rzec, że od strony wychowawczej, ojciec ponosi całkowite fiasko.
Ważna jest jednak dalsza część przypowieści.
Młodszy, niewątpliwie pod wpływem Bożego natchnienia, rozpoznaje swój błąd.
Przyznaje się do grzechu i decyduje na trudny powrót. Wraca, by szukać
ratunku u ojca, którym wcześniej wzgardził. Wiemy, jaki przebieg miało
spotkanie z ojcem. Objawiła się radość ojca, tak wielka, że starszy brat
nawet zrozumieć jej nie jest w stanie. Dla ojca nieważna okazuje się strata
majątku, ważne jest odzyskanie syna, jego nawrócenie. Właśnie to jego
nawrócenie sprawiło największą radość ojcowskiemu sercu. Natomiast wobec
starszego syna ojciec pozostaje bezradny. Ten nic co prawda z majątku nie
stracił, ale uparcie trwa w odwróceniu od ojca i brata.
Według Ewangelii, ideałem wcale nie jest życie bez
grzechu. Zauważmy - ojciec ma tylko dwóch synów i żaden z nich nie jest bez
grzechu. Ta przypowieść jest pochwałą młodszego syna. Tego, który mocno
wszedł w grzech, ale wychodzi z tego doświadczenia zwycięsko. Bo istotna
jest umiejętność poradzenia sobie z grzechem, kiedy człowiek w niego się
uwikła. Młodszy potrafi uznać swój grzech i umie prosić o przebaczenie. Umie
też je przyjąć - chociaż pełna miłości postawa ojca była dla niego
zaskoczeniem. Przebaczenie okazuje się kluczem dla ratowania człowieka.
Ojciec okazuje je młodszemu i próbuje wychodzić z sercem do starszego syna.
U Chrystusa w centrum nie jest "bezgrzeszność" a przebaczenie. Jeśli nie
zacząłeś przebaczać, naprawdę nie zacząłeś być chrześcijaninem (zob. Mt
18,21-22). Pan Jezus nie ukrywa ogromu zła, ale nie sprowadza życia do
troski, by nie popełnić grzechu.
Przypowieść jest ostrzeżeniem przed przyjmowaniem
postawy starszego syna, tego, któremu wydawało się, że jest w porządku, bez
grzechu. U wielu chrześcijan, niestety - a świadczy o tym i Twoje pytanie -
nadal akcentowana jest potrzeba unikania grzechów i zupełnie
niedowartościowana potrzeba przebaczenia. Mylą się wychowawcy i katecheci,
którzy chcą ustawić życie tak, jakbyśmy byli jeszcze w raju, przed grzechem
pierwszych rodziców. Mylą się wszyscy, którzy w centrum stawiają zakaz
spożywania owoców z drzewa poznania dobra i zła, zakaz wchodzenia w zło. Po
opuszczeniu raju ideałem życia nie może być zachowanie bez zarzutu
wszystkich wymagań postawionych przez Boże prawo.
Dokładnie tak stawiali sprawę uczeni w Piśmie i
faryzeusze - i to im właśnie (zob. Łk 15,2-3) Pan Jezus opowiedział
rozważaną przypowieść. W końcu Jezus, który pragnie zbawienia wszystkich,
nie przychodzi do nieskazitelnych i bezgrzesznych - bo takich nie ma - On
przychodzi do grzeszników (zob. Mt 9,13).
Pyt.: Tyle teraz przeróżnych nieszczęść i kataklizmów. Dlaczego Bóg
tak się nad nami znęca? Proszę pomóżcie.
Odp.: Słynne trzęsienie ziemi w Lizbonie w roku
1755 spowodowało u Woltera zwątpienie w Bożą Opatrzność, zaś Rousseau
zwrócił wtedy uwagę na to, że gdybyśmy się mądrzej rządzili, to nawet
trzęsienie ziemi nie przemieniłoby się w kataklizm. Również teraz prasa
donosi, że gdyby nie ludzkie zaniedbania, wymiary kataklizmu byłyby
mniejsze. Jednak i tak byłby to kataklizm! Dlaczego Bóg dopuszcza takie
straszne nieszczęścia? Nie wiem. Norwid by powiedział: Hieroglif cierpienia
- na ziemi niepojęty, zrozumialszy w niebie. Z perspektywy wieczności na
pewno zupełnie inaczej będziemy oceniać doczesne nieszczęścia, jakie nas
spotykają. A jeżeli ktoś słyszy w tym kataklizmie Boże wezwanie do naszego
społecznego opamiętania się? Wszystko, co nas spotyka - i dobro i zło -
zawiera w sobie wezwanie do nawrócenia.
Najstraszliwszą jednak karą za zło jest to, że w swoim
złu się pogrążamy i stajemy się niezdolni do nawrócenia.
Refleksja
na czasie
Dość długo obserwuję "polskie" media i widzę, że kierują się one
specyficznym rozumieniem prawdy. Czy coś się w Polsce pod tym względem
poprawi, nie wiadomo; różne czynniki polityczne wysilają się bowiem, aby
dziennikarzy wyjąć spod obowiązku lustracji. Kto jako tako zna historię
Polski, ten wie, że oprócz politruków i bezpośrednich agentów Moskwy
najwięcej zła wyrządzili Narodowi Polskiemu dziennikarze piszący na
zamówienie określonych ośrodków i w duchu określonej "poprawności
politycznej".
No bo dlaczego taka awantura powstała nagle wokół osoby
księdza arcybiskupa Stanisława Wielgusa, który - realnie patrząc - nigdy nie
był niczyim agentem, a tymczasem u nas w Polsce agentów co niemiara i te
"papierowe tygrysy" czy "elektroniczne jastrzębie" przymykają oczy na
trwającą dziesiątki lat hańbę narodową i nie tykają piórem głównych
winowajców i zdrajców Ojczyzny, winnych tylu zbrodni, że nie sposób nawet
ich wyliczyć?
Potrzebny ogólny rachunek sumienia
Te i tym podobne wydarzenia zmuszają nas do zadania
sobie pytań w formie rachunku sumienia: czy potrafimy sami uczciwie
korzystać z mediów i czynnie popierać te służące prawdzie, a bojkotować
takie, które służą ideologii antykościelnej i antychrześcijańskiej? Czy
właściwych kryteriów dla oceny rzeczywistości szukamy w Ewangelii, w Słowie
Bożym, a nie w tym, co krzykliwe i modne, choć przyziemne i niegodne
człowieka? Czy potrafimy zrezygnować z bałamutnej i ogłupiającej telewizji
na rzecz prasy katolickiej i poważnej lektury religijnej? Czy stać nas
(moralnie) na to, by zaprenumerować lub systematycznie kupować jedyny w
Polsce dziennik katolicki, jakim jest "Nasz Dziennik"? Czy prenumerujemy
choćby jakiś jeden tygodnik lub miesięcznik katolicki? Czy wspieramy czynnie
Radio Maryja, tę jedyną katolicką rozgłośnię o zasięgu ogólnopolskim i
światowym? Czy potrafimy reagować i interweniować, kiedy nasze dzieci czy
wnuki wpadają w uzależnienie od pism pornograficznych lub jakichś grup o
podejrzanej linii moralnej?
Czy zdajemy sobie sprawę, że 42 proc. dzieci jest już
uzależnionych od programów pornograficznych? (NewsMax, 2 lutego 2007 r.).
Czy oburza nas to, że w pewnych krajach (ostatnio w Wielkiej Brytanii) prawo
będzie zmuszało katolików do oddawania dzieci do adopcji "parom"
homoseksualnym (CWN, 30 stycznia 2007 r.)? Czy nie oburza nas, że w
Portugalii wyznaczono termin referendum w sprawie legalizacji aborcji
właśnie na 11 lutego, to jest w święto Matki Bożej z Lourdes? Czy wiemy, że
w Szwajcarii funkcjonuje pod szyldem "Kliniki Godności" umieralnia, w której
"serwuje się" śmierć na życzenie za jedyne 10 tys. dolarów? ("Daily Mail",
26 stycznia 2007 r.). Czy włączamy się świadomie w proces ulepszenia
Konstytucji RP, aby wykluczyć u samych podstaw możliwość zagrożenia dla
życia ludzkiego, szczególnie w sytuacji, kiedy jest ono słabe i bezbronne?
Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to obowiązek sumienia? Czy
potrafimy tak sformułować naszą Konstytucję, aby skutecznie broniła nas
przed zakusami ze strony Unii Europejskiej, w której ani prawo Boże, ani
prawo naturalne w ogóle się nie liczy? Czy boli nas nieustanny wzrost
wszelakich form rozwiązłości lub może obojętnie przechodzimy obok różnych
sex-shopów, stoisk z prasą pornograficzną, lub reklam agencji towarzyskich,
oswajając się z tym obyczajem poniewierającym ludzką godność? Czy uważamy,
że tolerancja oznacza wyrozumiałość dla człowieka czy raczej zgodę na grzech
lub zbrodnię? Czy potrafimy po imieniu nazwać zło złem i grzech grzechem?
Tak czy inaczej należy bacznie obserwować procesy
rozpadu obyczajów chrześcijańskich i zaniku katolickiej kultury wypieranej
przez brutalny nacisk propagandy laicyzmu, relatywizmu i materializmu
praktycznego. Być może już przekroczyliśmy punkt krytyczny w tym ześlizgu na
drogę niewiary i moralnej pustki: kto to dokładnie wie? Nie możemy się
łudzić liczbą ludzi obecnych na wyjątkowych nabożeństwach: na przykład na
Pasterce czy na Rezurekcji. Sądząc po różnych internetowych komentarzach,
wzrasta chyba liczba ludzi, którzy cynicznie drwią z religii i Kościoła.
Jeden ze sprawdzianów moralnej szlachetności osób to wrażliwość na dobro
wspólne i honor Ojczyzny. Niestety, istnieje już duży procent ludzi, dla
których patriotyzm to puste słowo (sam spotkałem takich); a czymś
wstrząsającym była dla mnie wiadomość, że przeszło połowa Polaków pozytywnie
ocenia narzucony Polsce przed 25 laty stan wojenny. Jest to dowód na to, że
sumienie bardzo wielu ludzi albo przestało funkcjonować, albo zostało
zdeformowane przez długoletnią propagandę kłamstwa i cynizmu moralnego.
Kryzys kultury moralnej i pedagogicznej
Budzi się uzasadnione pytanie: czy tych Polaków nikt
nie wychowywał? Czy ich nikt nie uświadamiał na temat tego, czym jest
niepodległość, suwerenność, wolność, za którą cierpiały niezliczone rzesze
Polaków? Jest to pytanie o prawidłowy kierunek działalności wychowawczej
prowadzonej przez rodzinę, szkołę, organizacje młodzieżowe, jest to pytanie
o patriotyczny profil kultury, społeczeństwa z całym bogactwem jego
struktur. Kto wychowywał tych ludzi? Oczywiście prawdziwy - jak ufam -
polski rząd mamy dopiero od przeszło roku i równocześnie jasno widać, z
jakimi oporami i z jakimi kłodami rzucanymi pod nogi rząd ten musi się
zmagać, aby realizować program odrodzenia Polski. Widać tu czarno na białym,
kto żywi szczere uczucie patriotyczne, a kto jak wściekły pies rzuca się na
wszelkie próby reformy edukacji czy uzdrowienia stosunków społecznych i
politycznych. Na powierzchnię życia politycznego wypełzły wszelkie potwory,
gady i smoki wyhodowane w moralnych jaskiniach socjalizmu, ateizmu,
liberalizmu i protestują przeciw wszelkim działaniom, które mają jeden cel:
"aby Polska była Polską". Dlaczego takie rozbicie? Jeżeli - jak powiedział
Benedykt XVI - Chrystus jednoczy różne narody, czyniąc je swoim Kościołem,
to dlaczego nie może zjednoczyć naszego Narodu? Komu to przeszkadza? Czy
takie właśnie zjednoczenie nie byłoby znakiem prawdziwej świadomości
katolickiej?
"Niemy krzyk"
W minionym roku przeżyliśmy wstrząs i społeczeństwo
mogło usłyszeć "głos, który woła": był to głos 14-letniej gimnazjalistki,
straszliwie skrzywdzonej moralnie przez jej kolegów, w gronie klasowym, w
szkole, w czasie przeznaczonym na normalne lekcje, w Gdańsku, w tym mieście,
w którym Papież Jan Paweł II przypomniał młodzieży bohaterskie Westerplatte.
Był to głos tragiczny, głos protestu bez słów, wyrażony dramatycznym gestem
targnięcia się na swoje młode życie. Kiedy odarto ją ze wszystkiego, co
wyraża cześć dla świętości ludzkiego ciała, co buduje poczucie honoru i dumy
dziewczęcej osobowości, co zawiera w sobie obietnicę wielkiej i pięknej
miłości, wypełniającej sens życia i głębię tajemnicy osoby, kiedy podeptano
w niej kobiecość, w której miał zabłysnąć splendor tytułu Dziewicy i Matki,
dla Ani świat się zakończył, życie straciło swój sens. Uznała, że jedynym
rozwiązaniem jest pożegnać się z tym okrutnym światem, który skrzywdził w
niej całe piękno osobowego istnienia.
Ten czyn 14-letniej Ani pośrednio odsłania cały ogrom
zła, całą skalę zbrodni, jaką wobec niej popełniono. Jej dramatyczne
odejście stało się głosem protestu przeciw zdemoralizowanej szkole, przeciw
pseudokulturze karmiącej się mitami i kłamstwem o wyzwoleniu "seksu", który
rzekomo nie podlega żadnym normom moralnym. Był to głos protestu przeciwko
zwyrodnieniu moralnemu środowiska, które brutalnie zdeptało poczucie wstydu,
tej jedynej duchowej siły, która strzeże godności kobiety i broni sacrum
małżeństwa jako przymierza miłości osobowej zakotwiczonej w Bogu. Był to
rozpaczliwy, ale czytelny i jednoznaczny głos buntu przeciw temu światu,
zdezorganizowanemu pod hasłem "róbta, co chceta", światu, w którym ciało
człowieka, a szczególnie ciało kobiety, zdegradowano do roli sprzętu
potrzebnego do zabawy. Był to głos wołający do nieba i ziemi przeciwko tej
barbarzyńskiej rewolucji, która Boże Przykazania zamieniła na spis wskazań
higienicznych mających na uwadze złagodzenie tempa rozpowszechniania
seksualnych epidemii. Był to głos wołający o pomstę na tych, którzy
wychowanie do miłości zamienili na instruktaż antykoncepcyjny i w swojej
ślepocie moralnej nie dostrzegli, że cześć religijna należna ludzkiej
płciowości (tajemnicy bycia mężczyzną i kobietą) jest wyrazem czci należnej
dla Stwórcy, który przez stworzenie rodziny chciał być obecny pośrodku
ludzkiej historii.
Był to głos protestu przeciwko tym wszystkim, którzy -
także na szczytach społeczeństwa - świadomie czy z nierozumu - przykładają
rękę do propagowania zgorszenia, wyrzucając do lamusa cały dorobek
dwutysiącletniej pedagogii chrześcijańskiej i na to miejsce stawiają
wątpliwej jakości "filozofie" niezdolne odróżnić człowieka od zwierzęcia i
rzucające niedojrzałych młokosów w środek żywiołu rozpętanej namiętności,
która w końcu zabija w nich poczucie człowieczeństwa. Jest to krzyk protestu
przeciwko głupocie tych władz oświatowych, które poderwawszy autorytet
Chrystusa i Jego Kościoła, na miejsce prawa Bożego wprowadzają "autorytet"
pedagogów i psychologów. Grupa takich pedagogów i psychologów - jak się
dowiadujemy (Onet.pl) - "wystosowała list otwarty w obronie pięciu gdańskich
gimnazjalistów zamieszanych w molestowanie 14-letniej Ani". Pewnie chcą ich
wyczyn potraktować jako dziecinny wybryk i uwolnić ich od kary. Podobno
także matka tej nieszczęśliwej Ani wstawia się za chłopcami, twierdząc, że
byli zbyt mocno ukarani (Polskie Radio, 7 lutego 2007 r.). Jednak nie można
ich uznać za niewinnych. Przecież nieodłączną logicznie, psychologicznie i
moralnie konsekwencją ich czynu jest śmierć dziewczyny, za którą właśnie oni
odpowiadają bezpośrednio. Skoro ich działanie doprowadziło dziewczynę do
śmierci - biorąc pod uwagę cały splot przyczyn łącznie z jej wrażliwością,
obejmującą także jej wysokie poczucie godności, widoczne w niezwykle
szlachetnym i subtelnym poczuciu wstydu - to trzeba powiedzieć, że są oni
winni jej śmierci.
Są więc mordercami. Jak i mordercami są ci wszyscy - i
to może jeszcze w wyższym stopniu - którzy w jakikolwiek sposób
współdziałają z machiną niszczącą poczucie moralne, zabijającą sumienie,
deformującą prawdę o człowieku, pozbawiając młodych odniesienia do Boga i
Jego Prawa i redukując płciowość do obiektu o wartości rozrywkowej.
Mordercami są także w jakimś ogólnym sensie ci wszyscy, którzy niszczą
rodzinę ekonomicznie i kulturowo, niszczą etos małżeństwa, degradują godność
powołania rodzicielskiego, uniemożliwiają rodzicom skuteczne zaangażowanie w
dzieło wychowania dzieci. Mordercami są ci wszyscy, którzy poprzez cyniczną
propagandę rozwiązłości uruchamiają łańcuch reakcji psycho-społecznych,
który niejako z konieczności kończy się masowym mordem nienarodzonych
dzieci. Ten "głos, który woła", będzie wołał nadal, aż obudzi sumienia
śpiących Polaków na wszystkich szczeblach społecznych.
Zakończę - tę przecież niedokończoną refleksję -
fragmentem wiersza Kazimierza J. Węgrzyna:

Chcę w was zapalić płomień wstydu
bo sam od niego dzisiaj płonę
gdy z naszych sumień czas odziera
kryjącą dotąd nas zasłonę
Poprzebierani w cudze szmaty
w obcych kostiumach bez nauki
słuchamy słów z suflerskiej budy
i gramy rolę z głupiej sztuki
Chcę w was zapalić płomień wstydu
w Teatrze Pospolitej Rzeczy
w nim niech goreje kłamstwo nasze
póki o litość nie zaskrzeczy...
(Płomień wstydu, w: Larum Polskie, s. 128).
ks.
prof. Jerzy Bajda
12 lutego 2007
Nr 36 (2749)
Wartości
jako źródło wychowania i edukacji
Wartości zajmują w życiu człowieka bardzo ważne miejsce. Decydują o jego
egzystencji, sensie i jakości życia, relacjach interpersonalnych, stosunku
do siebie i innych, a także całego świata. Dlatego też trudno jest zrozumieć
dorosłego człowieka, jego motywów działania jeżeli nie zna się roli wartości
w całości jego bytu, istnienia i działania. Wartości to kompas, według
którego mamy się orientować, gdy szukamy własnej drogi życia. Pytając czym
są wartości, jednocześnie pytamy kim jest człowiek? Co robi, do czego dąży,
jak postępuje, a jak powinien postępować?
Wychowanie w rodzinie poprzez wartości oznacza, że
obdarowujemy małego człowieka - dojrzałym człowieczeństwem. Rozwijamy nie
tylko rozum, ale docieramy do sfery emocjonalnej, sumienia, woli i
charakteru. Rodzice pomagają dziecku w rozwoju cierpliwości, życzliwości,
wytrwałości, odpowiedzialności czy kreatywności. Cały proces wychowawczy
skłania się, do wykształcenia u dziecka, takich nawyków, które umożliwią mu
życie w społeczeństwie. Można więc powiedzieć, że pomoc wychowawcza rodziców
sprowadza się do ukazywania różnych możliwości rozwiązywania problemów. Aby
rozwiązać owe problemy dziecko musi pomyśleć. Dzięki myśleniu widzi, że ma
wiele dróg i kierunków rozwiązań zaistniałych sytuacji. Tym samym odkrywa
wolność jako możliwość zagospodarowania własnego życia. Poprzez "stawianie w
danej sytuacji" dylematów sięgamy do wyobraźni i w ten sposób, nie tylko
dziecko, ale i my - dorośli, uczymy się sprawniej myśleć i dojrzalej
działać. Proces wychowania dziecka odbywa się na drodze poszukiwania i
odkrywania prawdy o sobie samym poprzez zdolność do poznania natury życia,
środowiska i celów osobistych, poprzez zdolność doświadczania siebie w
stosunku do przegranych, ale i odnoszonych sukcesów, poprzez zdolność
realizacji się w pracy, miłości oraz zdolność przeżywanego cierpienia. Zatem
w sferze faktów dziecko zdobywa świadomość, kim jest, w sferze wartości
odkrywa, kim się stawać, a w sferze działań, jak to robić, aby być,
uczestniczyć. W tym momencie należy zwrócić uwagę, że zachowanie rodziców
jest podstawowym elementem wychowania dzieci i wpojenia im właściwych
wartości. Na nic umoralniające pogadanki czy teoretyczne wyjaśnienia pojęć,
jeżeli postawa rodziców jest zupełnie inna czy wręcz naganna. To czego
uczymy słowami musi być zgodne z tym, co dzieci widzą w domu. Wypowiadane
uwagi powinny być wyjaśnieniem przyczyn różnorodnych zachowań, powinny być
jednoznaczne i powinny wskazywać na wartości, a nie ich zastępować
Jako wychowawcy jesteśmy odpowiedzialni wobec naszych
wychowanków i wobec społeczeństwa. Bierzemy jednak odpowiedzialność tylko za
sposób naszego wychowania, a nie za ostateczny rezultat. Musimy pamiętać, że
wychowujemy wolne istoty, które powinny dokonać własnej syntezy, mając do
wyboru te elementy, które przez wiele lat dostarczało im całe otoczenie. My
będziemy odpowiadać za nasz wpływ, a one za swe czyny. Na wychowanie składa
się wiele czynników. Nie wszystkie zależą od nas. Jedyne, co możemy zrobić,
to zwiększyć do maksimum nasz wpływ za pomocą "dobrego przykładu". Końcowy
rezultat będzie zależał od wolnego wyboru dzieci. Nikt nie może wątpić, że
wykształcenie w naszych dzieciach szacunku dla osób i rzeczy czy nauczenie
naszych wychowanków właściwej rozmowy i współpracy z innymi, przyczyni się
do właściwego, spokojnego życia, większej satysfakcji, a zarazem dobrobytu
osobistego jak i społecznego.
Przekazywanie wartości powinno zacząć się od
najmłodszych lat dziecka, a więc to rodzice są w najlepszej sytuacji, aby
ten proces rozpocząć. Jeśli staną się prawdziwymi wychowawcami, wskażą
dzieciom właściwy kierunek, właściwą ścieżkę prowadzącą do szczęścia, a
jednocześnie będą szanowali ich wolność. Najważniejsze jest, aby w świecie
cywilizacji wirtualnej, płynącej z okładek różnych magazynów, nie zagubić
rodzicielskiego powołania.
John Leite i J. Kip Parrish, pragnąc przyjść z pomocą
rodzicom, proponują im dziesięć przykazań dobrego i skutecznego wychowania.
Oto one:
1. Ufaj swojej intuicji, ale też poznaj siebie.
2. Nie rezygnuj z własnych potrzeb na rzecz dziecka.
3. Znaj swoje dziecko, słuchaj słów, wyciągaj wnioski z zachowania.
4. Od samego początku dbaj o rozwój pozytywnych wartości.
5. Podkreślaj znaczenie dobrych chęci, wysiłku i gotowości do emocjonalnego
ryzyka.
6. Bądź rodzicem, a nie przyjacielem.
7. Wyznaczaj granice. "Nie" jest pełnym i skończonym zdaniem.
8. Utrzymuj dyscyplinę, ale nie karz.
9. Rozmawiaj, nie komunikuj.
10. Zajmuj zdecydowane stanowisko w sprawach seksu i narkotyków .
Naprzeciw tym potrzebom wychodzi Apel Dziecka, który ukazał się w USA w 1985
r., a w Polsce wydany został przez Katedrę Psychologii Rozwojowej KUL.
Nie psuj mnie, dając mi wszystko, o co Cię
poproszę. Niektórymi prośbami jedynie wystawiam Cię na próbę.
Nie obawiaj się postępować wobec mnie twardo i
zdecydowanie. Ja to wolę, bo to daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Nie pozwól mi ukształtować złych nawyków. Ufam, że Ty
mi pomożesz wykryć je w zarodku.
Nie rób tak, abym czuł się mniejszy, niż jestem. To
jedynie sprawia, że postępuję głupio, aby wydawać się dużym.
Nie karć mnie w obecności innych. Najbardziej mi
pomaga, gdy mówisz do mnie spokojnie i dyskretnie.
Nie ochraniaj mnie przed konsekwencjami. Potrzebne mi
są również doświadczenia bolesne.
Nie rób tak, abym swoje pomyłki uważał za grzechy. To
zaburza moje poczucie wartości.
Nie przejmuj się zbytnio, gdy mówię: "Ja Cię
nienawidzę". To nie Ciebie nienawidzę, ale Twojej władzy, która mnie
niszczy.
Nie przejmuj się zbytnio moimi małymi dolegliwościami.
One jednak przyciągają Twoją uwagę, której potrzebuję.
Nie gderaj. Jeżeli będziesz tak robił, to będę się
bronił, udając głuchego.
Nie dawaj mi pochopnych obietnic, bo czuję się bardzo
zawiedziony, gdy ich później nie dotrzymujesz.
Nie zapominaj, że nie potrafię wyrazić siebie tak
dobrze, jak bym chciał. Dlatego też niekiedy mijam się z prawdą.
Nie przesadzaj co do mojej uczciwości. To mnie krępuje
i doprowadza do kłamania.
Nie zmieniaj swych zasad postępowania ze względu na
układy. To wywołuje we mnie zamęt i utratę wiary w Ciebie.
Nie zbywaj mnie, gdy stawiam Ci pytania. W przeciwnym
wypadku zobaczysz, że przestanę Cię pytać, a informacji poszukam gdzie
indziej.
Nie mów mi, że mój strach i obawy są głupie. One są
bardzo realne.
Nigdy nawet nie sugeruj, że Ty jesteś doskonały i nieomylny.
Przeżywam bowiem zbyt wielki wstrząs, gdy widzę, że nie jesteś taki.
Nigdy nawet nie myśl, że usprawiedliwianie się przede
mną jest poniżej Twojej godności. Uczciwe usprawiedliwianie się wzbudza we
mnie nadzwyczajną serdeczność ku Tobie.
Nie zapominaj, że lubię eksperymentować. Nie zabraniaj
mi eksperymentować, gdyż bez tego nie mogę się rozwijać.
Nie zapominaj, jak szybko rosnę. Jest Ci zapewne trudno
dotrzymać mi kroku, ale - proszę Cię - postaraj się.
Myślę, że warto wyżej wymienione treści upowszechnić, a nawet uczynić
przedmiotem dyskusji. Chociażby z tego względu, że wielu rodziców boryka się
z problemami porozumienia ze swoimi dziećmi. Często ich cierpliwość jest na
wyczerpaniu, brakuje im już energii, dręczy poczucie winy, że sobie nie
radzą, przytłacza odpowiedzialność za drugiego człowieka, a przecież chcą,
by ich dzieci były szczęśliwe, żeby dobrze sobie radziły w szkole, a później
w życiu dorosłym, żeby czuły się kochane i potrafiły kochać.
Barbara Wierdak
Szczęśliwie weszliśmy w nowy rok i przebrnęliśmy półmetek zimy, przynajmniej
tej z nazwy. Coraz cieplejszy klimat przysparza wszystkim wiele kłopotów i
trosk, co będzie się działo w przyszłości. Faktem jest, iż wielu
przedsiębiorców, wiele instytucji związanych z działalnością sportową,
turystyczną i pokrewnych im, doznało poważnych strat finansowych.
Cieplejszy klimat w otaczającej nas przyrodzie,
nie przeszedł, ani nie przełożył się, na ocieplenie stosunków panujących
pomiędzy siłami politycznymi polskiej sceny politycznej. Rząd ze swoim
zapleczem doznaje nieustannych cięgów ze strony opozycji, wspieranej przez
nieprzychylne mu media. Owszem, krytyka jest wskazana, ale powinna to być
krytyka konstruktywna, pozwalająca na refleksję i korektę podejmowanych
decyzji. Nie może natomiast być totalną negacją wszystkich i wszystkiego.
Taka postawa powoduje zamęt i rozgoryczenie wśród społeczeństwa, które nie
może poradzić sobie z rozszyfrowaniem zamierzeń zarówno jednej, jak i
drugiej strony. Tak rodzi się niechęć nie tylko do partii politycznych i ich
przedstawicieli, ale także do instytucji państwa i w ogóle państwowości.
Państwo stanowią obywatele i demokratycznie wybierane władze działające w
ramach jego instytucji. Wszystkich obliguje prawo, którego najwyższym aktem
jest "Konstytucja Rzeczpospolitej". Można powiedzieć, że takie mamy prawo i
takie jego instytucje, jacy sami jesteśmy ze swoimi zaletami i wadami. Czy
jesteśmy lepsi czy gorsi w tym względzie od innych narodów? Odpowiedzmy
sobie sami. Nie mieliśmy takich możliwości rozwojowych, jak nasi zachodni
partnerzy z unii europejskiej, tak w sferze gospodarczej, jak i społecznej,
stąd też powinniśmy z większą tolerancją patrzeć na nasze zachowania. Żyjąc
w kraju skorumpowanym przez różnego rodzaju "służby", staliśmy się poniekąd
niewolnikami we własnym kraju. Dzisiaj, dopiero po 17-tu latach od chwili
dokonania się przeobrażeń ustrojowych, poznajemy jak wyglądała rzeczywistość
okresu PRL. Błędne założenia uczestników "okrągłego stołu" zakładające,
samooczyszczenie się Polski z zaszłości poprzedniego systemu, okazały się
zgubne dla budowania jej nowego wizerunku. To, czego nie dokonano wtedy,
próbuje się dokonać obecnie. Wywołuje to niepokój i budzi kontrowersję wśród
ludzi związanych w różnoraki sposób z tamtym systemem. To ten rząd,
dostrzegł wreszcie zapomnianych bohaterów, ofiar stanu wojennego, będących
najczęściej w krytycznej sytuacji materialnej, cierpiących z powodu
ignorancji i zapomnienia. Zadośćuczynienie im za to, czego dokonali, było
obowiązkiem Polski, państwa wolnego i demokratycznego. Zmiany, jakie
dokonuje dzisiejszy rząd, są fundamentalne dla oblicza kraju. Dokonują się
one, mimo ogromnego oporu i niekiedy wręcz destrukcji ze strony sił chcących
zachować "status quo".
Sytuacja Polski w obliczu przeobrażeń, jakie się
dokonują na scenie europejskiej i ogólnoświatowej, jest niesłychanie
złożona. Cała nasza historia i położenie geograficzne, powodują, iż jesteśmy
bardzo istotnym, newralgicznym punktem odniesienia, zarówno dla zachodu, jak
i wschodu. Doświadczamy z tego powodu różnych przykrości i stąd konieczne
jest zdecydowane, jednoznaczne i zgodne współdziałanie wszystkich sił w
Polsce. Budowa państwa, silnego wewnętrznie i zewnętrznie, wymaga
poświęcenia i ogólnonarodowej zgody. Państwo solidarne i sprawiedliwe, to
państwo przyjazne obywatelom, dające im poczucie bezpieczeństwa i
stabilizacji. Takiego państwa Polacy pragną i na takie w zupełności
zasługują. Pozostaje ogromna wiara, że właśnie teraz nadszedł czas na
historyczną odmianę losu milionów Polaków. Obecny rok rozpoczyna ofensywę
inwestycyjną związaną z funduszami europejskimi i daje ogromną szansę na
szybki rozwój kraju. Powinno to spowodować zmniejszenie bezrobocia i wzrost
dochodów ludności. Kolejne reformy gospodarcze i finansowe państwa,
zmniejszające koszty pracy, winne znaleźć swoje odbicie w dalszej poprawie
warunków bytowania polskich rodzin. Bądźmy, zatem ufni w dokonujące się
przeobrażenia naszego państwa i wspierajmy je w miarę swoich możliwości.
Tego wymaga od nas ojczyzna.
Andrzej Krężałek

AKTUALNOŚCI STOWARZYSZENIA "JEDNOŚĆ"
W dniu 15. 01. br. odbyło się pierwsze Walne
zebranie Stowarzyszenia Kulturalno - Rekreacyjnego "Jedność". Miało ono
charakter sprawozdawczo - wyborczy. Po odczytaniu sprawozdania z
działalności Stowarzyszenia za rok 2006, jak również protokołu Komisji
Rewizyjnej, udzieleniu absolutorium, przystąpiono do wyboru nowego zarządu.
W wyniku wyborów wyłoniony został nowy
zarząd Stowarzyszenia na trzyletnią kadencję, w składzie:
- przewodnicząca: Krystyna Łajdanowicz
- zastępca przewodniczącej: Maria Kołacz
- skarbnik: Henryk Kyc
- sekretarz: Roman Kasprzyk
- członek zarządu: Lucyna Kubicka
W skład Komisji Rewizyjnej weszli:
- przewodniczący komisji: Zdzisław Trynkiewicz
- członek: Helena Koszela
- członek: Edward Węgrzyn
Stowarzyszenie niezwłocznie poczyniło kroki w Sądzie
Rejonowym w Rzeszowie celem aktualizacji wpisu w KRS. Umożliwia to nam
pisanie nowych wniosków, szukania i ubiegania się o nowych sponsorów, którzy
przyczynią się do dalszego rozwoju i realizacji planu pracy w Stowarzyszeniu
w bieżącym roku. Takie wnioski na chwilę obecną zostały już złożone. Oby
tylko zostały pozytywnie rozpatrzone, gdyż przyjęty plan pracy na 2007 rok
jest ambitny i wymaga dużego wsparcia finansowego. Wymaga także niezawodnej
pracy członków Stowarzyszenia i ludzi dobrej woli, o co zawsze prosiłam i
nadal ponawiam swoją prośbę jako przewodnicząca wybrana na drugą kadencję
działalności. Życzę nam wszystkim zgodnej współpracy i wielu nowych
osiągnięć.
Nowy rok rozpoczęliśmy pracowicie. W dalszym ciągu kontynuujemy pracę
zespołu nad doskonaleniem naszego repertuaru, spotykając się dwa razy w
tygodniu na próbach, których owocem są nasze kolejne występy: 14.01.2007r.
zespół "Łęczanie" brał udział w koncercie kolęd i pastorałek w Chorkówce,
gdzie otrzymaliśmy dyplom z podziękowaniami, - 21.01.2007r. braliśmy udział
w oprawie Mszy św. w tygodniu ekumenicznym w Kościele Polsko - Katolickim w
Łękach Dukielskich. Wspólną modlitwą i śpiewem kolęd jednoczyliśmy się z
wiernymi tego Kościoła, dając tym samym wyraz dążeniu do jedności, która
jest również w nazwie naszego Stowarzyszenia.
W planach na przyszłość mamy dalsze doskonalenie
umiejętności wokalnych zespołu, liczne występy na różnych uroczystościach,
zorganizowanie wycieczki krajoznawczej w Pieniny oraz III edycji Spotkań
Folklorystycznych w Łękach Dukielskich. Kontynuować chcemy prace związane z
budową estrady, zorganizowaniem II Dnia Seniora, zbiórką staroci i dalszą
pracą w utworzonej Izbie Pamięci oraz wiele innych zadań wynikających z
bieżących potrzeb.
Jeszcze raz wszystkim dziękuję i zapraszam do
współpracy w działalności społecznej dla dobra naszej miejscowości w 2007
roku.
Przewodnicząca: Krystyna Łajdanowicz
SPOTKANIE OPŁATKOWE
,,Weź do ręki biały opłatek
i życz całemu światu...”
W sobotnie popołudnie, 27 stycznia o godzinie 17
w Sali Widowiskowo-Sportowej w Łękach Dukielskich odbyła się już po raz
trzeci uroczystość "opłatkowa", zorganizowana prze Koło Gospodyń wiejskich
wspólnie z ks. Proboszczem naszej parafii.
Wszystkich zebranych powitała przewodnicząca Maria Kołacz, następnie głos
zabrał ks. proboszcz Alojzy Szwed, oraz proboszcz parafii polsko-katolickiej
ks. Roman Jagiełło. Po wspólnym odśpiewaniu kolędy "Wśród nocnej ciszy"
została odczytana Ewangelia o Narodzeniu Pańskim przez ks. Romana Jagiełłę.
Później nastąpiło błogosławieństwo opłatków i centralna cześć naszego
spotkania: wspólne dzielenie się opłatkiem. Było to głębokie i piękne
przeżycie dla wszystkich, którzy spotkali się przy wspólnym stole. Po
życzeniach głos zabrali zaproszeni goście: w-ce starosta powiatu pan A.
Guzik, przewodniczący rady miejskiej nowej kadencji pan Z. Uliasz oraz
prezes Kółek i Organizacji Rolniczych, pod które podlegają Koła Gospodyń
Wiejskich - pan R. Piłat. Z krótkich przemówień płynęły gorące życzenia dla
wszystkich zgromadzonych i ich rodzin, szczególnie zgody, miłości, pokoju i
wzajemnego szacunku. Po części oficjalnej wystąpił zaproszony przez KGW
zespół "Chorkowianie" z Koła Gospodyń z Chorkówki, śpiewając kolędy i
pastorałki, a także znane melodie ludowe.
Po tych uroczystościach zostały podane dania związane z
Wigilią, m.in.: barszcz z uszkami (tradycja Świąt Bożego Narodzenia) oraz
wiele innych "specjałów", przygotowanych przez panie z KGW, pod okiem pani
H. Borek.
Po obfitym obiedzie, przy muzyce znanego i
lubianego zespołu LOMBARDINO, zaczęła się zabawa w której wzięło udział 240
osób . W przerwach panie z KGW umilały gościom czas przedstawiając scenki
humorystyczne.
Bardzo serdecznie dziękuje wszystkim tym, którzy
przyczynili się do zorganizowania tego wspólnego spotkania oraz tym którzy
brali w nim udział, uczestnicząc w zabawie. Zapraszam za rok.
Z pozdrowieniem przewodnicząca K.G.W. Maria Kołacz
Następny
etap w działalności OSP w Łękach Dukielskich
27 stycznia odbyło się zebranie sprawozdawcze za
2006 rok. Została oceniona działalność zarządu OSP w minionym roku
(udzielono absolutorium zarządowi).
Jeszcze raz omówiono całokształt działań w jednostce (
a było tego sporo).
Przedstawiono również zamierzenia i plany na rok 2007.
Na zebraniu obecni byli zaproszeni goście: v-ce prezes
Zarządu Powiatowego ZOSPRP w Krośnie dh. Tadeusz Kubit, mł. bryg. Jerzy
Krupa z PSP w Krośnie, sołtys p. Tomasz Węgrzyn oraz radny p. Stanisław
Węgrzyn.
Naczelnik OSP Łęki Dukielskie Tadeusz Wierdak

Szanowni mieszkańcy
W dniu 2005. 01. 21 odbyło się Zebranie Wiejskie,
którego głównym celem były wybory sołtysa. Zebrani mieszkańcy postanowili,
że przez najbliższe 4 lata będę nadal sprawował tę funkcję. Dziękuję za
okazane mi zaufanie i obiecuję, że będę godnie reprezentował naszą
miejscowość.
W związku z zimową aurą nie przeprowadzano w
ostatnim czasie w Łękach Dukielskich żadnych poważniejszych prac. Dlatego, w
tym miejscu przedstawię najważniejsze sprawy, które są do zrealizowania w
przyszłości:
1. Kanalizacja wsi.
2. Remont drogi na Pałacówkę.
3. Remont drogi Zapłocie.
4. Dokończenie remontu remizy.
5. Zagospodarowanie placu przy Sali Widowiskowo-Sportowej.
6. Remont Ośrodka Zdrowia.
7. Remont drogi powiatowej.
8. Budowa chodnika przy drodze powiatowej.
9. Remont kładki na rzece w okolicy p. Białasa.
10. Budowa kortu tenisowego.
Jeszcze raz powtarzam, są to sprawy, które wg
mnie w bliższej lub dalszej przyszłości należy zrealizować, bądź dążyć do
ich realizacji. Zdaję sobie sprawę, że niektóre z nich zostaną tylko w
sferze "marzeń", ale co dziś wydaje się być fantazją, za kilka lat może się
urzeczywistnić. Łęki Dukielskie są dużą miejscowością, która powinna się
rozwijać. Aby czynić to efektywniej potrzebne jest też zaangażowanie
mieszkańców. Mamy namacalne dowody, że jeśli znajdzie się kilka choćby osób
aktywnych, to efekty ich pracy są ogromne. Przykładem jest Stowarzyszenie
"Jedność". Dzięki tym ludziom mamy zespół śpiewaczy, piękną cykliczną
imprezę w lecie, pomieszczenie klubu w Remizie jest zagospodarowane,
powstała Izba Pamięci, a kolejnym zamiarem Stowarzyszenia jest budowa
estrady. Nasza szkoła ma odnowioną elewację, wymienioną stolarkę, jest
ogrodzona. W ostatnich latach zostały w nią zainwestowane dziesiątki tyś.
zł. Główną "sprawczynią" tego wszystkiego była p. Krystyna Delimata, a ile
wysiłku trzeba było w to włożyć, wie tylko ona sama. Wiem, że kolejną
inwestycją ma być ogrodzenie boiska sportowego. Kilka lat temu powstał w
Łękach Uczniowski Klub Sportowy. Pierwszym "kapitałem" był zapał kilku osób.
W tej chwili każdorazowo w zajęciach uczestniczy kilkadziesiąt dzieci w
pełnym przedziale wiekowym i wielu dorosłych, a zaplecze sprzętowe budzi
podziw. Nasza młodzież nie musi już godzinami spędzać czasu przed
telewizorem, ponieważ ma alternatywę w postaci zajęć sportowych. Kolejny
zamiar UKS to budowa placu zabaw dla najmłodszych przy szkolnym boisku
sportowym. Te trzy przykłady przytoczyłem na dowód, że można zrobić wiele,
jeśli się chce.
Wrócę teraz do spraw bardziej przyziemnych.
Są osoby, które już się dopytują, więc informuję, że I rata podatku będzie
odbierana w marcu. Wcześniej oczywiście zostaną rozdane nakazy płatnicze, a
o szczegółach poinformuję jak zwykle poprzez wywieszki i ogłoszenia w
kościołach.
Na zakończenie chciałbym podziękować
organizatorom przyjęcia opłatkowego za wspaniałą imprezę. Muzyka była
świetna, jadło przednie, a atmosfera jak zawsze na imprezach w Łękach
Dukielskich - wyborna. Miło było patrzeć jak Łęczanie (i nie tylko) potrafią
się bawić.
Sołtys Łęk Dukielskich Tomasz Węgrzyn
ROK
SZKOLNY 1976 /1977
Rok
szkolny rozpoczęto konferencją w dniu 21.VIII.76r. i dokonano przydziału
czynności oraz omówiono zadania szkoły w nowym roku szkolnym.
Kadra nauczycielska uległa częściowo zmianie, a
mianowicie, nauczycielka Kubaszczyk Janina wyjechała, natomiast Zaforemska
Zofia wróciła z urlopu dla poratowania zdrowia.
Przy dokonywaniu przydziału godzin uwzględniono
specjalizację.
Konferencja następna poświęcona była dla zatwierdzenia
planu pracy szkoły na rok szkolny 1976/ 1977.
IV i V Plenum KC PZPR
Odbiciem było omówienie na posiedzeniu Rady
Pedagogicznej założeń i problemów z produkcją rolną w kraju. Wynikające
zadania dla szkoły, przede wszystkim sprawy preorientacji zawodowej weszły
do planu pracy. Starano się również ukazywać potrzebę rozwoju rolnictwa oraz
możliwości kształcenia i pracy w kierunku rolnym.
Uroczyste spotkanie Władz Gminy Dukla, Dyrekcji Huty Szkła Krosno z
mieszkańcami wsi.
W dniu 27. X. 76r. z inicjatywy Krośnieńskich Hut
Szkła, zorganizowano spotkanie w Domu Ludowym. Na spotkanie przybyli:
Sekretarz Komitetu Gminnego PZPR, Naczelnik Miasta i Gminy Dukla, Dyrektor
Krośnieńskich Hut Szkła oraz miejscowa ludność. Naczelnik omówił sprawę
gospodarczą gminy z naświetleniem stanu gospodarczego wsi Łęki Dukielskie.
Dyrektor hut mówił o pracy hutników, podkreślając pracę
zatrudnionych z Łęk Dukielskich. Po części oficjalnej odbył się występ
artystyczny zespołu "Stachy", a następnie wystąpił chór szkolny. Na
zakończenie Koło Gospodyń Wiejskich podejmowało przedstawicieli kawą i
ciastkami.
Wizytacja w Dukli
W roku szkolnym 1976/77 rozpoczęła się w Zbiorczej
Szkole Gminnej w Dukli wizytacja. Wizytatorzy poszczególnych przedmiotów
oraz problemów odwiedzają szkoły i badają poszczególne problemy według
nowych przepisów. Dotyczy to także szkoły w Łękach.
Po przeprowadzeniu wizytacji z poszczególnych przedmiotów przez wizytatorów,
wyznaczono na dzień 27 maja konferencję podsumowującą.
W miesiącu czerwcu odbyła się narada w Dukli w sprawie
oceniania nauczycieli. Szkoła otrzymała sprawozdania i zalecenia
powizytacyjne, które realizuje się zgodnie z wykonanym planem.
Zakończenie roku szkolnego
Rok szkolny zakończono 4 czerwca 1977r. O godzinie 8
odbył się uroczysty apel pożegnalny, a następnie wychowawcy klas rozdali
świadectwa w poszczególnych klasach. Uroczystość ta zgromadziła także
rodziców oraz przedstawicieli społeczeństwa. Młodzież przygotowała też cześć
artystyczną.
Ostateczne zakończenie roku szkolnego nastąpiło w
czasie konferencji podsumowującej w dniu 10 czerwca 1977r.
Obóz harcerski w Myszkowskiem
Budynek szkolny w Myszkowskiem został w miesiącu maju
odmalowany wewnątrz i przygotowany zgodnie z poleceniem Władz do użytku. W
okresie wakacji przebywał tam obóz harcerski z Biecza. Obok szkoły rozbił
namioty, na terenie Straży Pożarnej przygotowano plac apeli. Budynek mieścił
kuchnię oraz mieszkania dla personelu. Stosunki między ludnością a
harcerzami układały się bardzo dobrze. Odbywały się różne spotkania, między
innymi z komsomolcami z ZSRR oraz Władzami województwa krośnieńskiego tj. z
Wojewodą, Kuratorem oraz Komendantem Chorągwi.
Obóz ten był dobrym przykładem zorganizowanej pracy
wychowawczej.
Wakacje
W okresie wakacji zaplanowane prace remontowe nie
zostały wykonane. Chodziło przede wszystkim o roboty malarskie. Przyczyną
był brak wykonawców tych prac a prywatnych nie wolno zatrudniać. Dlatego też
szkoła musi być objęta w niedługim okresie remontem kapitalnym*.
* pisownia oryginalna
c.d.n. Beata Węgrzyn

21-22
stycznia
Dzień Babci i Dziadzia
 
Dziś w
naszej szkole jest bardzo wesoło,
Bo babcie i dziadziów widzimy wokoło.
Tymi słowami rozpoczęła się w naszej szkole uroczysta
akademia z okazji Dnia Babci i Dziadzia. Na tej doniosłej uroczystości,
zorganizowanej pod hasłem: "W ogrodach wdzięczności", gościliśmy liczne
grono Seniorów. Każdy z nas wie, że wnuczęta są dla dziadków kimś bardzo
ważnym w życiu. Dlatego słowa wierszy i piosenek, przygotowanych przez
dzieci z klas 0-III, najlepiej wyrażały radość, zadowolenie i wdzięczność
wobec nich. Oto przykłady:
"Bardzo kocham babcię, dziadzia.
To nie żarty moi mili.
Dzisiaj im życzenia składam
by sto lat jeszcze żyli".
"Małym serduszkiem życzymy Wam
dzisiaj
Uśmiechów i szczęścia
najwięcej.
Za Waszą miłość i dobroć
dla nas
te życzenia przyjmijcie w
podzięce".
Po występach wszystkie wnuki odśpiewały swoim
babciom i dziadziom uroczyste STO LAT oraz wręczyły laurki i kwiaty wykonane
własnoręcznie.
Następnie tę wyjątkową uroczystość uświetnił występ
"Baletek", które zaprezentowały ciekawe układy taneczne. Pokaz tańców bardzo
się podobał o czym świadczyły gromkie brawa przybyłych gości.
W czasie spotkania można było oglądać wystawę
portretów: "Moja babcia", "Mój dziadziu". Niektórzy dziadkowie z łatwością
odnajdywali swoje wizerunki zaprezentowane przez wnuki.
W dalszej części uroczystości wszyscy goście zostali
zaproszeni na ciastko i herbatkę. Przy muzyce miło spędzili wspólne chwile z
wnukami.
Starajmy się zawsze pamiętać o swoich
babciach i dziadziach. To właśnie oni przekazują nam wiele cennych rad
życiowych, wzbogacają nasz świat uczuć i doświadczeń o pozytywne wartości.
Zawsze Was kochać będziemy i zadowolenia Waszego
chcemy.
Marta Pabis
 
DUŻY SUKCES MAŁYCH DZIECI
Po raz pierwszy uczniowie Szkoły Podstawowej w
Łękach Dukielskich kl.III-VI wzięli udział w ogólnopolskim konkursie "Alfik
Matematyczny" i "Alfik Humanistyczny". W "Alfiku Humanistycznym" odnieśliśmy
sukces i mamy główne wygrane.
I miejsce w kraju i I w województwie zdobył
Jakub Jastrzębski-kl. III
VII miejsce w kraju i II w województwie zdobyła
Aleksandra Ryczak-kl. III
XI miejsce w kraju i II w województwie osiągnął Kamil
Robótka-kl.IV
Cała trójka wyjeżdża na obozy naukowe podczas wakacji
ufundowane przez organizatorów konkursu.
Barbara Wierdak

strona 1
 |
 |
|
|
Nr. 2/67
Wielki Post marzec - kwiecień 2007
rok
strona 1
|
|
ROZWAŻANIA
EWANGELICZNE
OKRESU
WIELKIEGO
POSTU
21 Lutego 2007
POPIELEC
Z EWANGELII Mt 6
Ty zaś, gdy pościsz,
namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz,
ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w
ukryciu, odda tobie.

Żyjemy w
świecie, w którym łatwo usłyszeć pieśń narzekania. Niewielu ludzi
dostrzega dobro, niewielu potrafi się nim cieszyć. Spróbujmy Wielki Post
przeżyć, dostrzegając ukryte dobro. Autentyczne dobro nie chce się
manifestować, ono czyni wszystko, aby otoczenie go nie dostrzegało. Taka
jest natura dobra. Trzykrotnie dziś słyszymy w Ewangelii: "Bóg widzi w
ukryciu". Chrystus wzywa, abyśmy czynili dobro w ukryciu. Ludzie mogą
dostrzec dobro, ale autor tego dobra winien być nieznany. Takie jest
pierwsze wielkopostne wezwanie. Drugie wezwanie zmierza do tego, abyśmy
jako dzieci "Ojca, który widzi w ukryciu", umieli dostrzec dobro, które
jest obok nas. Tego dobra jest wiele. "Prochem jesteś i w proch się
obrócisz", ale zanim się obrócisz w proch, możesz dostrzec wiele dobra i
możesz uczynić wiele dobra. Ewangelia mówi o trzech wymiarach tego
ukrytego dobra. Pierwszym jest dyskretny dobry czyn. Drugim wymiarem
jest dyskretna modlitwa. I wreszcie post, czyli ofiara. Na piętnaście
minut wyłączony telewizor, rezygnacja z kilku papierosów w ciągu dnia...
Przeżyjmy ten Wielki Post bez narzekania, z dziękczynieniem za dobro
otrzymane i dokonane.
25 Lutego
2007
I Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII Łk 4
Nie będziesz wystawiał na próbę
Pana, Boga swego. Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od
Niego aż do czasu.

Jest w tym fakcie - kuszenia Jezusa, Boga Człowieka - jakieś symboliczne
i głębsze znaczenie. Jezus pokazuje nam, jak bardzo niebezpieczne jest
uleganie złudom i mirażom. I dlatego na te trzy szatańskie pokusy
odpowiada: - "Nie samym chlebem żyje człowiek …" - nie jesteś tylko
ciałem i twoje ciało nie może stać się tyranem w twoim życiu. Nie możesz
się poddać tyrańskim żądaniom twojego ciała, bo one cię zniszczą. -
"Panu Bogu swemu będziesz oddawał pokłon …" - nie kłaniaj się wszystkim
bożkom wokoło. Czyż nie widzisz, jak pomału stajesz się niewolnikiem
dobrobytu i bogactwa? - "Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga
swego …" - złudna jest pokusa wielkości i potęgi. Nie próbuj dać się
złapać na tę przynętę, bo albo staniesz się tyranem i będziesz
znienawidzony, albo będziesz marionetką w rękach sił, które i tak od
ciebie nie zależą. Nie, na pewno te trzy pokusy współczesnego świata nie
czynią człowieka ani szczęśliwym, ani większym, ani bardziej ludzkim.
Szatan przebrał się tylko w inne szatki, ale kusi nadal. Co mu
odpowiesz? A czy jeszcze potrafisz zrozumieć i przyjąć propozycje
Chrystusa?
4 Marca 2007
II Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII Łk 9
To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!

"Jego słuchajcie". Wielki Post to czas słuchania Chrystusa, to czas
doskonalenia modlitwy, czyli osobistego kontaktu z Bogiem. Nie chodzi o
zwiększenie liczby pacierzy, lecz o usłyszenie przemawiającego Boga.
Istnieje bowiem zasadnicza różnica między pacierzem a modlitwą. W
pacierzu człowiek mówi, a Bóg słucha, a w modlitwie Bóg mówi, a człowiek
słucha.
Wielu chrześcijan uczy się jedynie pacierza i
na nim poprzestaje. Mówią do Boga, lecz nie umieją Go słuchać. A
przecież w spotkaniu człowieka z Bogiem, Bóg ma znacznie więcej do
powiedzenia człowiekowi, niż człowiek Bogu. Ktokolwiek zatem traktuje
poważnie spotkanie z Bogiem, nastawia się przede wszystkim na usłyszenie
Boga. Bóg przemawia w różny sposób. Może to być niezłomne przekonanie,
które rodzi się w sercu człowieka jeszcze w trakcie modlitwy, pod
wpływem światła Bożej łaski. Odpowiedź Boga może być zawarta w
spotkaniach z innymi ludźmi, w wydarzeniach, w konkretnych układach,
które niosą człowieka jak fala na bystrej rzece. Czasem na odpowiedź
trzeba czekać długo, a bywa, że samo milczenie Boga jest Jego
odpowiedzią.
Kochające dziecko doskonale rozumie pełne wymowy milczenia ojca czy
matki jako odpowiedź na prośbę, jaką do nich zanosi. Podobnie jest i z
Bogiem, On lubi odpowiadać milczeniem.
11 Marca 2007
III Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII Łk 13
Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie
figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?

Bóg w człowieku umieścił wielkie zdolności czynienia dobra. Każdy z nas
jest jak drzewo w sadzie, zdolne wydać owoc. Drzewo jednak może żyć dla
siebie i nie musi troszczyć się o owoce. Jemu owoc nie jest potrzebny.
Drzewu wystarczy troska o zdrowe korzenie, o gruby pień, o piękną koronę
gałęzi, o szumiące liście i ewentualnie kwiaty. Dla drzewa owoce są
niepotrzebne, owoce są dla innych.
Egoista jest właśnie przykładem takiego nieurodzajnego drzewa. Żyje
wyłącznie dla siebie. Wyjaławia ziemię, żyje kosztem innych, nie dając w
zamian za to nic. I tej postawy Bóg nie
toleruje. Ta zamknięta postawa jest groźniejszą chorobą duszy niż
słabości przejawiające się w różnych grzechach i upadkach. Ona też
będzie najmocniej napiętnowana w dniu sądu. "Byłem głodny, a nie
daliście Mi jeść; (...) przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; (...) chory
i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie" /Mt 25, 42-43/. Ludzie
"nieużyteczni", tzn. nie żyjący dla innych, zostaną przez Boga
odrzuceni, wycięci jak nieurodzajna figa. Musimy walczyć ze swoim „ja”,
o odwrócenie uwagi od siebie i zwrócenie jej na otoczenie, o zajęcie się
nie sobą, lecz drugim człowiekiem.
Takiego nawrócenia potrzebuje wielu, bardzo
wielu.
19 Marca 2007
Uroczystość
Świętego Józefa
Z EWANGELII Łk 2
Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Lecz On im
odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że
powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?

Każdy z nas potrzebny jest Bogu jak Józef, aby Bóg mógł stać się
Emmanuelem: aby mógł w Jezusie zamieszkać wśród nas i "zbawić swój lud
od jego grzechów". Aby mógł zbawiać świat codziennie i czynić go swoim
Królestwem. Jakże często odmawiamy Mu współpracy - żeśmy za mali, za
słabi, a czasem z oportunizmu, konsumpcjonizmu, wstydu czy wręcz
strachu. "Zapomnieć snadniej. Przebacz, Panie: / za duży wiatr na moją
wełnę; / ach, odsuń swoją straszną pełnię; powstrzymaj flukty w oceanie;
/ toć widzisz: jestem słaby, chory, jeden z Sodomy i Gomory; / pełna
"problemów", niepokoju, / z zegarkiem wielka kupa gnoju. / Nie mogę.
Zrozum. Jestem mały / urzędnik w wielkim biurze świata, / a Ty byś
chciał, żebym ja latał / i wiarą mą przenosił skały. / Nie mogę.
Popatrz: to me dzieci, śliczna kanapa i dywanik, / i lampa z abażurem
świeci, / i gwiazdka malowana na nim, / gwiazdka normalna, świeci
ziemsko - / a Ty byś zaraz - betlejemską! / Posadę przecież mam w tej
firmie / kłamstwa, żelaza i papieru. / Kiedy ją stracę, kto mnie
przyjmie? / Kto mi da jeść? Serafin? Cherub?" (K.I.Gałczyński).
Jakie to ludzkie, nasze... Ale jest Ktoś
silniejszy od naszej ludzkiej słabości. Większy od Serafinów i
Cherubinów.
25 Marca 2007
V Niedziela
Wielkiego Postu
Z EWANGELII J 8
Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił? A ona odrzekła: Nikt,
Panie! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej
chwili już nie grzesz.

Aby odwrócić uwagę od naszych świństw i grzechów, wytykamy błędy innych,
oskarżamy, napiętnujemy, domagamy się sprawiedliwości, jesteśmy
oburzeni… a Jezus “pisze nam nasze grzechy” i czeka na nasze nawrócenie.
Po co więc szukać najpierw błędów u innych, po co oskarżać i napiętnować
ich wady? Poczytaj to, co Jezus pisze, „pisze dla ciebie” … Nie bój się
za żaden grzech twojego bliźniego nie poniesiesz kary. Nie wytykaj, nie
oburzaj się, nie potępiaj. Zobacz sam siebie i swoje grzeszki.
Ale też trzeba widzieć i to, że kobieta, którą
do Niego przyprowadzono, nie wypierała się, nie usprawiedliwiała, nie
twierdziła, że jest bez grzechu i dlatego DOŚWIADCZYŁA MIŁOSIERDZIA!
Nie doświadczysz miłosierdzia Bożego, jeśli
będziesz stale twierdził, że nie masz grzechów, jeśli faryzejsko
będziesz twierdził, że jesteś sprawiedliwy.
“Nie potrzebują lekarza zdrowi, albo ci, którzy
się za zdrowych uważają, ale ci, którzy rozpoznali i uznali swoją
chorobę za rzeczywistą chorobę. Jeśli twierdzisz, że jesteś zdrowy, że
masz “tylko lekki katar” i że jesteś bez grzechu, to niepotrzebny ci ani
lekarz, ani Boże Miłosierdzie.
I dlatego też nigdy go nie doświadczysz, dopóki będziesz hipokrytą …
26 Marca 2007
Zwiastowanie
Pańskie
Z EWANGELII Łk 1
Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego
też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym.

Tajemnicę Wcielenia Syna Bożego czci nasz Kościół osobnym świętem
dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem. Data to oczywiście umowna,
podobnie jak data Narodzin Zbawiciela. Lud chrześcijański nadał
celebrowaniu tej Tajemnicy charakter przede wszystkim maryjny. Reforma
posoborowa przywróciła tej uroczystości charakter chrystologiczny:
pierwszoplanową postacią w zwiastowanym i celebrowanym Misterium jest
Jezus Chrystus. Świętujemy moment, w którym Słowo w łonie Maryi ciałem
się stało.
Tekst Łukasza jest medytacją, która w
wydarzeniach związanych z przyjściem na świat Jezusa widzi spełnienie
nadziei Izraela. Maryja to wcielenie Jeruzalem i dziedziczka danych mu
obietnic, które wypełniają się, gdy pełna łaski i wiary deklaruje: "Oto
ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa." Dzięki
Niej Bóg stanie się w Jej Synu "Bogiem z nami". Ale owo "niech mi się
stanie" to dla Niej początek ofiary, którą będzie całe Jej życie w
połączeniu z ofiarą Jezusa: "Oto idę, abym spełniał wolę Twoją."
Opowiadanie o Zwiastowaniu pokazuje nam spotkanie Bożej woli z wolnością
człowieka. Przekazuje nam wolną odpowiedź Maryi na Boże zaproszenie.
Człowiek jest Bogu potrzebny, wolny człowiek, nie niewolnik.
1 Kwietnia 2007
Niedziela
Palmowa
Z EWANGELII Łk 22
Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa wg. św. Łukasza

W tę ostatnią niedzielę świętego Przygotowania Paschalnego słyszymy opis
Pasji Jezusa Chrystusa i łączymy się duchem i sercem całym z Jego męką i
śmiercią. Ten dramatyczny opis winien pozwolić nam usłyszeć i do serca
przyjąć orędzie Słowa Bożego dla nas, tutaj, dzisiaj. Przecież słuchamy
opisu Męki Pańskiej nie tylko po to, aby sobie uświadomić miłość Jezusa
do nas; słuchamy go przede wszystkim po to, aby usłyszeć wezwanie do
okazywania w naszym własnym życiu, na codzień, zbawczej miłości Tego,
który "podał grzbiet swój bijącym i nie zasłonił swej twarzy przed
zniewagami i opluciem".
Może przekreślamy Paschę Chrystusa przez
samolubstwo, znieczulicę, wrogość wobec innych?... W opisie męki Jezusa
znajdujemy samo serce orędzia chrześcijańskiego: Bóg umiłował i miłuje
wszystkich ludzi aż do wydania własnego Syna Jednorodzonego, który
"uniżył samego siebie, stawszy sie posłusznym aż do śmierci, i to
śmierci krzyżowej". Jak długo żywimy jakąkolwiek wrogość wobec tego czy
innego narodu, wobec innych ludzi, tak długo męka Syna Bożego przedłuża
się. Mesjasz wkracza dzisiaj do miasta świętego, które "nie poznało
czasu swego nawiedzenia". My wraz z Nim wkraczamy w święty, wielki
Tydzień Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Czy poznajemy czas, w
którym chce nas nawiedzić łaska i miłosierdzie Boga?
5 Kwietnia 2007
Triduum Paschalne
Wielki Czwartek
Z EWANGELII J 13
Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam
nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem
przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.

Jezus, Baranek paschalny, z paschalnego obrzędu łamania chleba i udziału
w kielichu czyni "pamiątkę" swej ofiary, dopełnienie wyzwolenia
paschalnego. W Eucharystii stajemy pod Jego krzyżem: "Ilekroć bowiem
spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż
przyjdzie". Oddaje się nam poprzez swoje Ciało (chleb i wino) czyniąc z
nas swoje Ciało - Kościół, którego regułą musi być służba, miłość,
wspólnota: "Jeżeli ja umyłem wam nogi..."Umycie cudzych nóg w Izraelu
oznaczało, że ta posługa niewolnicza oznaczała szczególną cześć i
miłość, kiedy wykonywał ją człowiek wolny, stając się przez to jakby
niewolnikiem drugiego. Symboliczna czynność umycia nóg ukazuje znaczenie
całego dzieła zbawczego, którego motywem jest przecież miłość. Miłość
jest także zamierzonym efektem tego gestu. Umywając uczniom nogi
przyjmuje ich Jezus do wspólnoty rodzinnej, do wspólnoty stołu, do
komunii najintymniejszej, do udziału w życiu Boga: "Jeśli cię nie umyję,
nie będziesz miał udziału ze mną!"
Dziś świętujemy dzień ustanowienia Eucharystii
i dziękujemy Jezusowi za jej dar.
5 Kwietnia 2007
Triduum Paschalne
Wielki Piątek
Z EWANGELII J 18
Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa wg. św. Jana

Do końca nas umiłował. 'Do końca', to znaczy do ostatniego tchnienia.
'Do końca', to znaczy przyjmując wszystkie konsekwencje ludzkiego
grzechu, biorąc je na siebie. Dokładnie tak, jak powiedział Prorok
Izajasz: „On się obarczył naszym cierpieniem”.
Ostateczna wymowa Wielkiego Piątku jest taka:
człowieku, który sądzisz Boga, który każesz Mu się usprawiedliwić przed
twoim trybunałem, pomyśl sobie, czy to nie ty jesteś odpowiedzialny za
śmierć Tego Skazańca, czy sąd nad Bogiem nie jest ostatecznie sądem nad
tobą samym? Czy ten sąd i wyrok - krzyż a potem zmartwychwstanie - nie
pozostanie dla ciebie jedyną drogą zbawienia? (...) Wydarzenie Golgoty
jest faktem historycznym. Jednakże fakt ten nie jest ograniczony w
czasie i miejscu. (...) Ogarnia wszystkie miejsca i czasy, ogarnia
wszystkich ludzi." (Jan Paweł II). Niech i nas ogarnie, każdą i każdego
z nas. I ja bowiem jestem odpowiedzialny za śmierć tego Skazańca. Zwalam
winę na Żydów, aby przynieść ulgę cierpiącemu Jezusowi, a przecież przez
to Jego mękę przedłużam. Ale ufam, że wyrok Boży nade mną z wysokości
krzyża będzie wyrokiem miłosierdzia, łaski, zbawienia...
"Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski,
abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę w stosownej chwili."
Wszyscy potrzebujemy miłosierdzia - dla wszystkich stoi ono dziś
otworem.
5 Kwietnia 2007
Triduum Paschalne
Wielka Sobota
Wigilia Paschalna
Z EWANGELII Łk 24
Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei: Syn
Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz
trzeciego dnia zmartwychwstanie.

Czytania biblijne świętej nocy Zmartwychwstania umożliwiają nam
intensywną medytację nad etapami historii zbawienia, które podprowadziły
nas aż pod pusty grób. Przywołując wielkie etapy owej zbawczej historii
Kościół wzywa nas do włączenia się w tę wielką wędrówkę, która umożliwia
nam autentyczne spotkanie z Panem. Tym życiem nowym obdarza nas
Ukrzyżowany i Zmartwychwstały Pan.
Ta noc przestaje być nocą śmierci - w niej
rozbłyska już światło życia. Żyjący opuszcza krainę umarłych. Światłość
w ciemnościach świeci. Oblubieniec wraca do Oblubienicy. I karmi ją
sakramentami swojej miłości. W Domu Weselnym, w Jego Kościele, jest
źródło: bez wody nie ma życia. W Domu Weselnym stoi także stół: bez
Chleba ustaniemy w drodze. Całą moc śmierci i zmartwychwstania
przyswajamy sobie w paschalnej Eucharystii, sakramencie bratniej radości
i solidarności. Spotkanie z Panem Zmartwychwstałym w Eucharystii tej
wielkiej nocy jest przedsmakiem owej komunii wieczystej z Nim, kiedy
wyjdzie On nam na spotkanie już nie pod osłoną sakramentalnych znaków,
lecz w pełnym blasku spełnionego zbawienia. Ale już dzisiaj nasze serca
włączają się w anielski śpiew niebiańskiej radości: "Alleluja!"
|
|
|
|
|