INDEX

ROZWAŻANIA

EWANGELICZNE

26 Sierpnia 2007
Matki Boskiej
Częstochowskiej
Z EWANGELII J 2

Jego Matka powiedziała obsługującym: „Jeśli cokolwiek wam każe, zróbcie”.

Tam, na weselu w Kanie, Maryja ze swym Synem Jezusem była zatroskana o tych, którzy ich do siebie zaprosili.
Ponad 1000 lat temu – przez fakt przyjęcia chrztu – Mieszko I z Dobrawą zaprosili na nasze słowiańskie ziemie Jezusa i Jego Matkę. Stała się Ona – jakby w Polskiej Kanie – orędowniczką naszych potrzeb.
Dzień dzisiejszy jest poświęcony rozważaniom chwały, którą Maryja odbiera na Jasnej Górze i podziękowaniem za łaski, które nam wyjednała. Kamieniem węgielnym na którym opieramy nasze nadzieje jest przede wszystkim obecność Maryi w Bożym planie zbawienia ludzi.
Ale Maryję czcimy nie tylko ze względu na historyczność tego miejsca – choć zapewne i z tego powodu. Lecz przede wszystkim właśnie dla Jej postawy, a mianowicie, że zgodziła się swym cichym i pokornym ”fiat” – „niech się tak stanie” na narodzenie Syna Bożego. Że Go wychowała, że była z Nim gdy nauczał i gdy szedł na Kalwarię. Ale także i za to, że była i jest na Drodze Krzyżowej, nie tylko tamtej – Jezusowej w Jerozolimie, ale także na Drodze Krzyżowej Kościoła i Drodze Krzyżowej naszej Ojczyzny.
Niech Bogu będą dzięki za Maryję. Niech Bogu będą dzięki za Jej trwanie przy Jezusie, w Kościele, w Polsce, w Częstochowie. Niech Matka Chrystusa króluje nie tylko z tronu Jasnogórskiego, lecz niech króluje także w każdym z naszych serc i umysłów, a królować będzie, jeśli my posłuszni będziemy Jej zachęcie do nas kierowanej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn”.

02 Września 2007
XXII Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 14

A zatem gdy będziesz zaproszony, idź i zajmij ostatnie miejsce, aby gdy przyjdzie ten, który ciebie zaprosił, powiedział ci: "Przyjacielu, idź tam wyżej".

Jednym z głównych grzechów, jakich dopuszczają się ludzie jest pycha. Wymieniana jest nawet na pierwszym miejscu pośród grzechów głównych. Któż z nas nie doświadcza na sobie samym tej ludzkiej skłonności do szukania pierwszego miejsca dla siebie. Obrażamy się, gdy ktoś dopuści się krytyki wobec nas. Nawet wówczas, gdy nasza wina jest bezdyskusyjna, staramy się zachować „dobrą twarz” i robimy wrażenie jakby się nic nie stało. Sami zaś krytykujemy innych, obmawiamy, a nawet rzucamy oszczerstwa, by odwrócić uwagę od siebie i swoich własnych problemów.
Tymczasem Pan Jezus zachęca nas do pokory. Mówi o ostatnim miejscu, które powinniśmy zajmować za stołem, będąc zaproszonym na ucztę.
Źródłem pokory powinna być świadomość naszej przemijalności i małości wobec Pana Boga. Pokora każe nam pamiętać, że z ręki Pana Boga wyszliśmy i do Niego mamy powrócić. Wszystko też, cokolwiek możemy nazywać swoim, pochodzi z dobrej ręki Pana Boga.
Dopiero mając tę świadomość, będąc mężem pokory, można się prawdziwie modlić, dobrze uczestniczyć we Mszy świętej i dobrze się spowiadać. Pokora prowadzi do ufniej i autentycznej wiary.
Stańmy dziś z pokorą przed majestatem Boga. Przyjmijmy z wielką pokorą Pana Jezusa do serca i uczmy się od Niego postawy pokornej służby i miłości.

08 Września 2007
Święto Narodzenia
NMP
Z EWANGELII Mt 1

Józefie, synu Dawida, nie bój się przyjąć Maryi, twojej żony, bo Poczęte w niej jest z Ducha Świętego.

Do całkowitego zawierzenia Bogu i Jego Niepokalanej Matce zachęca nas także czytany w święto Jej narodzenia fragment Ewangelii według św. Mateusza. Oto Józef jest zaskoczony gdy dostrzega, że jego Małżonka w niewyjaśniony sposób znajduje się w stanie błogosławionym. Nie rozumie on początkowo Bożego planu wobec Niej i na swój ludzki sposób stara się rozwiązać zaistniały problem. Potrzeba dopiero interwencji Bożej, aby mógł on bezgranicznie zaufać Maryi. Oto w chwili wewnętrznej walki i niepewności zwraca się do niego anioł ze słowami: "Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło." (Mt 1,20b)
Każdy człowiek, podobnie jak Najświętsza Maryja, ma na tej ziemi swoje konkretne wyznaczone przez Boga zadanie do spełnienia. Nikt nie znalazł się na tym świecie przypadkowo. Nikt nie jest wyjęty z planu Bożej Opatrzności. Trzeba jedynie jak Maryja odpowiedzieć Bogu "fiat" na Jego zapraszające wezwanie i jak Maryja uwierzyć, że jedynie z Jego pomocą sprostamy stawianym przed nami zadaniom. A Bóg często stawia nas w sytuacji niezrozumiałej i trudnej. Często wydaje się nam, że dotyka On nas jakimś niepojętym fizycznym lub duchowym cierpieniem. Często niesiony przez nas krzyż codziennych obowiązków wydaje się ponad nasze siły. Czasami upadamy i szukamy dokoła pomocnej ręki. Właśnie wtedy za przykładem św. Józefa trzeba nam bezgranicznie zawierzyć Maryi.

09 Września 2007
XXIII Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 14

Jeżeli ktoś przychodzi do mnie, a nie wzgardzi swoim ojcem, matką, żoną, dziećmi, braćmi, siostrą, a jeszcze i swoim życiem, nie może być moim uczniem.


Jezus ostrzega kandydatów na uczniów, że zostaną poddani próbom i muszą zbadać, czy są gotowi ponieść koszt pójścia za Nim. Niezależnie, jaka będzie opinia o Jezusie w gronie rodzinnym.
Czym więc mają gardzić, co nienawidzić? - Mają gardzić niewiarą, kłamstwem, kompromisem. Kandydaci na uczniów mają więc nienawidzić grzechu i błędnych przekonań o zbawieniu człowieka.
Kto nie uczyni Jezusa pierwszą i najważniejszą osobą swojego życia nie może być Jego uczniem.
Jeśli ktoś jest uczniem Jezusa, będzie coraz lepszym mężem, ojcem, dzieckiem, bratem; lepszą żoną, matką, siostrą i córką. Uczeń Jezusa będzie kochał innych, jak siebie samego.
Uczniem może być ktoś, kto wcześniej uwierzył w Jezusa i umiłował Go jako Syna Bożego i Zbawiciela. Bycie uczniem oznacza, że człowiek wierzący chce służyć tym samym celom, którym oddany jest Jezus.
Decyzja o tym, czy ktoś będzie zdolny do bycia uczniem powinna być podjęta w sposób rozważny, przemyślany. Przed podjęciem tej decyzji należy podliczyć wszystkie za i przeciw, wszystkie koszty w sposób podobny do prowadzenia firmy albo rozpoczęcia wojny z innym państwem.
Uczeń nie jest sam. Jego przyjacielem i Panem jest Jezus Chrystus, Syn Boży. Ma też braci i siostry, którzy razem z nim wierzą.

14 Września 2007
Święto Podwyższenia
Krzyża Świętego
Z EWANGELII J 3

 A jak Mojżesz na pustyni umieścił wysoko węża, tak trzeba, aby Syn Człowieczy został umieszczony wysoko, aby każdy wierzący w Niego otrzymał życie wieczne.

Zbawienie przyjmuje się z takim zaufaniem, jak za czasów Mojżesza na pustyni, gdy ufne spojrzenie na miedzianego węża ratowało przed śmiertelnym ukąszeniem węża.
Jezus zostanie wywyższony na krzyżu i wywyższony w chwale. "Jezus powraca do nieba przez krzyż, wywyższony, na krzyżu jak wąż na pustyni, który przyniósł uzdrowienie Izraelitom."
Uwierzenie zbawcze jest jednorazowym aktem zaufania Bogu, że Jezus Chrystus z powodu pełnej bezwarunkowej miłości wyrażonej w dobrowolnej śmierci ratuje od śmierci wiecznej, Daje ono pewny i pełny dostęp do życia wiecznego, do zbawienia.
Uwierzenie oznacza ufne przylgnięcie do Chrystusa Zbawiciela. Wiara jest kontynuacją uwierzenia. Wiara polega na umiłowaniu Jezusa Chrystusa i staniu się Jego uczniem oraz naśladowcą.
Bóg oczekuje od człowieka takiej wiary, która otwiera całe życie człowieka na doświadczania miłości Boga, jaką Bóg miłuje swoje dzieci.
Sąd polega na uczynieniu z uwierzenia kryterium podziału ludzi na tych, którzy przyjęli zbawienie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, od tych, którzy tego zbawienia nie przyjęli.
Jezus nie przyszedł na świat, aby moralizować, potępiać czy karać. Jezus Chrystus złożył życie w ofierze, aby podać rękę tym którzy potrzebują ratunku w przejściu nad przepaścią jaka występuje pomiędzy wiecznym potępieniem, a wiecznym życiem.

15 Września 2007
Najświętszej Maryi
Panny Bolesnej
Z EWANGELII Łk 6

Przy krzyżu Jezusa stała matka Jego oraz siostra matki Jego, Maria, żona Kleofasa i Maria Magdalena.

Wśród wielu tytułów przysługujących Maryi spotykamy określenie - Matka Boska Bolesna.
Trzeba uznać, że żadna matka na ziemi nie przeżyła tyle i nie przecierpiała tyle, co Matka Zbawiciela. Jakże bolesnym echem odbiły się w Jej sercu prorocze słowa Symeona, wypowiedziane w świątyni jerozolimskiej w dniu ofiarowania Pana Jezusa: A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.
Wiele smutku, cierpień i boleści doświadczyła Maryja w czasie ziemskiego życia, gdy np. musiała uciekać aż do Egiptu przed okrutnym królem Herodem, aby uratować życie Bożego Dziecięcia.
A ile wylała łez na Krzyżowej Drodze swego Boskiego Syna, na Wzgórzu Kalwaryjskim i przy Jego grobie? Kto to pojmie i zrozumie!
Jakże bardzo Maryja - jako Matka Boża Bolesna rozumie każdego człowieka, każdego cierpiącego, wszystkich, którzy jesteśmy Jej dziećmi.
Powiedział ktoś: Nie ma kącika bez krzyżyka, to znaczy, że każdy człowiek doświadcza w swoim życiu różnorakich cierpień: fizycznych, moralnych czy duchowych. Wówczas jakże bliska jest nam Ta, której życie było tak piękne, a jednocześnie znaczone łzami i cierpieniami - Matka Chrystusa i nasza Matka - Maryja.
O, jakże wiele kosztowało Pana Jezusa i Jego Matkę zbawienie naszych nieśmiertelnych dusz. Ceńmy sobie niezmiernie Krew Chrystusa i Łzy Maryi, wylane za nasze wieczne zbawienie.

16 Września 2007
XXIV Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 15

Synu, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, jest twoje. Trzeba cieszyć się i radować, że ten twój brat był umarły, a wrócił do życia; zginął, a odnalazł się.
 

Życie ludzkie jest w pewnym sensie ciągłym powracaniem do domu naszego Ojca. Powracaniem poprzez skruchę, poprzez owo nawrócenie serca, które zakłada pragnienie przemiany, mocną decyzję poprawy życia i które w związku z tym przejawia się w uczynkach ofiary i oddania. Powracaniem do domu Ojca przez sakrament pojednania, w którym poprzez wyznanie grzechów przyoblekamy się w Chrystusa i stajemy się w ten sposób Jego braćmi, członkami Bożej rodziny.
Bóg na nas czeka, tak jak ojciec z przypowieści, z wyciągniętymi ramionami, nawet jeśli na to nie zasługujemy. Nasz dług nie ma znaczenia. Tak jak w przypadku syna marnotrawnego, wystarczy, żebyśmy otworzyli serce, żebyśmy zatęsknili za domem naszego Ojca, żebyśmy się zadziwili i rozradowali wobec daru, który ofiarowuje nam Bóg, pozwalając nazywać się i prawdziwie być Jego dziećmi, pomimo tak wielkiego braku odpowiedzi z naszej strony.
Radość jest dobrem chrześcijańskim. Znika tylko wtedy, gdy się obraża Boga: ponieważ grzech jest skutkiem egoizmu, a egoizm jest przyczyną smutku. Nawet wtedy jednak miejmy świadomość, że Bóg oraz Jego Matka nigdy nie zapominają o ludziach. Jeśli wzbudzamy skruchę, jeśli w naszym sercu rodzi się akt żalu, jeśli oczyszczamy się w świętym Sakramencie Pokuty, Bóg wychodzi nam na spotkanie i przebacza nam – i nie ma już smutku.

23 Września 2007
XXV Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 16

 Nie możecie służyć Bogu i mamonie.
 

Żyjemy w czasach bardzo skomplikowanych i niespokojnych.
W wielu miejscach świata dochodzi do głosu terror i przemoc. Niewinni zaś ludzie, w tym szczególnie dzieci, są bezbronni. Króluje nieuczciwość i spryt. W obliczu takich zjawisk rodzą się bardzo radykalne pytania: Czy w tej atmosferze da się jeszcze żyć po chrześcijańsku, być uczciwym, wiarygodnym i odpowiedzialnym? Czy można jednemu Panu służyć, narażając się na wrogość i surowe konsekwencje tych wielu innych „panów”, którzy domagają się także posłuszeństwa?
Bardzo łatwo przychodzi nam wierzyć tym, którzy twierdzą, że dziś już nie można pogodzić uczciwości z opłacalnością, możliwością dorobienia się. Przyzwyczailiśmy się do podejrzewania o nieuczciwość każdego, kto jest nieco lepiej sytuowany niż my. Okazuje się, że w wielu sytuacjach tak jest, choć stawianie tego jako pewnej normy jest dalekie od obiektywizmu.
Rodzi się więc pokusa, by pójść drogą łatwizny i nieuczciwości. A stąd już bardzo prosta droga do traktowania wiary jako przeżytku, który dziś przeszkadza i nie pozwala się rozwinąć w myśl oczekiwań płynących ze świata.
Pan Jezus wskazał nam drogę do autentyczności chrześcijańskiej: Nie wolno dwom panom służyć - nie wolno służyć Bogu i mamonie.
Mając to wszystko na uwadze, a nade wszystko traktując poważnie wymaganie postawione nam dziś przez Chrystusa, warto zapytać siebie: Jakiemu Panu ja służę? Czy jest nim Jezus Chrystus?

 

29 Września 2007
Św. Archaniołów
Michała, Gabriela i Rafała
Z EWANGELII J 1

O tak, zapewniam was: zobaczycie, jak niebo się otwiera i jak aniołowie Boży wstępują i zstępują na Syna Człowieczego.

Ktoś pięknie powiedział, że aniołowie są myślami, które od Boga pochodzą i natychmiast są wokół Ciebie, abyś "nie uraził stopy o kamień". Anioła nie widzisz, a jest on błogosławieństwem Bożym, które nas otacza na wszystkich naszych drogach. I to wcale nie od święta, ale każdego dnia, na dobre i na złe.
Anioły służą przede wszystkim Bogu. Pozostajemy też w najgłębszej wierze, że służą ponadto człowiekowi, a więc każdemu z nas, bez względu na wiek i urodę, doczesne zasługi czy też tzw. stan duchowego i materialnego posiadania. Niezależnie od tego, czy je czcimy, adorujemy, wysławiamy. Wierzymy, że "każdy człowiek ma pod wysokim sklepieniem horyzontu" swego anioła stróża, który zwiastuje radość, narodziny i krzyk dziecka; który pojawia się we śnie; który dotyka i budzi; który objaśnia życie i służy życiu; który udaremnia ofiarę i uwalnia "z lwiej jamy"; który powołuje, uzdrawia, błogosławi, unosi nas do nieba i otwiera bramy niebios. Wierzymy, że skrzydlaci posłańcy Najwyższego Pana prowadzą nas do zmartwychwstania i wiecznej krainy szczęśliwości.
Nie zapominajmy więc o aniołach. Oni przecież pomagają nam, a pomoc "z wysoka" jest nam często potrzebna. Konieczna jest tylko mocna wiara i autentyczna pokora.

 

30 Września 2007
XXVI Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 16

Przypomnij sobie, synu, że za swojego życia odebrałeś to, co dobre, a Łazarz w takim samym stopniu to, co przykre. Teraz natomiast on tutaj doznaje pociechy, a ty cierpisz.

 W życiu ziemskim można udawać i manipulować, można być pozornie świętym.
Sprawiedliwym przed Bogiem czyni wiara podobna do wiary Abrahama, a nie sama przynależność etniczna do potomków Abrahama.
Bogaty człowiek nie posiada wiary usprawiedliwiającej. Po śmierci znajduje się w otchłani ("otchłań” - podziemia, piekło, hades). W literaturze żydowskiej piekło jest często przedstawiane jako miejsce nieustającego ognia. "Jedynym przestępstwem, o które oskarża bogacza Jezus, jest to, że pozwolił, by Łazarz umarł z głodu, chociaż można było temu zapobiec. Same słowa nie czynią człowieka dzieckiem Abrahama i członkiem odnowionego Izraela.
Bogaty człowiek nawet po śmierci uważa, że Łazarz powinien jemu służyć oraz że magia - pojawianie się zmarłych wobec żywych jest skuteczniejsze od objawionej prawdy zawartej w Pismach Starego Testamentu.
Królestwo Boże jest oparte na wierze w Jezusa. Królestwo Boże jest oparte na prawdziwości i nieomylności Bożego Słowa. Zbawia wiara potwierdzana wiernym naśladowaniem Jezusa.
Po śmierci nie można już uwierzyć i usunąć grzechów ze swojego życia. Można to uczynić do ostatniej chwili swojego ziemskiego życia

07 Października 2007
XXVII Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 17

 Apostołowie zwrócili się do Pana: „Przymnóż nam wiary".

„Przymnóż nam wiary!" Dlaczego? Może kogoś zaskoczyć to pytanie. Otóż dzisiaj można zauważyć jedno i jest to niestety smutny objaw, wstydzimy się naszej wiary. Wstydzimy się Jezusa. Nasze uczestnictwo w niedzielnych mszach świętych, korzystanie z sakramentów świętych, modlitwa - wszystko polega na zasadzie interesu. Panie Jezu żebyś nie miał pretensji. Ale czy o to w tym wszystkim chodzi.
Człowiek wierzący nie może wstydzić się swojej wiary! Człowiek wierzący musi się angażować w spotkanie z Jezusem. To spotkanie musi być czytelnym świadectwem wyrażonym na zewnątrz. Co to w praktyce oznacza? Oznacza jedno. Świadek Jezusa - rozumiej - człowiek wierzący nie może wchodzić w kompromisy ze złem. Nie szuka usprawiedliwień dla siebie w słabościach innych. Stawia wymagania sobie. Ta poprzeczka musi być stale podnoszona. Jezus bardzo mocno na to zwraca uwagę, podkreślając jedno, że trzeba mocno Jemu wierzyć: Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: "Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!", a byłaby wam posłuszna. Wiara pomaga zdobywać te najtrudniejsze szczyty zmierzania za Jezusem.
Czy na Twojej drodze życia spotkałeś naprawdę Jezusa? Czy rzeczywiście zaprzyjaźniłeś się z Nim? Czy przypadkiem nie wstydzisz się tego Przyjaciela? Naprawdę wierzący nie będzie się wstydził! Jeżeli zacznie coś umykać zawoła po prostu: Panie przymnóż mi wiary.

14 Października 2007
XXVIII Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 17

Czy nie dziesięciu dostąpiło oczyszczenia? Gdzie dziewięciu? Żaden się nie znalazł taki, żeby wrócić i oddać chwałę Bogu z wyjątkiem tego obcoplemieńca?

Choroba czyli słabość, ale także cierpienie, fizyczne i psychiczne. Co więcej brak akceptacji ze strony środowiska, poczucie bezsilności, brak nadziei i bezsens istnienia. To doprowadziło ich do Jezusa. Tacy byli i z tym wszystkim przyszli do Niego. Po co? Przyszli z nadzieją, że wszystko może się zmienić. Tu znajdujemy ważne przesłanie: człowiek idąc na spotkanie z Jezusem musi przyjść takim, jakim jest. Tak jak zrobili to trędowaci. Jezusie Mistrzu, ulituj się nad nami! To spotkanie, człowieka z Jezusem, Synem Bożym stało się dla nich zbawienne. Zostali oczyszczeni z trądu.
Dziesięciu zostało, oczyszczonych. Dziewięciu idzie sobie spokojnie drogą, jakby się nic nie stało. Tylko jeden, obcokrajowiec, Samarytanin zawraca i dziękuje. Oddaje chwałę Bogu. Wdzięczność. Ona pięknie się wkomponowała w krajobraz ewangelicznego zdarzenia.
Autentyczne, żywe spotkanie z Bogiem może mieć miejsce tylko wtedy, gdy jest w nas prawdziwa wiara. Wiara, w której pierwsze miejsce zajmuje Bóg, a potem ja. W tak rozumianej wierze, nie może zabraknąć postawy wdzięczności i dziękczynienia. Ta postawa pomaga nam ciągle powracać do tych spotkań. Nie zatrzymuje nas na etapie, Panie Boże mam, co chcę i Ty teraz nie jesteś już mi potrzebny, idę swoja drogą, tak jak poszło dziewięciu pozostałych.

21 Października 2007
XXIX Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 18

 A czy Bóg nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego? Czy będzie zwlekał z ich sprawą? Oświadczam wam, że szybko weźmie ich w obronę.

Modlitwa jawi się jako spotkanie. W tej rzeczywistości dochodzi do spotkania człowieka z Bogiem. Spotkanie zakochanych jak wygląda, kto pamięta: słowa są piękne, wyrażają całe uczucie, całe ciepło, uszanowanie, dlatego iż wiemy, że wylewamy się przed tym, kto nas kocha. Jeżeli jest to spotkanie i to na takim szczeblu to ważne jest, aby do niego dobrze się przygotować. Najistotniejszym elementem naszego przygotowania jest wyciszenie, wewnętrzne. Po prostu cisza, odejście od huków codzienności, skoncentrowanie się na tym, do kogo mówię, przed kim się otwieram! Ona jako spotkanie wymaga ciszy, to jest warunek naprawdę udanego spotkania z Bogiem. Miłosne spotkanie ma w swojej treści ukryte jeszcze jedno ważne przesłanie, jest nim odpowiedzialność. Odpowiedzialność za słowa, za to co z nich wynika, za podjęte deklaracje.
Pamiętaj bez modlitwy, nieustannej modlitwy wiara może umrzeć. Popatrz, Jezus pyta się, czy jak przyjdzie znajdzie wiarę na ziemi?
Znajdzie ją wtedy kiedy będzie trwała nieustanna modlitwa. „Pokaż mi jak się modlisz, a powiem Ci jak wierzysz”. W tym stwierdzeniu jest wiele prawdy. Takie to prawdy o modlitwie dzisiaj przekazał nam Pan. Jaka jest zatem nasza modlitwa? Jaki ma wpływ na naszą wiarę w Jezusa? Są to podstawowe pytania, na które dzisiaj musimy sobie udzielić odpowiedzi.

Nr. 5/70               Okres Zwykły                       wrzesień - październik 2007 rok 

Wrzesień
Intencja ogólna:
Aby spotkanie ekumeniczne w Sibiu w Rumunii przyczyniło się do umocnienia jedności wszystkich chrześcijan, o którą Pan modlił się podczas Ostatniej Wieczerzy.
Intencja misyjna: Za wszystkich misjonarzy i misjonarki, aby dzięki radosnemu przylgnięciu do Chrystusa potrafili pokonywać trudności, jakie napotykają w życiu codziennym.

                                                                                    Październik
Intencja ogólna: Za chrześcijan, aby tam gdzie są mniejszości, mieli siłę i odwagę żyć według wiary i wytrwale dawać jej świadectwo.
Intencja misyjna: Aby światowy Dzień Misyjny był okazją sprzyjającą pogłębianiu świadomości misyjnej u wszystkich ochrzczonych.

Wierzymy w Boga. To jest nasza zasadnicza decyzja. Czy tak jeszcze można dzisiaj? Czy to rozsądne? Od czasów Oświecenia przynajmniej część naukowców skrzętnie pracuje nad tym, aby znaleźć takie wytłumaczenie świata, w którym Bóg będzie niepotrzebny. Powinien więc stać się niepotrzebny także w naszym życiu. Ilekroć już myślano, iż człowiek jest blisko rozwiązania tego problemu, okazywało się, że jest to jednak niemożliwe. Kwestia mająca związek z człowiekiem nie da się rozszyfrować bez Boga, wszystko, co się wiąże ze światem i całym kosmosem, jest bez Boga niewytłumaczalne. W jaki sposób byśmy nie podchodzili do tej sprawy, zawsze staje nam na drodze następująca alternatywa: A co było na początku: kreatywny umysł i duch, który działa i rozwija się czy to, co jest nierozumne i tylko przypadkiem wydaje z siebie matematycznie uporządkowany kosmos, łącznie z człowiekiem i jego umysłem. Ale wtedy ten umysł byłby tylko przypadkiem ewolucji i jako taki w końcu także byłby czymś nierozumnym. My, chrześcijanie, mówimy: wierzę w Boga, stworzyciela nieba i ziemi - w Ducha stworzyciela. Wierzymy, że na początku jest wieczne Słowo, rozum, a nie brak rozumu. Z tą wiarą nie musimy się ukrywać, nie musimy się obawiać, że wyprowadzi nas na manowce. Cieszmy się, że możemy znać Boga i spróbujmy pokazać również innym rozum wiary, jak polecił nam św. Piotr w swoim pierwszym liście (1 P 3, 15).
Wierzymy w Boga. To ukazują główne części wyznania wiary i to podkreśla szczególnie jego pierwsza część. Ale tu pojawia się natychmiast drugie pytanie: w jakiego Boga? Ano właśnie w Boga, który jest Duchem Stworzycielem, twórczym rozumem, od którego wszystko pochodzi i od którego my również pochodzimy. Druga część wyznania wiary mówi nam więcej. Tym stwórczym rozumem jest Dobro. On jest miłością. On ma twarz. Bóg nie pozwala nam iść po omacku w ciemnościach. Pokazał się nam jako człowiek. On jest tak wielki, że może sobie pozwolić na to, żeby być małym. "Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca", mówi Jezus (J 14, 9). Bóg przyjął ludzkie oblicze. Kocha nas tak bardzo, że dał się przybić do krzyża, żeby ludzkie cierpienia zanieść do serca Bożego.
Benedykt XVI

O świadomą i odpowiedzialną realizację naszego powołania w codziennym życiu

 

SIERPIEŃ

26. MB Częstochowskiej.
- Bł. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego (Betlejem).
27. Św. Moniki.
28. Św. Augustyna biskupa, doktora Kościoła.
29. Św. Jana Chrzciciela - Męczeństwo.

WRZESIEŃ

01. Bł. Bronisławy, Dziewicy.
02. IV rocznica Nawiedzenia Matki Bożej w Kopii Cudownego Obrazu w naszej parafii.
03. Św. Grzegorza Wielkiego papieża, doktora Kościoła.
04. Św. Rozalii dziewicy.
07. Bł.Melchiora Grodzieckiego, Kapłana i Męczennika
08. Narodzenia NMP - Matki Bożej Siewnej - odpust
w Kobylanach.
- NMP Gietrzwałdzkiej.
09. Św. Piotra Klawera - żył w latach 1580-1654. Jest patronem misji afrykańskich.
12. Najświętszego Imienia Maryi.
13. Św. Jana Chryzostoma biskupa, doktora Kościoła.
14. Podwyższenia Krzyża Świętego.
- Nabożeństwo fatimskie.
15. NMP Bolesnej.
16. Św. Cypriana biskupa, męczennika.
- 41 Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu.
17. Św. Roberta Bellarmin biskupa, doktora Kościoła.
18. Św. Stanisława Kostki.
- Św. Józefa z Kupertynu.
19. Matki Bożej z La Salette. Odpust
w Dębowcu.
- Św. Januarego biskupa, męczennika.
20. Świętych Andrzeja Kim Taegon, Pawła Chong Hasang i Męczenników koreańskich.
21. Św. Mateusza Apostoła.
23. Św. O. Pio z Pietrelciny, kapłana.
- Bł. Bernardyny Marii Jabłońskiej.
25. Św. Kleofasa.
- Bł. Władysława z Gielniowa.
26. Świętych Męczenników Kosmy i Damiana.
27. Św. Wincentego a Paulo.
Św. Wawrzyńca Ruiz i Towarzyszy, męczenników.
28. Św. Wacława męczennika.
29. Św. Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała.
30. Św. Hieronima kapłana, doktora Kościoła.

 


PAŹDZIERNIK

01. Św. Teresy od Dzieciątka Jezus - doktora Kościoła.
02. Św. Aniołów Stróżów.
03. Św. Jana z Dukli.
04. Św. Franciszka z Asyżu.
05. Św. Faustyny Kowalskiej.
06. Św. Brunona - patrona obłąkanych.
07. Najświętszej Maryi Panny Różańcowej.
- Rozpoczyna się Tydzień Miłosierdzia.
09. Bł. Wincentego Kadłubka.
10. Św. Dionizego biskupa i Towarzyszy, męczenników.
12. Św. Jana Beyzyma.
- Nabożeństwo fatimskie.
13. Bł. Honorata Koźmińskiego.
14. Św. Małgorzaty Marii Alacoque.
15. Św. Teresy od Jezusa (z Avilli) - dziewicy, doktora Kościoła.
16. Św. Jadwigi Śląskiej.
- Dzień Papieża Jana Pawła II.
17. Św. Ignacego Antiocheńskiego.
18. Św. Łukasza Ewangelisty.
19. Św. Pawła od Krzyża kapłana.
- Niedziela Misyjna. Światowy Dzień Misyjny.
20. Św. Jana Kantego.
21. Bł. Jakuba Strzemię biskupa.
23. Św. Jana Kapistrana.
24. Św. Antoniego Marii Clareta biskupa. Antoni Maria Claret urodził się w roku 1807. Pochodził spod Barcelony. W młodości uczył się tkactwa. Po studiach teologicznych przyjął święcenia kapłańskie (1835). Jako kapłan pracował w duszpasterstwie parafialnym, a później jako misjonarz w Katalonii i na Wyspach Kanaryjskich. W 1849 r. założył zgromadzenie Misjonarzy Synów Niepokalanego Serca NMP - klaretynów. Wkrótce potem mianowano go arcybiskupem w Santiago na Kubie. Okazał się gorliwym i przedsiębiorczym pasterzem. Utworzył 53 parafie. Popierał żeńskie zgromadzenie - Instytut Apostolski Maryi Niepokalanej. Św. Antoni Maria Claret w 1857 r. zaprosił na Kubę, Zakon Szkół Pobożnych (Pijarów). W 1857 roku został odwołany do Hiszpanii, aby podjąć posługę spowiednika królowej Izabeli II i wychowawcy dzieci królewskich. Założył Akademię św. Michała skupiającą artystów. Po wybuchu rewolucji w Hiszpanii towarzyszył królowej na wygnaniu w Pau i Paryżu. W latach 1869-1870 uczestniczył w Soborze Watykańskim I. Zmarł w roku 1870. Beatyfikował go Pius XI (1934), kanonizował Pius XII (1950).
- Bł. Jana Balickiego.
26. 31. Rocznica Powstania Parafii.
28. Św. Szymona i Judy Tadeusza.
- Następne wydanie Powołania.

 

 


 

Chciałbym nawiązać do hasła tegorocznego roku duszpasterskiego: „Przypatrzmy się, bracia, powołaniu naszemu” i postawić najpierw pytanie: „Co to jest powołanie?”
Powołanie to podjęcie jakiegoś życiowego zadania, które rozpoczęło się jako moje. Na powołanie można patrzeć od strony Boga, który zaprasza i od strony człowieka, który to zaproszenie przyjmuje.
Człowiek zawsze szuka odpowiedzi na pytanie: „Co mam robić w życiu?”, bo zawsze szuka jakiejś drogi życia. Czasem szuka jej po omacku. Może być tak, że nigdy nie zapyta wprost o swoje powołanie. Ale to nie zmienia faktu, że pytanie o powołanie jest pytaniem kluczowym. Jest jednym z najważniejszych pytań w życiu.
Powołaniem każdego z nas jest bycie człowiekiem. Bycie człowiekiem to zaproszenie, jakie Bóg do nas skierował stwarzając nas jako ludzi.
Co to znaczy, że jestem człowiekiem? Czym jest moje człowieczeństwo, zdolność myślenia, postępowania, podejmowania decyzji, ofiarności?
Powołaniem jest także bycie kobietą lub mężczyzną. Odkrywanie całego bogactwa kobiecości i męskości. Potem pojawia się pytanie: Co zrobić z życiem w wieku dojrzewania? Czy jestem powołany do kapłaństwa, małżeństwa, samotności?
Gdyby nawet człowiek nie stawiał pytania o swoje powołanie, a ożenił się czy wyszedł za mąż, to jego życie małżeńskie i rodzinne jest już powołaniem, mimo, że nie myślał o swoim małżeństwie w kategoriach powołania.
Powołanie bardzo mocno jest wpisane w nasze człowieczeństwo i niezależne od tego, czy mam tego świadomość, czy nie.
Jesteśmy skazani na jakieś powołanie.


15.06. Uroczystej Mszy św. Odpustowej ku czci NSPJ przewodniczył i kazanie okolicznościowe wygłosił ks. Zdzisław Babiarz - proboszcz parafii Iwla.
17.06. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i na sprzątanie kościoła.
21.06. O godz. 17.00 miała miejsce Msza św. połączona z rozdaniem dyplomów na zakończenie nauki w ZSP w Łękach Dukielskich absolwentom klas III gimnazjum.
22.06. O godz. 8.00 odbyła się Msza św. na zakończenie kolejnego roku nauki w szkole podstawowej i gimnazjum.
01.07. Grupa pań z Koła Żywego Różańca w składzie: Agata Pernal, Stanisława Leśniak, Zofia Leśniak i Józefa Pasterkiewicz reprezentowały nasza parafię w uroczystościach Koronacji Obrazu Matki Bożej w Zagórzu.
13.07. Nabożeństwo fatimskie przygotowały rodziny z rejonu XIV - Myszkowskie. Mszy św. Przewodniczył i kazanie okolicznościowe wygłosił ks. Jerzy Gajda.
15.07. Comiesięczna zbiórka na budowę plebanii i na sprzątanie kościoła.
22.07. Stowarzyszenie Kulturalno-Rekreacyjne „Jedność” po raz kolejny zorganizowało w Łękach Dukielskich Spotkania Folklorystyczne pod hasłem „Zachować dla przyszłych pokoleń".
28.07. - 19.08. Na czas urlopu wakacyjnego Księdza Proboszcza, Kuria Metropolitarna w Przemyślu mianowała na administratora parafii ks. Jana Wilusza.
10.08. Kolejne nabożeństwo fatimskie przygotowały i przeprowadziły rodziny z rejonu I. Mszę św. odprawił i kazanie wygłosił ks. Jan Wilusz.
15.08. Uroczystość Wniebowzięcia Maryi - MB Zielnej. Podczas każdej Mszy św. poświęcono przyniesione do Kościoła plony, zioła i kwiaty, a na sumie poświęcono także dożynkowe wieńce.
Po południu odbyły się Dożynki wiejskie.
19.08. Miała miejsce kolejna zbiórka ofiar na budowę plebanii i na sprzątanie.

 

CHRZEST

21.07. Natalia, Anna Szydło
 

                            ŚLUB

21.07. Danuta, Maria Jastrzębska
Mariusz, Grzegorz Wołtosz
28.07. Małgorzata Samborowska
Mirosław, Jacek Woźniak
04.08. Nina, Magdalena Cypara
Lucjan, Wojciech Madej
                               ZMARLI

25.06. Irena Głód z d. Samborowska l.73

Ks.Proboszcz

 
26 października. Rocznica poświęcenia kościoła własnego

Czy Wy wiecie, że jesteśmy świątynią?


Cały rok liturgiczny to mozaika dni świątecznych: wspomnień świętych ludzi, dni poświęconych Matce Bożej, Apostołom, dni Pańskich, t.j. Najświętszej Trójcy, Ciała i Krwi Chrystusa lub Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jest Narodzenie Pańskie, są święta paschalne - Wielkanoc. Jest Zesłanie Ducha Świętego.
W tym bogatym i radosnym kalendarzu ostania niedziela października to uroczystość poświęcenia kościoła. Co to znaczy? Ks. Twardowski pisze:
„Czasami obchodzimy imieniny opiekunów kościoła, a czasem święto samego kościoła. Święto jego dachu, podłogi, ścian, organów, mebli…”

Każdy kościół po wybudowaniu został konsekrowany przez biskupa, to znaczy, że ksiądz biskup oddał go na własność samemu tylko Bogu. Kościół jest upominkiem - darem dla Pana Boga. Ksiądz biskup rysuje na ścianach czternaście krzyży i odtąd cały kościół jest święty, czyli poświęcony Bogu.

W kościele wszystko jest święte.

Święte są obrazy, jakie wiszą nad ołtarzem, bo każdy święty obraz budzi w sercach ludzi święte myśli.

Święty jest konfesjonał, bo stale przypomina o spowiedzi świętej. Tyle słyszał już grzechów, że aż oniemiał! Milczy, jak wół, który bardzo dużo dźwiga. Konfesjonał stale milczy, ponieważ za dużo wie. W konfesjonale, nawet gdyby nikt się nie spowiadał, zawsze czuwa prawe i lewe ucho księdza.

W kościele i podłoga jest święta, bo ludzie przechodzą po niej do Komunii Świętej. Chodzą po niej procesje. Na podłogę kościelna dzieci sypią kwiaty przed Panem Jezusem. Na podłodze ludzie klęczą i modlą się, a nawet, gdy ktoś jeden tylko klęczy, to i tak klękają aż dwa kolana. Ile już kolan uklękło na tej podłodze! Ilu ludzi już wyspowiadało się w kościele! Ilu ludzi przyjęło Komunię Świętą!

Ilu ludzi wzięło ślub w kościele!
W kościele święta jest czerwona lampka, która znajduje się obok tabernakulum. Czerwona lampka nigdy nie śpi, zawsze świeci - czuwa i przypomina, że w kościele jest ukryty Pan Jezus. Wdrapała się tak wysoko, jakby na drzewo. Drzewa nie widać, tylko czerwone światełko, jak serce Zacheusza, który tak tęsknił za Panem Jezusem, że aż wdrapał się na drzewo, żeby Go lepiej zobaczyć.

„W każdym kościele jest tyle ludzkiej tęsknoty za Panem Jezusem…”*
W kościele jest ukryty Pan Jezus. Tu przychodzimy, żeby Go spotkać, porozmawiać, przyjąć do serca. Wtedy i w nas ukryje się jak w tabernakulum. Będziemy kościołem, nie takim z cegieł lub kamienia, ale żywym i pięknym. Bo i my jesteśmy świątynią. Mamy święte ręce, które tworzą piękne dzieła, święte nogi, które noszą nas cierpliwie. Mamy święte głowy, które myślą o Panu Jezusie, święte usta, które potrafią mówić serdeczne słowa. Pan Bóg napełnia nas swoją świętą obecnością. W kościele gromadzimy się w Jego imię:
„Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga” - zbudowana na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu Świątynię; w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha” (Efz 2,19-22).
Joanna Dąbrowska

* Ks. Jan Twardowski, Ile słońca w słoneczniku (…), Warszawa 2000

 

MARYJA nasza MATKA
Wieża Dawidowa, Wieża z kości słoniowej...

Wieża Dawidowa i Wieża/Tron z kości słoniowej są to wezwania skierowane do NMP, oparte na symbolice biblijnej, zob. Pnp 4, 1.4; 5.14; 7.5. Do Litanii maryjnej (z XII w. w wersji loretańskiej) i do Godzinek o Niep. Pocz. NMP (z XV w.) zostały wprowadzone w duchu pobożności średniowiecznej, która lubiła alegorie. Dziś sprawiają nam one pewną trudność. Nie są zbyt czytelne, zwłaszcza dla osób mających słaby kontakt z Pismem świętym.
 

Przede wszystkim samo słowo "wieża" odniesione do NMP jawi się jako przeciwieństwo "wieży Babel", będącej znakiem pychy i próby usamodzielnienia się wobec Boga. Maryja jest Służebnicą pokorną, współpracującą z Bogiem; przez osobiste "fiat" włączyła się w boski plan budowania Królestwa Bożego na ziemi.
Ponadto warto tu odwołać się do starożytnego i średniowiecznego widoku miasta-grodu. Jego "siłą", bezpieczeństwem, chlubą i ozdobą były wieże, baszty i bramy. Godna uwagi jest modlitwa psalmisty, pełna mistyki i zachwytu na widok miasta Świętego, zob. Ps 122(121). Zwrot człowieka do Boga symbolizowały wieże świątyń gotyckich, dominujące w obrazie miast średniowiecznych. Ten nurt wyrazu duchowości do dziś jest aktualny.
Pieśń nad pieśniami i hymn Godzinek (na Nonę) mówi o wieży Dawida. Powstała ona po zwycięstwie króla nad Filistynami (zob. np.1 Sam 18.6). Budowla ta musiała być piękna pod względem architektonicznym i zarazem warowna, wyposażona w baszty, ozdoby i w zbroję obronną. Dominowała w krajobrazie Jerozolimy. Jako taka weszła w przysłowia mądrościowe i w świat symboliki. Była chlubą, ozdobą miasta i znakiem zwycięstwa. W Pnp pojęcie "wieży" posłużyło do określenia piękna oblubienicy: „O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja (4.1). Szyja twoja jak wieża Dawida, warownie zbudowana; tysiąc tarcz na niej zawieszono, wszystką broń walecznych” (4.4; por. 7.5 oraz Ez 27.10 n.; porównanie odnosi się zapewne do ozdób, zawieszonych na szyi).
Ta sama księga (Pnp 7.5) mówi też o wieży wykonanej z kości słoniowej, z materiału białego, czystego… Natomiast hymn na Tercję w Godzinkach odwołuje się do "tronu Salomona". Prawdopodobnie jest to aluzja do ozdobnego i wyniosłego tronu Salomona, z którego mądrze i życzliwie rozsądzał sprawy i problemy ludzi (zob. Ps 122.5 o tronach sędziowskich). Uwagę przykuwa sam materiał: drogocenny, okazały i szlachetny. Oprócz złota, właśnie elementy kości słoniowej wchodziły w skład materialnych ornamentacji różnych budowli i przedmiotów oraz ozdób, którymi przystrajały się kobiety. Szyja twa jak wieża ze słoniowej kości - mówi oblubieniec na widok narzeczonej (7.5). Ona odwzajemnia się i przyrównuje jego postać do rzeźby z kości słoniowej, pokrytej szafirami (5.14). Oto język upodobania i miłości, bogaty w przenośnie. Nawet odniesienie do złota i kości słoniowej jest mało adekwatne. Godność osoby i przyjaźń z nią jest cenniejsza i piękniejsza niż kosztowne ornamenty.
Pod wpływem tej symboliki zaczęto określać NMP i Jej służebną rolę w dziedzinie wiary i moralności. Próbowano przybliżyć świętość i piękno Maryi. Mówiono o Niej: „Cała piękna jesteś, o Maryjo”; „Tota pulchra, es Maria”. W objaśnieniach wezwań litanijnych spotyka się na przykład takie ujęcie Jej godności i funkcji:
"Wieża Dawidowa - to splendor i warownia wiary, znak zwycięstwa nad grzechem, symbol ukierunkowania człowieka "ku górze", na Boga; Wieża [tron] z kości słoniowej - to znak piękna, mądrości, miłości i czystości; Dom złoty - to dom lub pałac, w którym Bóg zamieszkał".
Wezwanie "Wieżo Dawidowa" można chyba uważać za określenie równorzędne z inwokacją i tytułem "Cała piękna" lub Immaculata czyli "Niepokalana". Poprzedziło ono lub wspierało praktykę malarską, znaną od XIV w., rozwiniętą w XVII w., przedstawiania świętości i piękna NMP na sposób Niepokalanie Poczętej (Immaculata conceptio BVM). Ten zaś tytuł ma podstawę w słowach zwiastowania anielskiego "łaski pełna", gratia plena. Chodzi oczywiście o piękno i "grację" w wymiarze nadprzyrodzonym, z Boga. Piękno architektoniczne jest tu tylko cieniem splendoru i bogactwa duchowego, "z łaski".
Wymowne jest też nawiązanie do postaci Dawida i Salomona. Mówi ono o tym, że NMP jest osadzona w tradycji i roli królewskiej. Pochodziła z rodu Dawida. Ona kontynuuje szczególne zadania w Królestwie Syna swego na miarę wielkich postaci.
Warto jeszcze przytoczyć objaśnienie podane w czasopiśmie SEMINARE (nr 12, 1996):
Anonimowy tekst Korona dziewicy, przypisywany Ildefonsowi z Toledo (z VII w.) wiąże symbolikę kości słoniowej tronu Salomona z dziewiczą czystością Matki Bożej: "Byłaś, Maryjo, tronem z kości słoniowej, bo są w nim (…) rzeczy, które najpełniej można znaleźć w Tobie. Jest dziwnie jasny, (…) pochodzi z czystego słonia. I Ty, najchwalebniejsza Dziewico, byłaś lśniąco biała, wolna od wszelkiej zmazy, (…), bo od wszelkiego skwaru cielesnej pożądliwości oddalona...".
W sposób szczególny trzeba podkreślić przyrównanie Maryi z wieżą/tronem z kości słoniowej i pełnym manny złotym naczyniem. Terminy te, nawiązujące bezpośrednio do eucharystycznej symboliki, związać należy z popularnością we wczesnym średniowieczu eucharystycznych puszek w formie wieży. Zwłaszcza wieżowe pyxsis [puszki], wykonane całkowicie lub częściowo z kości słoniowej, jako z materiału szlachetnego, w dużej mierze inspirowane były symboliką maryjną. Były to niewielkie naczynia o kształcie czworobocznym kryte dwuspadowym gmachem lub cylindryczne (okrągłe i wysokie) puszki o kopulastym bądź stożkowym przykryciu.
Jak puszka mieści w sobie Najświętszy Sakrament, tak Maryja nosiła w swoim łonie Najświętsze Ciało Zbawiciela. I nasze ciało fizyczne (jak naczynie) powinno być szlachetne czyste i uporządkowane, aby godnie był przyjmowany i noszony "w sercu" Jezus eucharystyczny.
 

7-13. X. Tydzień Miłosierdzia

Miłosierdzie względem bliźniego

W chrześcijaństwie od samego jego początku istnieje żywe przekonanie, że Jezusa można spotkać w biednych i potrzebujących. Chrześcijanie chętnie dzielili się z ubogimi tym, co posiadali. To nie tylko wyzwalało z ducha materializmu, ale przede wszystkim przypominało, że Jezus potrzebuje w bliźnich ich pomocy.
Chrześcijanin nie jest działaczem społecznym, ani zawodowym filantropem. W bliźnim widzi Chrystusa, a swą posługę wobec "maluczkich i ubogich", potrzebujących pomocy duchowej czy materialnej, "odrzuconych przez ludzi i wzgardzonych" widzi jako służbę Chrystusowi i wypełnienie nakazu Chrystusa. Jest to motywacja na wskroś religijna. Nasz obowiązek: kochać bliźniego w Bogu i dla Boga.
Przypomina nam o tym kapłan każdorazowo, gdy mówi na zakończenie Mszy Świętej: "Idźcie w pokoju Chrystusa". Jakby mówił: "Idźcie, jesteście posłani z orędziem Jezusa do bliźnich. Dzielcie się tym, co otrzymaliście od Niego. Czynami świadczcie, że On nie jest obojętny na niczyj los. Musimy powiązać wiarę i modlitwę z życiem, praktykowaniem miłości bliźniego. Nie można bowiem Chrystusa oddzielać od człowieka, ani człowieka od Chrystusa.

UCZYNKI MIŁOSIERDZIA WZGLĘDEM CIAŁA
Głodnych nakarmić. Człowiek odczuwający głód jest bliski Chrystusowi. Właśnie głodnym rozdaje (czytaj: rozmnaża) Jezus chleb, który posiadali Apostołowie. Kościół naśladując Chrystusa przez całe swoje dzieje rozdaje chleb, prowadząc szeroko rozumianą działalność charytatywną. To właśnie Kościół uczy wiernych, że głodnych należy nakarmić.
W niejednych ustach pojawił się zarzut (wielu i dzisiaj tak myśli), że skoro Chrystus kilkoma bochenkami chleba umiał nakarmić wielotysięczne rzesze, to dlaczego pozwala na to, aby nadal cierpiały głód nawet niezliczone miliony. Rodzi się tu zarzut niemiłosierności Boga czy nawet Jego nieczułości wobec ludzkich problemów. Rozwiązanie jest tu zapewne inne. O wiele głębsze i ukazujące naszą chrześcijańską odpowiedzialność za drugiego człowieka. To chrześcijanin jest przedłużeniem rąk Boga, które podają pokarm. "Wy dajcie im jeść!" (Łk 9,13) - mówił Jezus do Apostołów. A mówił to stanowczo.
Nie można w sobie zagłuszyć wołania głodnych o chleb. Nie można jeść chleba, tylko myśląc o sobie. Nie wolno zwalniać się z tego obowiązku społecznego troski o głodujących. Dzisiaj przecież chleba nie brakuje, ale jest on mało szanowany, źle rozdzielany, nawet wyrzucany na śmietnik. Wartość chleba zawsze będzie się mierzyła odczuciem głodu.

Spragnionych napoić. Drugim uczynkiem miłosierdzia co do ciała jest napojenie spragnionych. Człowiek nie może żyć bez wody. Nic tak nie doskwiera nam, jak właśnie brak wody. Jest ona bezcennym i bezwzględnie koniecznym elementem życia. Stąd też woda, nie tylko w symbolice chrześcijańskiej, jest synonimem życia. Śmierć z pragnienia jest powolnym i bardzo bolesnym konaniem. W Ewangelii św. Marka czytamy: "Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody" (Mk 9, 41).
Podać kubek wody spragnionemu oznacza zatroszczyć się o niego, zadbać o zaspokojenie jego istotnej potrzeby, chcieć, aby żył.
Ludzkie pragnienie wody jest także symbolem tęsknoty za Bogiem. Symbol ten wykorzystał Chrystus w rozmowie z Samarytanką przy studni Jakubowej (J 4, 4-30). Spotkanie było pretekstem do tego, by Jezus objawił się jako źródło życia dla wszystkich, którzy w Niego uwierzą. "Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu" (w. 13-14). To On sam, Jego miłość i nauka staną się orzeźwieniem dla omdlałych, źródłem nowego życia. Tylko Jezus może ugasić pragnienia serca ludzkiego, posyłając Ducha Świętego. Każdy, kto zaczerpnie u Niego wody żywej, nie będzie szukał żadnej innej.
Pragnijmy jak Samarytanka "wody żywej" i idźmy z naszym pragnieniem do Jezusa. Pamiętajmy też o tym, by dzielić się otrzymaną łaską nowego życia z innymi spragnionymi. Nasze serca mają być studniami z ożywczą wodą. Nie mogą to być studnie zatrute przez grzech i zło.

Nagich przyodziać. Nagość człowieka może być spowodowana różnymi czynnikami. Jest nagość spowodowana brakiem ubioru i możliwości jego nabycia. Jest jednak i inna nagość, której powodem jest brak cnoty wstydliwości. To odsłanianie ciała może powodować niezdrową ciekawość, przedmiotowe traktowanie ciała, jak i samego człowieka (por. 2522). Tę nagość można prosto nazwać niedoborem wstydliwości (np. niektórzy uczestnicy niedzielnej Mszy świętej). Wstydliwość, dyskrecja, skromność dają szansę, by zobaczyć piękno całego człowieka, a zwłaszcza jego strony duchowej.
Jan Chrzciciel zachęcał tych, którzy mają dwie suknie, aby jedną z nich oddali ubogim (por. Łk 3,11). Zapewne na tamte czasy była to rewolucyjna zachęta. Stąd każde przekazanie czystej i będącej w dobrym stanie odzieży konkretnej osobie czy rodzinie borykającej się z trudnościami materialnymi, bądź organizacji zajmującej się taką pomocą (np. Caritas Polska) może być znaczącym sposobem przyodziewania ubogich.
Jeśli chcecie uczcić ciało Chrystusa, nie gardźcie Nim, gdy jest nagi. Nie czcijcie Ciała eucharystycznego paramentami z jedwabiu, podczas gdy poza świątynią zaniedbujecie innego Chrystusa, który cierpi wskutek zimna i nagości (św. Jan Chryzostom).

Podróżnych w dom przyjąć. Jezus Chrystus często korzystał z gościny. Przez całe trzy lata publicznej działalności zatrzymywał się w stojących dla Niego otworem domach swych uczniów, przyjaciół i słuchaczy. Owszem i Jego osobistym doświadczeniem było doznanie braku gościnności. Pierwszy raz było to w Betlejem, gdzie zabrakło dla Niego miejsca wtedy, gdy miał przyjść na świat (por. Łk 2,7). Z gościny życzliwych ludzi korzystali także uczniowie Chrystusa.
Gościnność to ważna cnota podawana przez katechizm jako uczynek miłosierdzia co do ciała. W świecie wręcz powszechnie znana jest polska gościnność. W starych polskich przysłowiach jak echo odbija się biblijna nauka o otwartości domów dla podróżnych i pielgrzymów. To w Polsce nadal mówi się: "Gość w dom - Bóg w dom".
Jednak dzisiaj coraz bardziej o tę przysłowiową gościnność dość trudno. Jesteśmy pochłonięci tyloma - ponoć ważnymi - sprawami, że odwiedzający nas stają się niekiedy zawadą. Często ważniejszy jest telewizor, ciągle dzwoniący telefon, kolejny interes do załatwienia - oczywiście niecierpiący zwłoki. Ginie w tym wszystkim gdzieś człowiek i zanika gościnność. A przecież przyjąć kogoś do swojego domu, to przyjąć Chrystusa samego (por. Mt 25,35).
Przez gościnność, poprzez nią bowiem idziemy do Boga. Przyjmij podróżnego, biorąc pod uwagę, że Ty jesteś jego towarzyszem w podróży, bowiem wszyscy jesteśmy pielgrzymami. Nasza ojczyzna bowiem jest w niebie, gdzie nie będziemy już pielgrzymami (św. Augustyn).

Więźniów pocieszać. O ile czujemy się przynagleni w sumieniu do pełnienia uczynków miłosierdzia co do ciała, o tyle uczynek: więźniów pocieszać (nawiedzać) - jest dla nas trudny do przyjęcia. Jakby mimowolnie, słysząc "więzienie", "więzień", wzdrygamy się. Jest nam trudno usłyszeć słowa Chrystusa: "byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie" (Mt 25, 36). Tutaj nie wystarczy zwyczajna litość, ale nadprzyrodzone spojrzenie na rzeczywistość.
Nie można więźniów pozostawić samych sobie. Izolacja od społeczeństwa nie służy ich przemianie i resocjalizacji. Stąd też w więzieniach podejmują pracę duszpasterską kapelani. Bywa, że kontakt z kapłanem pomaga więźniom przemyśleć swe dotychczasowe życie i zmienić sposób patrzenia na nie. Więzienie dla niejednej osoby stało się kolebką nawrócenia i miejscem odnalezienia Boga.
Bardzo ważnym jest też osobisty kontakt ze skazańcami. Z pewnością dobroć, zwłaszcza okazana komuś w trudnej sytuacji, jaką jest uwięzienie, może skuteczniej apostołować niż słowa czy gesty na wolności. Trzeba więźniów pocieszać. Nie widzieć w nich skazańców, nie traktować jak "margines" społeczeństwa, jak ludzi spisanych na straty. Trzeba przede wszystkim widzieć w nich zagubione dzieci Boże. Jeśli są naszymi krewnymi - tym bardziej mamy moralny obowiązek podtrzymywać z nimi kontakt, odwiedzać ich, wspomagać materialnie. Nie można palić mostów. Trzeba dać im szansę na odbudowanie tego, co zniszczyli, popełniając zło. Na tym właśnie polega Boża nadzieja. Bóg żadnego z nas, nawet uwięzionego w nałogach, nie spisuje na straty i nie zapomina, że jesteśmy Jego dziećmi.

Chorych nawiedzać. Uczynek miłosierdzia wobec ciała - chorych nawiedzać - nie jest niczym innym, jak przypomnieniem, że nikt nie powinien zostać sam w trudnym czasie choroby. Nie może ona być przeżywana przez chrześcijanina jako wydarzenie czysto fizyczne - słabość czy niedomaganie ciała lub psychiki. Także choroba może stać się miejscem zjednoczenia z Bogiem. Nikt nie powinien przeżywać swego cierpienia w poczuciu osamotnienia, opuszczenia, zapomnienia. Wiara mówi nam, że w chorobie nie jesteśmy sami. Jest z nami Bóg, są nasi bliscy, aniołowie i święci.
Zachęcajmy samych chorych do ufności i modlitwy. Modlitewnik, różaniec, dobra książka religijna czy czasopismo mogą uczynić wiele dobrego. Rozmawiajmy na tematy religijne. Mówmy o Bogu. Wiele chorych osób właśnie wtedy, gdy zostaje wyrwanych ze zwyczajnego życia, "zatrzymanych" przez chorobę, ma czas na refleksję o sprawach najważniejszych. W szpitalach, w domu nad łóżkiem chorego umieśćmy krzyż lub obrazek Matki Bożej. Niech te widzialne znaki religijne pobudzają chorych do modlitwy i pamiętania o Bogu. Módlmy się z chorymi, za chorych i prośmy ich o to, aby ofiarowali swe cierpienie za innych.

Umarłych grzebać. Na co zwracamy uwagę, biorąc udział w pogrzebie? Czy nasze uczestnictwo ożywia wiara, która wyraża się w skupionej modlitwie? A może zwracamy całą uwagę na elementy zewnętrzne, ze swej natury mniej istotne od duchowego sensu pogrzebu? Dla niektórych osób niezwykle ważną rzeczą jest liczba wieńców i szarf; dla innych liczy się, ilu było uczestników pogrzebu; jeszcze inni zwracają uwagę na przemówienia pochwalne, podziękowania itp.
Czasami pokusa zadbania o zewnętrzną oprawę staje się tak wielka, że na dalszy plan schodzi to, co jest ważne i potrzebne dla zmarłego. Bywa i tak, że w pogrzebie biorą udział setki osób, z których tylko garstka przyszła, aby pomodlić się za zmarłego. Trzeba więc zapytać siebie, co możemy ofiarować zmarłemu? Kościół uczy nas, że najpiękniejszym darem jest modlitwa, Msza św. i ofiarowana przez nas Komunia Święta. Owoce Eucharystii przynoszą konkretną pomoc duszom czyśćcowym. Czy uczestniczymy po chrześcijańsku w pogrzebie, nie przystępując do Komunii św. w intencji zmarłego? Czy ofiarujemy chociaż cząstkę różańca w intencji zmarłego? Zatem pamiętajmy o zmarłych nie tylko w dniu pogrzebu, w okresie żałoby, ale w ciągu całego roku. Jak my zmarłym, tak żyjący nam, po naszej śmierci czynić będą.
Obowiązkiem chrześcijanina jest również troska o groby zmarłych i poszanowanie cmentarzy jako miejsc świętych. Troska o groby i szacunek dla cmentarza to świadectwo naszej kultury osobistej i wiary. Gdy chodzi o nagrobki, powinny być skromne, zawierać symbole religijne, pobudzać do wiary w życie wieczne. Stawiajmy nagrobki dla uczczenia zmarłych, nie dla własnej pychy. Troszczmy się o groby, przyozdabiajmy je kwiatami i zniczami. Płonące znicze symbolizują "światłość wiekuistą", o którą modlimy się dla zmarłych, i zmartwychwstanie Chrystusa. Zwracajmy dzieciom uwagę, że cmentarz nie jest placem zabaw. Ile razy tam jesteśmy, tyle razy pomyślmy o tym, że i nasze życie - jak wszystko - przemija. Niech to nas nie przeraża, ale pobudza do ufności Bogu i do starania, aby nie zmarnować życia. opr. Agata Pernal

MODLITWA MIESIĄCA
Boże, nasz Ojcze,
Dawco Miłości i Prawdy,
u progu nowego roku
zgłębiania tajemnicy świata,
człowieka i Ciebie -
KTÓRY JESTEŚ
Tajemnicą nad tajemnicami,
przychodzimy do Ciebie
z wdzięcznością
za dar umysłu,
za poruszenia myśli i serca,
za dar wewnętrznego niepokoju
i za misterium wzrostu
w każdym człowieku.
Dziękujemy za Twój dar -
SYNA,
który umożliwia poznanie Prawdy
i za dar DUCHA,
który prowadzi nas do pełni Prawdy.
Tobie chwała na wieki. Amen.
Panie Boże,
Ojcze Wszechmogący,
ze zdumieniem spoglądamy
na Twoją niezrażoną miłość,
która mimo naszych nieprawości
zbawia,
bo wciąż wierzy
w nasze dobro.
Bądź uwielbiony,
nasz Ojcze
za Twoje dzieło zbawienia
za Twoją fascynującą miłość
a także i za to,
że zapraszasz nas -
grzesznych,
nieudolnych grzesznością
i niewiarą we własne siły
do współdziałania w zbawieniu.
Bądź uwielbiony
za to, że wciąż nam ufasz...



               MY,
  marnotrawne dzieci



Lektura Ewangelii o synu marnotrawnym skłania do postawienia sobie pytania: Czy nie powinniśmy wreszcie pomyśleć o powrocie do Ojca? Ale nie kogoś, o kim zwykło się mówić, że powinien się zmienić, nawrócić, ale o nas samych - o mnie i o Tobie, o każdym z nas obecnych dziś na Eucharystii.
Pewnie pomyślisz sobie, że na szczęście Ty nie musisz nigdzie wracać, bo przecież nie odchodziłeś. Czy od dawna tak myślisz? Może nigdy nie przyszła ci do głowy myśl o powrocie do Boga tylko dlatego, że sobie wmawiasz dobre samopoczucie. Nic złego z moją wiarą się nie dzieje! Co prawda nie przejmujesz się ani żoną, ani dziećmi, choć to jest twoje powołanie i zadanie, ale ciągle mówisz, że nic złego się z Tobą nie dzieje. Jesteś młodym człowiekiem. Na niedzielną Mszę świętą rzadko przychodzisz, a jak już jesteś to udaje ci się dotrzeć zaledwie w okolicę ogrodzenia kościelnego, ale mimo to twierdzisz, że nawrócenia nie potrzebujesz. Gratuluję Ci dobrego samopoczucia i bezmyślności. Może podobnie jest z wieloma Twoimi kolegami. Nawzajem czujecie się nieźle. Piwko i papierosy to taka wasza norma. Jak się uda spotkać naiwną dziewczynę, to nieco przyjemności też nie zaszkodzi. Okazja do kradzieży to niezły dzień - będzie za co kupić kolejną dawkę piwka i innych napojów. Wrócisz do domu, mama jedzenie już przygotowała i jest nieźle. Owszem, spowiadasz się raz na rok, a także z okazji wydarzeń rodzinnych, ale nigdy nie spełniłeś obietnicy poprawy. Od wielkiego dzwonu przystępujesz do Komunii świętej, ale nigdy ci się nie zdarzyło choćby przez chwilę z Panem Jezusem porozmawiać. Smak Eucharystycznego Chleba jeszcze czujesz w ustach, już wiązanka przekleństw się posypała z tych samych ust. Ciągle to samo dobre samopoczucie.
Pewnie tak myślał na początku ów ewangeliczny syn marnotrawny. Tak bardzo mu imponowało bycie wolnym i niezależnym od wszelkich norm i zasad ojcowskich. Miał przyjaciół i pieniądze ojcowskie - świetnie się bawił. Aż pewnego dnia wszystko stracił. Przyjaciele też odeszli. Teraz już nie miał dobrego samopoczucia. Był na siebie wściekły, że tak musiało się skończyć. Pozwolił dojść do głosu sumieniu. Ocenił swoje dotychczasowe życie i sytuację w jakiej się znajduje. Pojawił się pomysł, by spróbować powrócić do utraconego ojca. Liczył się z możliwością odrzucenia, ale coś mu mówiło, że jeśli szczerze przyzna się do błędów, to zostanie przyjęty. Przecież znał dobrze swojego ojca. Jest wymagający i czasem surowy, ale zarazem niezwykle miłosierny - umie przebaczać i wyrażać swoją miłość. Wybrał się i wrócił do swego ojca. Zrobił tym samym najlepszą rzecz w swoim dotychczasowym życiu.
Czy nie czas, byśmy i my powrócili do Ojca? Wreszcie trzeba sobie postawić pytanie: Co będzie ze mną później, gdy już nic nie będę miał, gdy śmierć zajrzy mi w oczy, a zastygłe ręce już nie będą mogły nawet uderzyć się w piersi w akcie serdecznego żalu? Czas więc powrócić na prawą drogę już dziś. Czas zerwać z tą bylejakością naszej wiary, z udawaną świąteczną pobożnością, z tchórzostwem w dawaniu świadectwa.
Nie bój się, Bóg przecież czeka. Trzeba tylko umieć jak ów syn powracający, z pokorą wyznać ze świętym Pawłem Apostołem, że ongiś byłem bluźniercą, prześladowcą i oszczercą. Wówczas i my dostąpimy miłosierdzia.
Kochani! Czas powrócić i nam do Ojca. Dosyć tego marnowania życia i jedynej szansy jaką daje nam Pan Bóg.

Mamona - manowce życia
Jezus nigdy nie potępił posiadania pieniędzy. Sam ich nie miał. Rozsądnie wykorzystywała je wspólnota Jego apostołów. Miała ona nawet skarbnika. Jezus wiedział, że pieniądze są dla wielu nieobojętne. Pomyśl, jak dużo zależy od tego, czy są one w twoim władaniu, czy też rządzą tobą. Wartość ich zostanie wypaczona, jeśli zamiast czynienia dobra i pozyskiwania nimi przyjaciół uczynisz je jedynymi swoimi przyjaciółmi. Gdybyś, zamiast dobrze się nimi posługiwać, zaczął im służyć, szybko stałyby się twoim bożkiem. Z rzeczy martwej zmieniłbyś je w „żywego władcę” i stałbyś się ich niewolnikiem.
Pieniądze są jedną z głównych sił konkurujących z Bogiem. Łatwo o powstanie nieuporządkowanego pragnienia posiadania i gromadzenia ich za wszelką cenę, bez oglądania się na moralność, koszty i wyrzeczenia.
Jeśli podporządkujesz pieniądzom swoje życie i będziesz myślał tylko o ich pomnażaniu, wówczas staniesz się wyznawcą bożka-pieniądza, a nie Boga żywego i prawdziwego. Powinieneś być panem pieniędzy, a nie ich sługą. Twój stosunek do nich odzwierciedla twoje odniesienie się do prawdy, do bliźniego i do Boga. Medytując pomyśl, jaką wartość mają dla ciebie pieniądze i jak ich używasz.

Niesprawiedliwa mamona
Należysz do ludzi uczciwie zarabiających pieniądze. Czasami martwisz się o nie. Może nawet z trudem wiążesz koniec z końcem. Nie myśl jednak, że sprawa ich właściwego używania ciebie nie dotyczy. Zarówno właściciel wielkiej firmy, jak i słabo opłacany pracownik czy człowiek bezrobotny staje wobec siły pieniądza. Nauczanie Jezusa jest skierowane do wszystkich. Jeśli twoim Panem jest Bóg, a nie pieniądz, i jeśli nie ma w tobie pustej zachłanności, to wszystko jest w porządku.
Jaka jest twoja wierność Panu? Ma ona wielkie znaczenie w każdej służbie, w wielkiej i w małej sprawie. Wierny przyjaciel, wierny mąż i wierna żona, wierny pracownik, uczeń, student to ktoś bardzo cenny. Bóg wymaga od swoich uczniów, aby okazali się wiernymi nawet w najmniejszej sprawie. On chce, abyś także przez dobra materialne, może przez wsparcie pieniężne, sprawiał radość bliźnim i dzielił się z nimi nie tylko tym, co ci zbywa. Niesprawiedliwą mamoną możesz służyć prawdziwie potrzebującym. Jeśli będziesz zachowywał coś wyłącznie dla siebie, a nie będzie to służyć drugim, takie zachowanie łatwo może się przerodzić w postępowanie niesprawiedliwe.

Służyć jednemu Panu
Dobrym sposobem opowiedzenia się za Jezusem jest zmiana nastawienia do pieniędzy i do bogactwa. Trzeba przestać je traktować jako coś do zdobycia, do powiększenia swych zasobów, ale ujrzeć w nich wartościowe rzeczy do zarządzania, którymi można sprawiać radość bliźnim. Ubodzy ze swej natury są przyjaciółmi Boga, warto więc pozyskiwać sobie przyjaciół wśród tych ludzi. Pewnego dnia pomogą ci oni wejść do nieba, a nawet już teraz to czynią. Sprawa nie dotyczy tylko przedsiębiorców, bankierów, polityków, ale wszystkich, którzy chcą służyć biednemu. Bóg tyle darów włożył w twoje ręce, tyloma zdolnościami i możliwościami cię obdarzył. Sprawdź podczas tej modlitwy, jak je wykorzystujesz. Czy inni mogli doświadczyć dobrych skutków używania przez ciebie pieniędzy?
Proś, byś nie uległ złudzeniu co do rzeczywistej wartości dóbr, które cię otaczają, bo niektóre z nich wyglądają okazale, ale niewiele znaczą. Zakończ swoje rozważanie dziękczynieniem za pozyskanych przyjaciół i za wypracowane pieniądze, którymi podzieliłeś się z bliźnimi. Nie zapomnij o tych, którzy podzielili się nimi z tobą.

 

Któż, jak Bóg!


Pismo święte Starego Testamentu mówi o Archaniele Michale jako jednym z najpotężniejszych duchów niebieskich, Wodzu Izraela, który towarzyszy temu ludowi w jego dziejach (Dn 10,13.21; 12,1). Jeszcze więcej o nim mówią starotestamentalne księgi apokryficzne (Księga Henocha, Apokalipsa Barucha, Apokalipsa Mojżesza). Michał w tych księgach występuje jako osoba pierwsza po Bogu. Jest Archaniołem, jednym z czterech najpotężniejszych duchów, księciem aniołów, obdarzonym szczególnym zaufaniem przez Boga i kluczami do nieba. On składa ofiarę na niebieskim ołtarzu Świętego Świętych; jest aniołem sprawiedliwości i sądu, aniołem łaski i zmiłowania, aniołem miłosierdzia Bożego. On wstawia się za Izraelitami, jest ich aniołem.
W Liście św. Judy Apostoła pojawia się jako walczący z szatanem o ciało Mojżesza. W Apokalipsie św. Jana Apostoła ukazany jest jako stojący na czele hufców niebieskich walczących zwycięsko z szatanem i jego zwolennikami.
We wczesnochrześcijańskim piśmiennictwie (Tertulian, Orygenes, Hermas, Didymus) uchodzi za Księcia Aniołów; Archanioła, któremu Bóg powierza zadania wymagające szczególnej siły. On wstawia się za ludźmi przed Bogiem; jest aniołem Ludu chrześcijańskiego; On stoi u wezgłowia umierających, a potem towarzyszy im w drodze do wieczności.
Z tymi właśnie funkcjami złączył się, poczynając od XII wieku jego patronat nad kaplicami cmentarnymi.
W ikonografii przedstawiano go także z wagą w ręku, do odmierzania dobrych uczynków. Już od wczesnych wieków chrześcijaństwa uważany jest za wodza, a zarazem pogromcę zbuntowanych aniołów; tak też przedstawia go najczęściej malarstwo w sztuce ikonograficznej.
KULT świętego Michała Archanioła istniał już w starożytności chrześcijańskiej; świadczy o tym wiele dowodów liturgicznych. Znacznie później pojawił się kult oddawany na Górze Gargano koło Siponte w południowej Italii, gdzie miał się zjawić św. Michał Archanioł. Cześć ta miała początkowo charakter lokalny, później jednak została rozszerzona na cały Kościół - w dniu 8 maja. Z czasem Jego imię weszło do liturgii mszalnej, przy poświęceniu kadzidła i w liturgii pogrzebowej.
Święty Michał Archanioł ukazał się także za czasów św. Grzegorza Wielkiego - papieża, w Rzymie podczas procesji przebłagalnej odprawianej na zamku zwanym odtąd Zamkiem Świętego Anioła, i włożył miecz do pochwy na znak, że Bóg odwróci gniew od ludu rzymskiego. Odtąd dżuma ustała.
Znanych jest jeszcze kilka innych sanktuariów św. Michała w Kościele.
Kościół Rzymski czcił św. Michała zawsze 29 września. W czasie ostatniej reformy Kalendarza Rzymskiego, w tym dniu dołączył Kościół także do czci liturgicznej świętych archaniołów Rafała i Gabriela.
Święty Michał Archanioł czczony jest jako Patron i protektor Kościoła świętego; zwycięski obrońca w walce z szatanem, z jego pokusami i mocami piekielnymi. Kościół Wschodni czci go także jako patrona chorych.
Święty Michał Archanioł jest patronem Austrii i Niemiec, a w Polsce patronem Małopolski i diecezji łomżyńskiej.
Sługa Boży ks. Bronisław Markiewicz pod Jego imieniem założył dwa zgromadzenia zakonne: męskie i żeńskie, którym zlecił wychowanie młodzieży, zwłaszcza opuszczonej i sierot (Księża Michalici i Siostry Michalitki).
IMIĘ - W Polsce pod jego imieniem wybudowano ponad 300 kościołów; Jego imię nosili polscy królowie, biskupi, szlachta i lud. Do ostatnich lat było to imię powszechnie używane. Dzisiaj ponownie imię św. Michała nadaje się coraz cząściej na chrzcie świętym. Od tego imienia wzięło swoją nazwę aż 222 miejscowości w naszej Ojczyźnie.
Kościół ponad 20 osobom tego imienia przyznał chwałę świętych lub błogosławionych, między innymi: Michał de Sanctis (1590-1625), Michał Garicoits (1797-1863), Michał Ghebre (1791-1855) misjonarz, Michał Rua (1837-1910), Michał Franciszek Cordero (1865-1910), Michał Pro (1891-1927).
ks. Michał Chorzępa pobrano ze strony: www.adonai.pl

 

BOGACZ, ŁAZARZ I ...JA

Wsłuchując się w przypowieść „O bogaczu i Łazarzu” możemy dojść do wniosku, że lepiej być biednym niż bogatym, bo przecież żebrak otrzymał życie wieczne. Byłoby to jednak zbyt duże uproszczenie.
Pan Jezus nigdy nie potępiał ludzi bogatych, ale wskazywał na pewne niebezpieczeństwa, na jakie są narażeni. Pan Jezus nie gardzi, ale pokazuje, że istnieją; pewne niebezpieczeństwa związane z bogactwem !!!
Pierwsze to zbytnie przywiązanie do stroju i pycha.
„Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior” – czytamy. Purpura i bisior były bardzo drogimi materiałami używanymi przeważnie przez władców. Człowiek bogaty nie tylko pragnie ładnie wyglądać, ale chce pokazać, że jest lepszy od innych.
Drugim niebezpieczeństwem, na które uwrażliwia Chrystus, jest złe wykorzystanie czasu. Ewangeliczny bogacz „dzień w dzień świetnie się bawił”, czyli trawił czas na przyjemnościach. Powiedzielibyśmy dzisiejszym językiem, że „używał życia”, a z tym niewątpliwie wiążą się zawsze takie grzechy jak: pijaństwo, obżarstwo, cudzołóstwo, czyli niszczenie siebie, swojego zdrowia.
Wiele mamy przykładów aktorów, piosenkarzy, gwiazd przeróżnych, którzy przegrali swoje życie z powodu nadmiaru pieniędzy. Może ktoś uważać, że przecież to jest sprawa bogacza: ma pieniądze – więc chodzi pięknie ubrany, ma pieniądze – spędza czas na zabawach.
Na pozór z takim stwierdzeniem moglibyśmy się zgodzić, gdyby nie kolejne zagrożenie, gdyby nie przykazanie miłości Boga i bliźniego.
Bogactwo może zamknąć oczy na drugiego człowieka: „U bramy pałacu bogacza leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz... Pragnął nasycić się odpadkami ze stołu bogacza...”.
I to jest największe niebezpieczeństwo jakie grozi ludziom majętnym: BRAK MIŁOSIERDZIA. Dbał tylko o siebie, troszczył się o to tylko, by jemu było dobrze. Pozostał obojętny na nędzę człowieka, który był tak blisko niego.
Wielki hiszpański pisarz, Lope de Vega, leżał na łożu śmierci. Życie przewinęło się przed nim jak film: odniósł wiele sukcesów, cały czas nagradzany, oczarował ludzi więcej niż tysiącem sztuk. Żył dla sukcesu.
Kiedy wybiła ostatnia godzina, ujrzał rzeczy w zupełnie innym świetle. Opiekujący się nim lekarz, krótko przed śmiercią; mówi mu pełen zachwytu: „Może Pan umierać szczęśliwy, świat o Panu nie zapomni. Wejdzie Pan do historii jako wielki pisarz”. „Panie doktorze – powiedział umierający pisarz – teraz widzę to inaczej. Przed Bogiem tylko ten jest wielki, kto ma dobre serce! Oddałbym dzisiaj wszystkie oklaski, jakie otrzymałem w życiu, bym mógł zrobić jeden dobry uczynek więcej”.
Trzeba pamiętać, że bogacz znalazł się w piekle, nie ze względu na bogactwo, lecz z powodu swego skąpstwa i braku miłosierdzia, zmarnowania okazji do czynienia dobra, a Pan Bóg takie szanse mu dawał.
Największym bogactwem, jakie człowiek może posiadać, jest BOGACTWO SERCA. Ono jest najbardziej cenne i najbardziej wartościowe. Nie zazdrośćmy innym dóbr materialnych. Nie patrzmy złym okiem na ludzi bogatych. Im więcej ktoś ma pieniędzy tym, większa ciąży na nim odpowiedzialność i tym surowiej zostanie osądzony przez Boga !!!
Starajmy się zrozumieć słowa Ericha Fromma: „Nie jest bogaty ten, kto dużo ma, lecz ten kto dużo daje!”
Może większość z nas nie należy do bogaczy, ale właśnie biedny potrafi najlepiej zrozumieć tego, kto jest w potrzebie. Wspomagajmy biedniejszych od nas. Otwierajmy szeroko oczy, byśmy nie przechodzili obojętnie obok współczesnych Łazarzy, którzy czekają na otwarte serce i hojną dłoń.
A gdybyśmy w tym wspomaganiu pomylili się i wspomogli: „łajdaka”, „pijaka”, „nieroba”, bądźmy spokojni! W wieczności nic nie stracimy.
Wieczność osiąga się za dobroć, za serce, za miłosierdzie... Pamiętajmy o tym. opr. H.Kyc

Jesienne rozważanie

       Czym jest pojednanie?

Wiele razy zastanawia się każdy z nas, dlaczego tak często buntujemy się w zasadzie przeciw wszystkiemu? Dlaczego tak bardzo jesteśmy nastawieni na „nie" wobec innych ludzi, wobec wydarzeń, które stają się naszym udziałem, a w końcu wobec samych siebie? Bierze się to stąd, że nieświadomie pozostajemy w nieustannym konflikcie, którego zazwyczaj nie zauważamy. Skłóceni z ludźmi, Panem Bogiem i całym światem, zaczynamy kłócić się z własnym „ja".
A kiedy dotrze do naszej świadomości, że bunt nie stanowi rozwiązania, że walczymy z rzeczami, na które tak na prawdę nie mamy nawet najmniejszego wpływu, należałoby uznać, że jedynym konstruktywnym rozwiązaniem jest pojednanie. I wcale nie chodzi o pojednanie ze skłóconym sąsiadem; mam na myśli pogodzenie się z realiami świata w którym żyjemy, ludźmi, którzy nas otaczają, zaakceptowanie naszych niedoskonałości i zrozumienie, że jedyną droga wyeliminowania ich jest praca nad sobą, nie zaś demonstrowanie buntu i złości.
Z pewnością, najtrudniejszym zadaniem jest pojednanie z samym sobą. Aż nadto często pozostajemy w konflikcie ze sobą, z rozmaitymi
skłonnościami w nas.
Krok pierwszy: pogodzić się z własną historią.
Buntem reagujemy na popełniony błąd, na niewłaściwe zachowanie, ale także na to, czego zmienić nie jesteśmy w stanie, na co nie mamy najmniejszego nawet wpływu: że otrzymaliśmy takie właśnie wychowanie, że urodziliśmy się w takim właśnie momencie dziejów świata, że nasze życiowe marzenia nie dały się zrealizować, że jako dzieci doznaliśmy tak głębokich urazów, które przeszkodziły w naszym rozwoju.
Nie istnieje jakiś czas idealny, w którym moglibyśmy przyjść na świat. I nie istnieją idealni rodzice, jakich moglibyśmy sobie życzyć. Jeśli nawet rodzice mają jak najlepsze intencje, dzieci zawsze będą się czuły czymś zranione. Zwłaszcza gdy chodzi o nasze rodzeństwo, bywamy przeświadczeni, że jest ono faworyzowane naszym kosztem. Choćby rodzice byli jak najbardziej sprawiedliwi, to jednak mamy poczucie, że nie jesteśmy traktowani tak samo, jak nasi bracia czy siostry.
Można by mnożyć i wyliczać w nieskończoność sytuacje rodzące w nas bunt. Potrafimy wskazywać winnych i dokładnie opisywać krzywdy jakie nam wyrządzono. Pierwszym krokiem do pojednania jest więc uregulowanie spraw między sobą ...a sobą.
Pojednanie z sobą samym oznacza najpierw pogodzenie się z własną historią. Niezależnie od tego, w jakiej urodziliśmy się epoce, istnieją zawsze sytuacje, których wolelibyśmy uniknąć.
Jedni przeżyli wojnę, inni tragiczną śmierć bliskiej osoby, jeszcze inni, fizyczne cierpienia, inni upokorzenia i znęcanie się innych.
Aby mówić o pojednaniu, musimy to co zaszło - niekoniecznie z naszej winy, wybaczyć sobie, nie obwiniać się za to. Tylko wybaczenie daje wolność. Rozdrapywanie ran nie uwolni od buntu i cierpienia. Nie wolno nam też zapomnieć o tym, aby za zło, które wydarzyło się w naszym życiu nie obwiniać Pana Boga, a niestety często tak się dzieje.
Wielu ludzi odpowiedzialnością za pogmatwaną historię swojego życia obarcza Boga. Potrzebują oni takiego oskarżenia przeciwko Bogu, aby mieć argument dla negacji swego życia. To Bóg jest winien temu, że dostali się oni w tę właśnie konstelację rodzinną, że otrzymali te właśnie cechy, że mają tak wiele braków i że muszą dźwigać na sobie tak wielkie ciężary. Ich zdaniem Bóg potraktował ich niesprawiedliwie, dopuścił do ich upadku i nie zatroszczył się o nich. Tak więc żyją nie pojednani ze swym losem, wewnętrznie rozdarci, niezadowoleni z siebie i z całego świata, w nieustającym proteście przeciwko Bogu, który jest jakoby odpowiedzialny za ich los. Nie mogą przebaczyć Bogu, który im ten los zgotował. Niektórym trudno przychodzi wyobrażenie, że mieliby przebaczać Bogu. Tymczasem pogodzenie się z historią własnego życia obejmuje też możliwość przebaczenia Bogu tego, że zażądał od nas, byśmy szli tą właśnie drogą. opr. Wioletta Fornal
 

Wartości, jako źródło wychowania i edukacji
 

         Wytrwałość i rozwaga
„Wytrwałość jest cnotą,
dzięki której wszystkie inne przynoszą owoce”
A.Graf


Wytrwałość, wytrzymałość, konsekwencja w dążeniu do czegoś. Imponująca, niezłomna, zaciekła, żelazna wytrwałość. Wytrwałość w nauce, w pracy, w pokonywaniu przeszkód. Wytrwały, czyli niezachwiany, wytrzymały, cierpliwy, niezłomny i konsekwentny. Te i jeszcze wiele innych cech podaje „Praktyczny Słownik Współczesnej Polszczyzny”, czym jest wytrwałość. Wartość tak bardzo nisko ceniona we współczesnym świecie, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Być może, dlatego, że żyjemy w kulturze wielkich zmian, w kulturze „używania i wyrzucania”. Być może dlatego, powinniśmy jak najszybciej zacząć mówić o stałości zmian.
Młodzieży i dzieciom wydaje się, że wytrwałość ogranicza ich możliwości, ale naszym zachowaniem i słowami możemy im udowodnić, że jest zupełnie przeciwnie. My dorośli doskonale wiemy, że tylko „trening czyni mistrza”. Wiemy również, że wszystkie wielkie postacie z historii myśli, nauki, techniki, sztuki, sportu dzięki swej wytrwałości osiągnęły sukces, odniosły triumf lub przynajmniej wyszły ponad przeciętność. Przykłady można mnożyć i mogą je wymyślać nawet same dzieci. Z łatwością potrafią zrozumieć, że świat sportu to wiele godzin treningu, aby osiągnąć i utrzymać wysoką pozycję. Tylko po wielu latach stałego treningu lekkoatleta, piłkarz, gimnastyk, łyżwiarz czy jakikolwiek inny sportowiec będzie zdolny pobić ustanowione rekordy. Tak samo jest w świecie sztuki. Poeta, malarz, muzyk, tancerz…po latach pracy będzie mógł święcić sukcesy wielu dzieł i realizować nowe pomysły. Każdy mistrz w jakimś fachu ( krawiec, kucharz, elektryk, informatyk, architekt) to człowiek z ogromnym bagażem doświadczeń składających się z sukcesów jak i porażek. Dzięki swej wytrwałości, dyscyplinie i zaangażowaniu zwiększają się ich zawodowe możliwości i są oni coraz bardziej kreatywni. Przyczyniają się do postępu w różnych dziedzinach życia, sprzyjają wielkim odkryciom i trwałym przedsięwzięciom. Wytrwałość na pewno jest źródłem wielu możliwości, zaś brak jej jest formą tchórzostwa wobec przeciwności.
Nie wszystko jest jednak wytrwałością. Kiedy słyszymy słowo wytrwałość, przychodzi nam do głowy wiele skojarzeń. Są słowa, które oznaczają pojęcia bardzo podobne do wytrwałości, albo są tylko ich synonimami. Dobrze jest je poznać, aby skorzystać z bogactwa ich znaczeń. Słowa te to: dyscyplina, kontrola, upór, zaangażowanie, obowiązkowość, kontynuacja, odporność, stanowczość, rzetelność, wierność. Są też słowa przeciwne, których nie należy łączyć z wytrwałością, bo są przesadne i niemoralne. Pojęcia te to: nieugiętość, uporczywość, fanatyzm, zniewolenie, obsesja, niewzruszoność, nienaruszalność, fundamentalizm, rygoryzm, uległość. Są to deformacje chorobliwe i nie należy wkładać ich do jednego „worka” z wytrwałością. Poniżej przytoczę fragment rozmowy - opowiadania „Fanatyzm”, które ukazuje, czym jest wytrwałość, a czym nie jest.
W każdym otoczeniu, być może i naszym są takie osoby, które myśląc o wytrwałości są fanatykami. Może niejedna osoba nie zdaje sobie z tego sprawy i tkwi w błędzie. Zachęcam do rozmyślań.
Tato, często mi powtarzasz, że powinnam być wytrwała. Fanatycy również są wytrwali, nawet aż za bardzo, prawda? Tak, córko, fanatycy są bardzo wytrwali w swej obsesji, masz całkowitą rację.
Czy można wobec tego powiedzieć, że wytrwałość może być dobra, albo zła?
Dokładnie tak, jak wszystko inne w życiu. Tak samo, jak ogień może być dobry albo zły, woda może być dobra albo zła, energia atomowa może być dobra albo zła i alkohol może być dobry albo zły. Wszystko zależy od tego, jaki zrobimy z tych rzeczy użytek. Tak samo dzieje się ze stałością, wytrwałością i niezłomnością. Ktoś może być wytrwały w zbrodni, nienawiści, kłamstwie, gwałtowności, lenistwie, lub wytrwały w pomocy drugiemu człowiekowi, miłości, studiach, pracy, uczciwości, optymizmie.
A jak można odróżnić fanatyka od kogoś „niezłomnego w prawości”?
Rozróżnienie ich nie jest zbyt łatwe. Dobro i zło zależy od tego, co każdy przez to rozumie. Trzeba by było zajrzeć do serca każdego człowieka, aby poznać jego prawdziwe intencje.
……………………………………………………………………………………….
Czy ja też mogę zostać fanatyczką? - Niestety tak. Mogę tylko dać ci trzy rady, aby do tego nie doszło. Po pierwsze, zawsze pytaj siebie samą, „dlaczego to robię”; po drugie, uważnie słuchaj, co mówią te osoby, które cię krytykują; a po trzecie, pogódź się z myślą, że nie tylko ty masz rację
…………………………………………………………………………
Te trzy zasady są jakby szczepionką przeciwko fanatyzmowi. Powiem ci, dlaczego: fanatycy nigdy nie chcą krytykować tego, co sami robią, niechętnie też słuchają krytyki innych osób, dotyczącej umiejętności wyciągania wniosków ze swych obserwacji, a przede wszystkim sądzą, że to wszyscy inni są w błędzie, a tylko oni znają prawdę. To ostatnie, to właśnie źródło fanatyzmu, możesz mi wierzyć.

Czym jest rozwaga? Rozwaga jest zmysłem praktycznym lub też sposobem działania albo zachowaniem, które sprawia, że jesteśmy praktyczni w zdobywaniu tego, co chcemy. Rozwaga to połączenie inteligencji, doświadczenia i zdrowego rozsądku.
Inteligencja pozwala nam rozróżnić środki: dobre, mniej dobre i te, które nie prowadzą do osiągnięcia naszych celów. Doświadczenie dostarcza nam argumentów, abyśmy do maksimum skorzystali z naszych wcześniejszych sukcesów i nie powtarzali błędów. Zdrowy rozsądek pozwala nam ocenić użyteczność różnych środków w konkretnych sytuacjach.
Rozwaga to umiejętność wyboru odpowiednich środków do realizacji celów. Im większe ryzyko tym większa potrzeba rozwagi.
Słynne sentencje rzymskich poetów świetnie odzwierciedlają, czym charakteryzuje się rozwaga i mówią o tym, jakimi siłami powinniśmy zarządzać, aby zawsze działać z niezbędną rozwagą.
„Kto nie zna drogi prowadzącej do morza, musi sobie obrać strumień za towarzysza podróży” (Plaut, rzymski poeta)
„Można walczyć z prądem, płynąć w tym samym kierunku, co woda w rzece; nie da się pokonać rzeki, płynąc pod prąd” (Owidiusz rzymski poeta)
„Kiedy nie da się uniknąć klęski, trzeba ustąpić” (Kwintylion, rzymski retoryk)
„Lepiej jest przegrać, niż przegrać jeszcze więcej” (Przysłowie portugalskie)
Barbara Wierdak



Pyt: Czy po ślubie cywilnym mogę zostać matką chrzestną?
Odp:
Każdy człowiek przyjmujący chrzest powinien mieć jednego lub dwoje chrzestnych, których zadaniem jest pomaganie rodzicom w wychowaniu religijnym i moralnym dziecka (por. kan. 872). Do spełnienia tego zadania może być dopuszczona tylko ta osoba, która:
- ukończyła szesnasty rok życia
- jest katolikiem, bierzmowanym i przyjęła już sakrament Eucharystii oraz prowadzi życie zgodne z wiarą i odpowiadające funkcji, jaką ma pełnić;
- jest wolny od jakiejkolwiek kary kanonicznej, zgodnie z prawem wymierzonej lub deklarowanej;
- nie jest ojcem lub matką przyjmującego chrzest (por. kan. 873, §1).
Jak wiadomo z powszechnego nauczania Kościoła związek cywilny nie jest normalną formą małżeństwa, stąd pociąga on za sobą pewne konsekwencje prawno-moralne w postaci niedopuszczenia takich osób do sakramentów, w tym także możliwości pełnienia funkcji ojca i matki chrzestnej. Zadanie bowiem rodziców chrzestnych jest zbyt poważnym obowiązkiem, by mogło zostać powierzone osobom, które same maja nieuporządkowane życie moralne.
Pyt: Moim znajomym urodziło się dziecko w 6 miesiącu ciąży i z racji zagrożenia życia zostało ochrzczone tzw. chrztem z wody. Czy teraz kiedy skończyło rok i stan zdrowia jest już dobry może być udzielony chrzest - no właśnie jaki, czy taki jak normalnie w kościele?
Odp: Jeżeli chrzest został raz udzielony, nie powtarza się go drugi raz. Wyjątkiem jest tzw. chrzest warunkowy udzielany w wyniku racjonalnej wątpliwości co do faktu lub ważności udzielonego chrztu.
Tzw. chrzest z wody jest ważnym chrztem, fakt taki powinien być odnotowany w księgach parafialnych. Z zapytania rodzi mi się przekonanie, że nikt nic nie wie o zaistnieniu zapisu. Przy dokonywaniu powyższego zapisu każdy ksiądz powiedziałby, co należy dalej zrobić. Chrzest z wody uzupełnia się namaszczeniem krzyżmem oraz tzw. obrzędami wyjaśniającymi, do których należą zapalenie gromnicy od paschału i nałożenie białej szaty. Ważnym jest aby sprawdzić czy rzeczywiście nikt nie zrobił wpisu chrztu, gdyż nie mogą istnieć dwa wpisy chrztu tej samej osoby. Jeśli jest w szpitalu kapelan, należy go o to zapytać lub osobę, która chrzciła.
Pyt: Niedawno urodziła nam się druga córka i chcielibyśmy ją ochrzcić z tym, że ksiądz w naszej parafii odmówił nam chrztu dla dziecka bo stwierdził, że jesteśmy niewierzący, i że nie chodzimy do kościoła. Czy ksiądz ten miał prawo odmówić chrztu dla dziecka? Pierwsza córka jest chrzczona, a ja i mój mąż mamy ślub kościelny, co prawda do kościoła nie chodzimy, ale w Boga wierzymy.
Odp: Każdy sakrament wymaga nie tylko pewnego przygotowania, ale nade wszystko fundamentu jakim jest żywa wiara. Kościół kat. chrzci dzieci bazując na wierze rodziców, którzy podejmują się zadania wychowania dziecka w wierze, co dokonuje się poprzez przykład życia wiarą. Jeśli proboszcz ma w tym względzie wątpliwości to właśnie tej natury, bo to nie jest "bezmyślna maszynka do sakramentów" na zasadzie: wrzuć monetę. Warto zatem lepiej zastanowić się nad problemem: nie nad tym, czy ksiądz może nie ochrzcić, lecz bardziej nad sprawą autentyczności swojej wiary w Chrystusa.
Mam nadzieję, że wraz z małżonkiem poszliście Państwo w kierunku wyciągania takich wniosków, a nie w wysiłkach szukania kościoła, gdzie ksiądz „nie będzie się czepiał i robił problemów."
Pyt: Kolejni papieże wielokrotnie przepraszali za grzechy Kościoła wobec innych. Od antysemityzmu poprzez inkwizycję, wyprawy krzyżowe, kontrreformację itd. Proszę mi podpowiedzieć - kiedy Duch Święty działał w Kościele? Czy w czasie inkwizycji w czasie potępienia jej nadużyć? Czy może w obu przypadkach? I dlaczego - jeśli w Kościele działa Duch Święty - możliwe są jakiekolwiek złe skutki działań Kościoła?
Odp:
Nie dziwię się zwątpieniu, kiedy widzi się niektóre wyczyny ludzi Kościoła. Mimo wszystko jednak wierzymy i w Opatrzność Bożą i w nieustanne działanie Ducha Świętego w Kościele. Dlaczego? Bo Kościół pozostaje tajemnicą przebywania Boga z człowiekiem: "Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28,20b). Jest "święty (obecnością Boga - mój komentarz) i grzeszny (słabością człowieka - mój komentarz) zarazem" (Sobór Watykański II Konstytucja Dogmatyczna o Kościele). Pan Bóg nigdy nie odbiera człowiekowi wolnej woli, pozwalając nawet na wybór tego co złe i przeciwne Bogu (zob. Pwt 30,15nn). Natchnienie i łaska Boga nie niweczą wolnej decyzji człowieka. Potwierdza to życie. Człowiek potrafi zepsuć nawet to, co w zamyśle może być piękne i wzniosłe. Tak więc i w Kościele zło jest obecne (w uczynkach ludzi, a nie w nieustannym działaniu Ducha Świętego), próbując zniszczyć to co Boże.
W analizowaniu problemów, także historii Kościoła, trzeba stosować zasadę oddzielania. Tego co mogło pochodzić z natchnienia Bożego, od tego co jest ludzką, często nieudolną realizacją szlachetnych zamierzeń. Ojciec Święty Jan Paweł II przepraszał właśnie za tę ludzką nieudolność i słabość, za grzechy człowieka. Bo przy rzetelnie historycznym podejściu do problemów, okazać się może szlachetność idei, przy nieszlachetności ludzkich sposobów wcielania jej w życie.
Duch Święty pozostaje nadal (tak jak był zawsze) "Duszą Kościoła". Tylko z naszą wrażliwością na Jego poruszenia coś jest nie tak. Szczęść Boże,
Pyt: Gdy Bóg stworzył siedmiu archaniołów m.in. szatana byli oni doskonali. Dlaczego więc szatan odwrócił się od Boga? Z drugiej jednak strony Bóg jest wszechwiedzący więc mógł to zaplanować. Bo przecież skoro wiedział mógł stworzyć szatana innym lub go w ogóle nie stwarzać…
Odp:
Pytanie o źródło grzechu szatana, o pochodzenie zła i jego miejsce w planach Bożych to jedna z największych tajemnic. Obawiam się, że nie znajdziemy na te pytania w pełni zadawalających odpowiedzi, a nawet gdyby Bóg je nam przedstawił, przekraczałyby one możliwości naszego poznania i pojmowania.
Przyczyny odwrócenia się szatana od Boga są wielorakie. Z grubsza można powiedzieć, że wypływają z:
a) względnego charakteru jego doskonałości
b) wolnej woli
c) przekroczenia właściwej miary jemu wyznaczonej
d) zanegowaniu dobra
a) Orygenes twierdzi, że tylko Bóg jest doskonały w sposób absolutny tzn. zawsze święty, niezmienny, niezależny od niczego innego, dobry, istniejący i prawdziwy sam z siebie. Natomiast całe stworzenie z konieczności podlega zmianom, a więc nosi w sobie pewne ograniczenia, cechuje je skończoność, zależność i podatność na błąd. O tyle jest więc doskonałe, o ile stale zwraca się ku Bogu i zeń czerpie. Doskonałość stworzenia w przeciwieństwie do Boga nie ma źródła sama w sobie, lecz opiera się na darze Stwórcy.
W takim sensie doskonały był także szatan. Z natury był dobry, chociaż nie w sposób absolutny.
b) Przyjęcie bądź odrzucenie daru domaga się wolności i wolnego wyboru. Skoro zarówno aniołowie jak i ludzie są osobami, a więc są świadome siebie i otaczającej je rzeczywistości, rozumne i w swej najgłębszej istocie "nie zaprogramowane" przez Boga, aby zawsze wybierać dobro, to musi istnieć również możliwość powiedzenia Bogu "nie". Bóg pragnie wolnej odpowiedzi swego stworzenia, na wzór samej Trójcy Świętej, w której Boskie Osoby obdarzają się nawzajem w pełnej i doskonałej wolności. Stworzenie samo z siebie nie jest zdolne do takiej absolutnej wolności, chyba że zostałoby z góry zdeterminowane do ciągłego opowiadania się za Bogiem. Ale sprzeciwiałoby się to osobowej naturze człowieka i aniołów. Tylko zwierzęta są z natury określona przez instynkty, popędy, mechanizmy przystosowawcze.
Skoro Bóg nie potrzebował i nie potrzebuje do własnego szczęścia obecności stworzeń, to po co miałby powoływać do istnienia byty, które oddawałyby Mu cześć "mechanicznie"? Bóg stwarza aniołów i człowieka jako partnerów, których powołaniem jest zasmakować, co to znaczy być darem dla drugich w prawdziwej wolności.
Stwórca dopuszcza jednak tajemniczą możliwość wolnego stworzenia, jakąś "skazę" tkwiącą w naturze jego wolności, która nie potrafi dostrzegać dobra i sensu leżących u podstaw jego egzystencji. Przeobrażenie się anioła w demona bierze początek właśnie w wolnej decyzji, którą Bóg - jak mówi Orygenes - "opłakuje", ale nie zmienia ona planów Bożych względem stworzenia.
c) Św. Ireneusz z Lyonu pisze, że korzeniem grzechu aniołów jak i ludzi jest przekroczenie wyznaczonej im przez Boga miary. Ta miara oznacza przede wszystkim uznanie kondycji stworzenia, które jest zależne i ma granice. Zarówno Pismo Św. jak i Ojcowie Kościoła różnie określają sposób przekroczenia owej miary. W księdze Ezechiela znajduje się mowa przeciwko królowi Tyru (Ez 28), którą tradycja postrzega jako symbol upadku szatana. Bóg zarzuca władcy Tyru wyniosłość i pychę, gdyż uzurpuje on sobie bycie Bogiem, bo zaprzecza i fałszuje prawdę, myśli, że dorównuje przymiotami i mądrością Bogu, podczas gdy jest zwykłym człowiekiem. Powodem tego jest zapatrzenie się w swoje bogactwa, które postrzega jedynie jako własną zdobycz, zasługę, bez odwołania się do ich autentycznego źródła. Żyjąc w tej iluzji próbuje wywrócić porządek ustalony przez Stwórcę.
Z kolei Orygenes stawia tezę, że zbuntowany anioł "ostygł" w miłości, bo powoli odwracał swój wzrok od Boga, a zaczął wpatrywać się w siebie samego. Św. Ireneusz Lyonu twierdzi, że grzech aniołów ma ścisły związek ze stworzeniem człowieka. Wzbudziło to w szatanie zazdrość wobec Bożych darów, jakimi miał być obdarzony człowiek (obraz i podobieństwo do Boga). Oto nagle pojawia się inne stworzenie, ukochane przez Boga, obsypane jakby większymi darami. Status człowieka byłby więc wyższy niż status aniołów.
d) Istotą buntu aniołów nie jest zanegowanie istnienia Boga, lecz wypowiedzenie "nie" wobec jego dobroci. Odcięcie się od Dobra samego nie spowodowało unicestwienia, lecz zmianę istoty bytu anielskiego. W wyniku negacji Dobra anioł stał się demonem. Od tej pory zaczęła go pożerać zazdrość nie o istnienie, lecz o to, że nie jest on najdoskonalszym z bytów tzn. najwartościowszym, najlepszym. Demoniczność jest jakąś imitacją boskości. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że istotą demoniczności jest niekończąca się negacja dobroci.
Rozstrzyganie o tym, czy Bóg mógłby stworzyć szatana inaczej bądź mógł go wcale nie stwarzać chyba nie leży w naszej gestii. Wszelkie "mądre" odpowiedzi byłyby tu tylko spekulatywną dywagacją. Warto podkreślić, że chociaż trzeba zważać i brać pod uwagę realne działanie złych duchów, nie można postrzegać ich jako "rywali" Boga, dorównujących mu mocą, wobec których Bóg jest jakby "bezsilny". Nie należy też przypisywać im decydującej roli w historii zbawienia, jakoby Wcielenie Syna Bożego miałoby nastąpić tylko z racji grzechu i w celu pokonania diabła.
Myślę, że z powyższych refleksji przynajmniej pośrednio wynika, że możliwość zaistnienia zła i sprzeciwu wobec Boga przynależy do samej istoty i dynamiki wolności, bez której w ogóle nie byłoby mowy o obdarowaniu aniołów i człowieka. Dlaczego Bóg mimo wszystko zdecydował się na taki przebieg wypadków? Dlaczego dopuszcza zło? Czyż świat i życie ludzkie nie byłoby lepsze bez zła? Z naszej ludzkiej perspektywy wydaje się, że można by inaczej pokierować losami świata. Ale to nie my jesteśmy stwórcami świata. Trudno nam też "przejrzeć" zamysły i postanowienia Boga. Karl Rahner pisze, że "nieskończony Bóg również pod tym względem pozostaje dla nas nieuchwytną tajemnicą". Na odsłonięcie pełnego sensu historii stworzenia, upadku i zbawienia musimy poczekać aż na powtórne przyjście Pana.
Apostoł Paweł pisze, że "Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać miłosierdzie" (Rz 11, 32). Do takiego wniosku doszedł wpatrując się w dzieło życia, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. I chyba póki co jest to nasza jedyna odpowiedź na to pytanie.
 

Na początku sprostowanie dotyczące Gminnego Konkursu Matematycznego i Humanistycznego dla klas trzecich Szkoły Podstawowej.
II miejsce w Konkursie Humanistycznym zajął uczeń Jakub Jastrzębski, a nie Bernadeta Kołacz. Za pomyłkę przepraszamy.


Przegląd dorobku kulturalnego Szkół Podstawowych i Gimnazjów Gminy Dukla
12 czerwca w Dukli został zorganizowany przegląd dorobku kulturalnego szkół z naszej gminy. Organizatorem spotkania był Gminny Ośrodek Kultury w Dukli. Do przeglądu zgłosiły się następujące szkoły: Jaśliska, Łęki Dukielskie, Wietrzno i Dukla. Szkoły prezentowały swój dorobek artystyczny z całego roku szkolnego z uwzględnieniem najciekawszych fragmentów. Nasza szkoła zajęła II miejsce.

Gminne zawody w piłce nożnej - "Liga szóstek"
14 czerwca br. w Iwli odbyły się zawody w piłce nożnej. Do zawodów przystąpiły 4 zespoły szkół: Iwla, Dukla, Jaśliska i Łęki Dukielskie. Naszą drużynę reprezentowali uczniowie z klasy II i III gimnazjum w składzie: Dariusz Dziadosz, Patryk Leśniak, Mateusz Zima, Damian Wierdak, Paweł Wierdak, Arkadiusz Sypień i Piotr Zięba. W wyniku rozgrywek nasi uczniowie zajęli I miejsce. Gratulujemy!

IV Gminny turniej rekreacyjno - sportowy
15 czerwca br. w naszej szkole odbył się IV Gminny Turniej Rekreacyjno - Sportowy organizowany przez GOK w Dukli. W turnieju startowały trzy szkoły z terenu Gminy Dukla: Wietrzno, Jaśliska i Łęki Dukielskie. Każda drużyna składała się z 18 uczniów w trzech kategoriach wiekowych:
kl. I - III szkoła podstawowa - 6 uczniów (3 dziewczynki i 3 chłopców),
kl. IV - VI szkoła podstawowa - 6 uczniów (3 dziewczynki i 3 chłopców),
kl. I - III gimnazjum - 6 uczniów (3 dziewczynki i 3 chłopców).
Naszą szkołę reprezentowali następujący uczniowie: Aleksandra Jastrzębska, Paulina Pietruś, Barbara Świątek, Jakub Jastrzębski, Kacper Ryczak, Tomasz Krężałek z klas I - III; Elżbieta Dziadosz, Beata Jastrzębska, Paula Pica, Jarosław Musialik, Szymon Pietruś, Krzysztof Lągawa, z klas IV - VI oraz Adrianna Gac, Katarzyna Zima, Magda Źrebiec, Dariusz Dziadosz, Mateusz Zima i Łukasz Jakubczyk z klas I - III gimnazjum.
W klasyfikacji generalnej drużyna z naszej szkoły zajęła II miejsce.

Wycieczka do Krakowa
16 czerwca br. nauczyciele naszej szkoły wyjechali na wycieczkę do Krakowa. Głównym celem wycieczki było spotkanie ze sztuką pt. "Rozmowy nocą" w teatrze Bagatela. Sztuka teatralna przewidziana była na godziny wieczorne. Przed obejrzeniem sztuki uczestnicy wycieczki zwiedzili z przewodnikiem najciekawsze miejsca Krakowa, a w szczególności komnaty królewskie na Wawelu. Wspólna kolacja u "Babci Maliny" nastroiła wszystkich przed spotkaniem ze sztuką. Wspólny wyjazd był udany, a jego uczestnicy zadowoleni. To była chwila wytchnienia przed zbliżającym się zakończeniem roku szkolnego, który jest zawsze bardzo pracowity dla nauczycieli.

"Żyj zdrowo - bądź sprawny i trzymaj formę"
18 czerwca br. roku odbyły się w szkole III Gminne Zawody "Żyj zdrowo - bądź sprawny i trzymaj formę". Celem tych zawodów jest promowanie zdrowego stylu życia. Do udziału w zawodach zaproszono uczniów szkół podstawowych z gminy Dukla. Udział w zawodach potwierdziły trzy szkoły: Wietrzno, Jaśliska i Łęki Dukielskie. Organizatorami zawodów były Panie: Magdalena Aszlar, Katarzyna Szczurek, Beata Węgrzyn oraz Pan Witold Wiśniewski.
Uczestnicy wzięli udział w trzech konkurencjach:
1. Mini test z wiedzy o zdrowym stylu życia,
2. Tor przeszkód (na czas),
3. Mini piłka siatkowa.
Na podstawie wyżej wymienionych konkurencji wyłoniono zwycięzców. I miejsce zajęli uczniowie ze szkoły w Wietrznie, II - z Łęk Dukielskich, III - z Jaślisk.

Szkolna Liga Tenisa Stołowego - Finał
W czerwcu zakończone zostały rozgrywki Szkolnej Ligi Tenisa Stołowego w sezonie 2006/2007, prowadzone przez UKS "Olimp" działający przy Zespole Szkół Publicznych w Łękach Dukielskich. W rozgrywkach udział wzięło 42 uczniów ze szkoły podstawowej i gimnazjum.
W wyniku całorocznych rozgrywek wyłoniono mistrzów szkoły podstawowej i gimnazjum w kategorii dziewcząt i chłopców. Zwycięzcom wręczono pamiątkowe dyplomy i statuetki podczas uroczystego zakończenia roku szkolnego. Mistrzami w tenisie stołowym zostali:
Szkoła Podstawowa: Magda Węgrzyn - kl. V
Szymon Pietruś - kl.IV

Gimnazjum: Elżbieta Trynkiewicz - kl. IIG
Marcin Kołacz - kl. IIIG
Zdobywcom tytułu mistrza, gratulujemy!

Pożegnanie klas trzecich gimnazjum
21 czerwca br. miała miejsce uroczystość pożegnania klas III gimnazjum. W tym roku do grona absolwentów dołączyło 33 uczniów. Uroczystość rozpoczęła się przemówieniem Pani Dyrektor. Następnie głos zabrali wychowawcy klas trzecich, kierując do swoich wychowanków ostanie słowa. W dalszej części uczniowie klas III uroczyście przekazali sztandar kolegom i koleżankom z klasy II. Potem w krótkiej części artystycznej wyrażali swoją wdzięczność za lata spędzone w szkole. Mówili:
"Zanim ruszymy na podbój świata pragniemy podziękować tym, którzy otworzyli nam do niego drzwi i wskazali kierunek, w jakim należy podążać. Jesteśmy wdzięczni naszym nauczycielom i rodzicom za cierpliwość, wyrozumiałość, ciepło, pomocną dłoń, kształtowanie serc i charakterów."
Zapewniali:
"O Waszych radach podyktowanych doświadczeniem i troską o nas będziemy pamiętać i stosować je w życiu. Postaramy się godnie nosić tytuł absolwenta tej szkoły, mając nadzieję, że nie zawiedziemy Waszych oczekiwań."
W dalszej części uroczystości uczniowie klasy II gimnazjum pożegnali swoich starszych kolegów. Przyznali im tytuły, nagrody i odznaczenia za zasługi, na które jak stwierdzili: "Do dnia dzisiejszego nikt nie zwrócił większej uwagi".
Za wspólnie spędzone w szkole chwile wręczyli im symboliczne pamiątki.

Uroczyste zakończenie roku szkolnego 2006/2007
23 czerwca br. odbyło się uroczyste zakończenie roku szkolnego 2006/2007. Po wspólnej modlitwie na mszy świętej w kościele uczniowie wraz z rodzicami zgromadzili się w sali widowiskowo-sportowej. Na początku głos zabrała Pani Dyrektor, która serdecznie powitała wszystkich zebranych. Podsumowując miniony rok szkolny wręczyła najlepszym uczniom świadectwa z wyróżnieniem oraz nagrody książkowe ufundowane przez Pana Burmistrza i Radę Rodziców. Ponadto nauczyciele wręczyli uczniom dyplomy i nagrody za udział w różnorodnych konkursach. Na zakończenie Pani Dyrektor życzyła wszystkim bezpiecznego wypoczynku na wakacjach oraz wielu miłych wrażeń.
Następnie uczniowie udali się do klas na spotkania ze swoimi wychowawcami, a potem na zasłużone wakacje.  Marta Pabis

Szanowni mieszkańcy.
W związku z sezonem urlopowym, aktywność różnego rodzaju urzędów spada. Mimo tego, w tym właśnie czasie został przeprowadzony remont drogi na Pałacówkę. Ta długo oczekiwana przez mieszkańców inwestycja na pewno pozytywnie wpłynie na ich życie. Pozostały jeszcze do wykopania rowy na całej długości drogi. Praca ta ma zostać wykonana do końca sierpnia. To będzie wszystko, co na ten rok zostało przewidziane do wykonania na tym terenie. Zdaję sobie sprawę, że pozostał jeszcze do odnowienia ok. 600 m odcinek, jednak środki budżetowe Gminy nie pozwalają na wykonanie tych prac w tym roku. Ze swojej strony mogę jedynie obiecać, że nie zapomnę o Pałacówce i w kolejnych latach będę zabiegał o dokończenie tej inwestycji. W tym miejscu proszę również mieszkańców o wsparcie tych działań, gdyż w grupie ma się większą siłę nacisku. Mam nadzieję, że z każdym następnym rokiem uda się nam wyremontować kolejny odcinek naszych dróg. Już „rysuje się” pilna potrzeba naprawy tzw. Zapłocia, gdzie remonty bieżące na całej długości drogi nie zdają egzaminu, ze względu na coraz większe zniszczenie nawierzchni.
Kolejną, wykonywaną praca jest montaż siatek wokół boiska sportowego. Zakończono pierwszy etap tych prac i dolna część boiska jest już ogrodzona. Siatka 4-metrowej wysokości znacząco poprawi bezpieczeństwo naszych dzieci, które już w tej chwili nie mają możliwości nagłego wbiegnięcia na jezdnię np. w pogoni za piłką. Bardzo serdecznie dziękuję mieszkańcom, którzy społecznie pomagali w tych pracach. Oczywiście jak tylko będzie to możliwe przystąpimy do budowy drugiej części ogrodzenia.
W czasie wakacyjnym odbyły się dwie tradycyjne dla Łęk Dukielskich imprezy. Pierwszą był Spotkania Folklorystyczne pn. "Zachować dla przyszłych pokoleń". Pragnę w tym miejscu wyrazić podziw dla członków Stowarzyszenia "Jedność", którzy włożyli ogrom pracy w budowę estrady, jak i przygotowanie całej imprezy. Dziękuję organizatorom za zaproszenie mnie na tą imprezę, gdzie jako wielki miłośnik potraw t.j. proziaki, kołacze czy gołąbki mogłem się nimi delektować do woli.
Drugą imprezą były dożynki wiejskie, które w tym roku zorganizował Klub "Zorza" Łęki Dukielskie. Pogoda dopisała, więc mieszkańcy tłumnie uczestniczyli w zabawie. Organizatorzy poprosili mnie, abym w tym roku pełnił rolę gospodarza dożynek. Była to dla mnie wielka nobilitacja i mam nadzieję, że godnie reprezentowałem ludzi pracujących na roli, chociaż sam do nich nie należę. Nie posiadam gospodarstwa rolnego, a technikę posługiwania się grabiami, motyką czy kosą w pracach polowych ostatnio miałem szansę przetrenować w latach 90-tych ubiegłego stulecia. Mimo to doskonale pamiętam, jak ciężka jest to praca i mam szacunek dla ludzi, którzy nadal pracują na roli. Pełnienie funkcji gospodarza było o tyle przyjemniejsze, że moją partnerką, czyli gospodynią dożynek była pani Beata Lągawa, którą z kolei można postawić za wzór dla innych. Rzadko spotyka się ludzi, którzy ciężką pracę w gospodarstwie potrafią połączyć z prowadzeniem domu i wychowaniem licznej rodziny z tak dobrym skutkiem.
W tym roku chciałbym jeszcze przeprowadzić kilka prac w naszej miejscowości, tym bardziej, że oddelegowano dwóch pracowników do mojej dyspozycji i każdy z nich ma przepracować 40 godzin miesięcznie przy pracach przeze mnie wskazanych.
Prace, które zostały do wykonania to remont kładki na rzece przy domu p. Białas, odnowienie wejścia do remizy, doraźne remonty rowów i przepustów.
W ostatnim czasie udało się przywieźć kilka samochodów żwiru i klińca na drogi dojazdowe. We wszystkich przypadkach pierwszym krokiem było pisemne wystąpienie mieszkańców do Burmistrza Gminy Dukla z prośbą o materiały. Takie podejście pozwala na skuteczniejsze działanie w tym temacie. Wiem, że są jeszcze mieszkańcy, którzy również mają potrzebę utwardzenia swojej drogi dojazdowej. Proszę złożyć odpowiednie pismo w Urzędzie Gminy, następnie ja jestem proszony o opinię w tej sprawie i jeśli jest to zasadne w miarę możliwości podejmujemy działania.
W ostatnim czasie dotarły do mnie głosy krytyki skierowanej w stronę mojej osoby. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jako osoba spełniająca funkcję społeczną jestem bardziej narażony na krytykę, niż zwykły obywatel. Jednak chciałbym w tym miejscu zaapelować do mieszkańców, aby wszystkie opinie na mój temat bez względu na to czy dobre, czy złe kierowali bezpośrednio do mnie, a nie szeptali po domach, gdyż tylko forma bezpośredniej konfrontacji jest skuteczna. Po raz kolejny powtarzam, że za każdą decyzję przeze mnie podjętą od początku sprawowania funkcji sołtysa biorę pełna odpowiedzialność i jestem gotowy przedstawić powody dla których je podjąłem. Jednak wszelkie głosy, które docierają do mnie nie bezpośrednio od osób zainteresowanych, a z tzw. "drugiej ręki" nie odnoszą żadnego skutku, gdyż traktuje je jako niebyłe. Nie będę w tym miejscu podawał swego numeru telefonu, gdyż uważam, że każdy prawy obywatel wie, gdzie mieszka sołtys jego miejscowości.
Wszystkim mieszkańcom życzę jak najlepiej, a młodszej części naszego środowiska troszkę współczuję, gdyż wakacje dobiegają końca i nadchodzi kres słodkiego lenistwa.
Sołtys Tomasz Węgrzyn

"Zachować dla przyszłych pokoleń"

III edycja Spotkań Folklorystycznych

"Zachować dla przyszłych pokoleń" - pod taką nazwą, w niedzielę 22 lipca br., w naszej wsi odbyła się III edycja Spotkań Folklorystycznych, zorganizowanych przez Stowarzyszenie Kulturalno - Rekreacyjne "Jedność" w Łękach Dukielskich. Spotkania są nie tylko formą spędzenia wolnego czasu dla mieszkańców wsi i przyjezdnych gości, ale również mają na celu rozwój i zainteresowanie ludzi twórczością i kulturą ludową.
III edycja Spotkań Folklorystycznych odbyła się w nowej scenerii na nowej estradzie - na terenie Kółka Rolniczego. Dzięki uprzejmości władz Kółka Rolniczego rozpoczęliśmy wiele prac, które w latach następnych będą kontynuowane, aby w jak najlepszych warunkach przeżywać to święto kultury ludowej.
Prace nad realizacją Spotkań rozpoczęły się na wiele miesięcy wcześniej. Przygotowania rozpoczęto od udowy estrady. W tym miejscu z całego serca dziękuję wszystkim budowniczym, którzy poświęcili swoje godziny, dni i tygodnie. Bóg im zapłać za ich bezinteresowną pracę. A pracy było wiele: urządzono Izbę Pamięci, wykonano stoiska z rękodziełem, z twórczością i wyrobami ludowymi, rozstawiono stoliki i parasole dla przybyłych gości. Odnowiono pomieszczenia należące do Kółka Rolniczego, które posłużyły za przebieralnie dla zespołów, loterię fantową, jako zaplecze gospodarcze dla firmy cateringowej. Uporządkowano i wykoszono cały teren, wykonano szereg prac remontowych w pomieszczeniach należących do Stowarzyszenia, a znajdujących się w budynku remizy i przygotowano je do podjęcia obiadem i poczęstunkiem wszystkich zaproszonych gości i zespołów.
Po raz trzeci Spotkaniom Folklorystycznym dopisywała wspaniała, słoneczna pogoda. Około godziny 15.00 zespół "Łęczanie" oficjalnie rozpoczął imprezę witając wszystkich gości i dał swój występ. Szybko ustąpił miejsca konferansjerom: Justynie Wierdak i Czesławowi Drągowi, którzy sprawnie i z humorem prowadzili dalszą imprezę. Gościliśmy u siebie przedstawicieli władz samorządowych powiatu krośnieńskiego z wicestarostą p. Andrzejem Guzikiem i kierownikiem wydziału kultury p. Grażyną Ostrowską i gminy Dukla z burmistrzem p. Markiem Górakiem i wiceburmistrzem p. Andrzejem Bytnarem, dyrekcję szkoły, księży obu parafii, radnego, sołtysa i przedstawicieli naszych sponsorów.
W tegorocznej Edycji poza gospodarzami na pięknej, zielonej scenie zaprezentowali się:
- Dziecięcy Zespół Ludowy "Bobrzanie" z Bóbrki,
- Zespół Pieśni i Tańca "Kompanija"z Boguchwały,
- "Człowiek Orkiestra" Zygmunt Pyzik z Gorlic,
- Zespół Ludowy "Kombornia",
- Zespół Obrzędowo - Śpiewaczy "Szarotka" z Dukli,
- Grupa Taneczna "Nicponie" z Folusza” i Kapela Ludowa z Giedlarowej,
- Zespół Folklorystyczny "Barvinok" ze Słowacji.

Taniec, muzyka i śpiew królowały na naszej scenie do późnych godzin wieczornych (2220).
Ponadto występom towarzyszyły pokazy zanikającego rzemiosła:
- kowalstwa ( Stanisław Kopala, Stanisław Mądro i Krzysztof Wojnarowski z Ropczyc);
- garncarstwa ( Jan Kot z Medyni Głogowskiej).

Jadło staropolskie i koronkarstwo zaprezentowało i wystawiło do degustacji Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Bóbrka. Kuchnię staropolską pokazy klepania kosy i robienia masła przedstawiło Stowarzyszenie Przyjaciół Wietrzna. Wszyscy przybyli goście mieli możliwość zwiedzenia naszego muzeum, w którym znajdują się starodawne meble, przyrządy rolnicze, domowe maszyny itp. Jedną z wielu atrakcji była też loteria fantowa i zjeżdżalnia dla najmłodszych. Kuchnię i bufet prowadziła firma cateringowa "Twist". Ostatnią częścią programu była zabawa taneczna przy muzyce zespołu Lombardino, która jak burza porwała rozbawioną publiczność do dalszej zabawy.
Pragnę podziękować wszystkim darczyńcom, bez których ta impreza nie miałaby miejsca. Są to: Podkarpacki Urząd Marszałkowski w Rzeszowie, Starostwo Powiatowe w Krośnie, Gmina Dukla, Przewodniczący Rady Gminy w Dukli, Ośrodek Kultury w Dukli, Kółko Rolnicze w Łękach Dukielskich, Materiały Budowlane Kobylany - Marian Niekowal, BIUROSERVICE, Przedsiębiorstwo Produkcyjno - Handlowo - Usługowe "ZOSTAŃ", Krośnieńskie Huty Szkła Krosno S.A., Podkarpacki Bank Spółdzielczy w Dukli, Hurtownia "SOPEX", Firma Handlowa "IKO". Patronat medialny sprawowali: Tygodnik Regionalny Podkarpacie, Super Nowości, Nasz Głos, DPS.
Wyrażam ogromną wdzięczność kolegom z OSP, naszej Łęckiej młodzieży, pracownikom Kółka Rolniczego, członkom Stowarzyszenia "Jedność" i zespołowi "Łęczanie" za wszelką pomoc przy zorganizowaniu Spotkań. Dziękuję również Wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób pomogli nam w przygotowaniach. Okazało się, że ich trud i wysiłek opłacał się, a kultura ludowa zaprezentowana na scenie i na placu zrekompensowała zmęczenie i potwierdziła, że warto było zrobić coś dla rodzimej wsi.
Serdeczne podziękowania kieruję do licznie przybyłej publiczności, której z roku na rok gościmy coraz więcej. To również dzięki Wam imprezę uważamy za udaną.
Zapraszam gorąco do dalszej owocnej współpracy przy organizowaniu IV Edycji Spotkań Folklorystycznych i wspólnego biesiadowania 21.07.2008 roku.
Przewodnicząca: Krystyna Łajdanowicz
 

Tegoroczne lato daje nam wiele powodów do zadowolenia. Piękna pogoda i niezły urodzaj sprawiają radość tym, którzy prowadzą gospodarstwa rolne. Nie znaczy to, że nie ma żadnych problemów i panuje tylko sielanka. Gospodarstw w naszym regionie jak na lekarstwo, problemy ze znalezieniem popłatnej pracy duże, stąd powody do utyskiwania na rzeczywistość. Wiele jest przyczyn tego stanu rzeczy, ale głównie to chyba wpływ i oddziaływanie polityki ogólnoświatowej, a szczególnie europejskiej na realia życia gospodarczego w Polsce. Widzimy to na przykładzie notowań rynku walutowego, gdy kłopoty jednego dużego banku, np. w USA rzutują na rynek walut w Europie, Europie tym również w Polsce. Można stwierdzić, że dzisiaj żyjemy w świecie globalnym, gdzie życie każdego z osobna podlega jego regułom. Dokonujący się nieustannie postęp we wszystkich dziedzinach nie zawsze daje pozytywne efekty dla ludzi, w skali makro. Większa część społeczeństw nie jest w stanie nadążyć za postępującymi zmianami, a pozostali idąc z prądem nowości, często na oślep, popadają niekiedy w duże tarapaty. Proponowanie jedynie słusznych haseł polegających na osiąganiu łatwego i szybkiego sukcesu spowodowało wiele ujemnych zjawisk. Chęć zdobycia wpływów i osiągnięcia korzyści materialnych osłabiła w ludziach poczucie szacunku i poszanowania dla drugiego człowieka. Objawia się to w pracy, gdzie nie docenia się pracownika płacąc mu najniższą gratyfikację, często za ciężką pracę. Szczególnie młodzi ludzie niechętnie podejmują zatrudnienie, ze względu na niekorzystne warunki pracy i wynagrodzenie. Decydują się na wyjazd za granicę, gdzie w równie trudnych warunkach podejmują pracę, jednak o wiele lepiej jak na polskie realia płatną. Taka sytuacja z kolei pogarsza relacje między rodzinne. Młodzi ludzie w pogoni za pieniądzem pozostawiają rodziny, współmałżonków, dzieci, w skutek, czego dochodzi często do rozbicia małżeństw. Należy mieć nadzieję, iż w niedługim czasie dojdzie do realnego wzrostu wynagrodzeń w polskiej gospodarce, co pozwoli ludziom na podejmowanie pracy w kraju.
Do tego potrzebna jest realizacja polityki prorodzinnej rozpoczętej częściowo przez władze państwowe, jednak opóźnionej z powodu perturbacji między dotychczasowymi koalicjantami. Zdrowe państwo musi opierać się na zdrowej rodzinie. Rodzina jest największą wartością, niestety przez lata niedocenianą w Polsce. Mało tego, pseudo-nowoczesne trendy zachęcają do życia w wolnych związkach pozbawionych wzajemnych zobowiązań, mających liberalny pogląd na wartości etyczne i moralne. Należy się temu przeciwstawić i zachować zdrowe społeczeństwo pewne swej wartości. Musimy, więc w kolejnych, koniecznych wydaje się wyborach podjąć jednoznaczną i zdecydowaną decyzję. Należy iść do wyborów i zagłosować na ludzi prawych, dbających o sprawy Polski i Polaków żyjących i pracujących u siebie w kraju. Nie dajmy się zmanipulować oszustom i krętaczom, dbającym jedynie o własne korzyści, mającym gdzieś daleko społeczeństwo i jego problemy. Potrzebne jest teraz jednoznaczne opowiedzenie się narodu, za jaką Polską jesteśmy. Czy za Polską uporządkowaną moralnie i ekonomicznie, czy za Polską pozbawioną zasad, żyjącą dniem dzisiejszym, nie dbającą o swój naród?
Póki, co, żyjemy tu - w naszej "małej ojczyźnie" radząc sobie raz lepiej, raz gorzej z różnorakimi problemami. Wychodzi nam to nienajgorzej, o czym świadczą badania dotyczące naszych postaw obywatelskich i kultywowania wartości patriotycznych, środowiskowych i rodzinnych. Trwajmy, zatem w swoich postanowieniach i w dalszym ciągu umacniajmy i rozwijajmy działalność służącą społeczeństwu.
Andrzej Krężałek


Inauguracja roku szkolnego.

W dniu 20 sierpnia rozpoczęły się zajęcia w szkole. Już od 15 sierpnia przystąpiono do opracowania planów zajęć i wszystkie pomieszczenia oczyszczono. W dniu 18 sierpnia odbyła się konferencja Rady Pedagogicznej, na której dokonano szczegółowego przydziału czynności: w szkole w Łękach uczyć będą:
Bronisław Węgrzyn - dyrektor, geografia
Wanda Dziadosz - matematyka, fizyka
Zyta Wierdak - j. polski
Halina Świątek - j. polski, historia
Zofia Zaforemska - j. rosyjski, muzyka
Józef Kozielec - zaj. techniczne, wych. plastyczne
Władysława Kozielec - kl. II
Władysława Kopa - kl. I
Stanisława Musiał - biologia, chemia
E. Rymek - oddział przedszkolny
W szkole filialnej w Wietrznie:
Helena Bek, kierownik punktu filialnego
Zofia Piotrowska
Danuta Jastrzębska
Jan Marszał
Szkoła w Wietrznie realizować będzie program klasy IV. Prowadzić się będzie także ognisko przedszkolne - 18 godz. tygodniowo.
W roku szkolnym 1979/ 80 dwie nauczycielki korzystać będą ze zniżki godzin, a to: Zyta Wierdak w Łękach i Danuta Jastrzębska w Wietrznie.
Objęto nauczaniem indywidualnym dziecko nieuleczalnie chore - R. Solińskiego. Uczyć go będzie Jan Marszał 10 godzin tygodniowo realizował będzie z nim program klasy piątej.
Dla dzieci klas I - III, które mają trudności z nauką zorganizowano zespoły wyrównawcze.
Dzieci ze słuchem muzycznym włączono do szkolnego chóru.

Trudności występujące w pracy szkolnej
Ostatnio wielkim kłopotem w pracy szkoły są zarządzenia nie pozwalające wykonywania wszelkich prac przez osoby prywatne. Wystawione rachunki nie mogą być realizowane. Trzeba uzyskać tzw. Limit, ale o to jest bardzo trudno. Ograniczono również wystawianie rachunków przez sklepy. Wystąpiły także braki niektórych materiałów. Nic więc dziwnego, że zakupy jest dokonać bardzo trudno. Realizacja budżetu napotyka na hamulce mimo potrzeb i konieczności wykonania niektórych zadań.
Kłopoty z zaopatrzeniem ma nie tylko szkoła, ale także nauczyciele. W godzinach przedpołudniowych zajęci są pracą w szkole i nie mogą dokonywać zakupów, natomiast w godzinach popołudniowych w sklepach są już pustki.

Reforma szkolna
Rok obecny upływa pod znakiem przygotowań do reformy szkolnej. Wprowadzono nowe programy do klasy II oraz do matematyki w klasie IV. Realizacja tych programów napotyka na trudności. Wynikają one z niedostatecznego wyposażenia ucznia i szkoły we wszelkie potrzebne pomoce naukowe, które są wymagane. Nie zawsze szkoła ma dobre warunki, w których odbywa się proces dydaktyczny. Część trudności należy tłumaczyć pośpiechem w szkoleniu nauczycieli oraz niesystematycznością tych szkoleń. Na przykład nauczyciele przygotowujący się do realizacji programu matematyki w klasie V i VI nieregularnie byli wzywani na szkolenie, a na szkleniu nie były rozwiązywane zasadnicze problemy. Piszący te słowa opiera się na opinii nauczycieli uczestniczących w tych szkoleniach.

Wycieczka uczniów na Śląsk
Nauczyciel Józef Kozielec zorganizował dla grupy 45 uczniów wycieczkę autokarową do Chorzowa, Katowic i Zakopanego. Dzieci zwiedzały Planetarium, Hutę żelaza, kopalnię węgla oraz góry Tatry. Młodzież zapoznała się z aglomeracją Śląska oraz krajobrazem gór. Długo dzieci wspominały przeżycia wycieczkowe.

Zawody sportowe.
Członkowie SKS przeprowadzili rozgrywki tenisa stołowego i wyznaczyli reprezentację szkoły na zawody gminne. Wśród uczniów znaleźli się mistrzowie gminy. Byli to chłopcy, którzy w wyniku rozgrywek zajęli drużynowo pierwsze miejsce, a indywidualnie ewentualnie drugie miejsce. Szkoda tylko, że organizatorzy gminnych zawodów nie poinformowali naszych uczniów i na zawody okręgowe wysłali uczniów z Jaślisk. Nawet nie znalazły się dyplomy dla uczniów, którzy na to zasłużyli.

Koniec roku szkolnego.
Koniec roku szkolnego odbył się przy zaproszonych przedstawicielach z gminy i miejscowych czynników. Oprawa miała charakter uroczysty. Okres wakacji miał być okresem odpoczynku dla dzieci i nauczycieli.
c.d.n. Beata Węgrzyn


                                          Rok 1979. Klasa VI na lekcji geografii z p. Bronisławem Węgrzynem