
-
ROZWAŻANIA
EWANGELICZNE
25
grudnia 2009
Uroczystość
Narodzenia Pańskiego
Z EWANGELII J 1
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego
chwałę; chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i
prawdy.

Słowa
niosące radość, że Bóg jest między nami, ale też słowa, które mogą (i
chyba powinny) budzić uczucie niepokoju: "...Przyszło do swojej
własności, a swoi Go nie przyjęli...".
Zechciejmy sobie zadać trudne, ale uczciwe pytanie: czy w naszym
świętowaniu Bożego Narodzenia jest miejsce dla Chrystusa, na spotkanie z
Nim?
Jaki pomysł mam na przeżycie Świąt? Co one mają zmienić w moim życiu?
Nad czym chcę się zastanowić, o jakich sprawach mojego życia powiedzieć
Jezusowi, kiedy klęknę przed stajenką i spojrzę na bezbronne, leżące w
żłóbku Dziecko? Z kim chciałbym te święta spędzić, z kim się spotkać -
ale spotkać naprawdę, przez doświadczenie wspólnoty serc, a nie tylko
przez powierzchowną paplaninę lub wspólne oglądanie telewizji? A może
Jezus chce, żebym w dzień Jego narodzenia spotkał Go właśnie w drugim
człowieku?
Dobiegł końca Adwent - czas, który był nam dany jako możliwość
zatęsknienia za czymś wielkim i pięknym. Zatęskniliśmy choć raz?
Pomyśleliśmy o tej chwili, gdy w wigilijną noc spełni się obietnica?
Pewnych rzeczy nie da się nadrobić w ostatniej chwili... ale można
przynajmniej spróbować.
Panie Jezu, pozwól nam Ciebie spotkać w Święta Twojego Narodzenia.
26 Grudnia 2009
Św. Szczepana
Pierwszego Męczennika
Dz. APOSTOLSKIE 2 Dz6
A
on, pełen Ducha Świętego, patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa
stojącego po prawicy Boga. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i Syna
Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.

W świadectwie Szczepana najistotniejsze jest to, o czym mówią Dzieje
Apostolskie: „Widzi niebo otwarte”. W ten sposób wyraża to, co jest dla
niego centralnym punktem doświadczenia wiary.
I właśnie to stanowi centralny punkt Bożego Narodzenia. Nie tylko
wspólne śpiewanie kolęd. Nie światło świec na pasterce i nie to
wszystko, co sprawia, że święta Bożego Narodzenia są nam tak miłe i
swojskie, lecz jedynie to, czego doświadcza Szczepan: „Widzę niebo
otwarte!”. Niebo jest otwarte, ponieważ sam Bóg przyszedł do nas jako
człowiek. Niebo jest otwarte, ponieważ Bóg chce obdarzyć nas Duchem
Świętym, abyśmy byli tutaj Jego ludem, w każdym miejscu i w każdym
języku, w każdej melodii i w każdym zgromadzeniu.
Miejsca, znaki, pieśni i melodie są nam tak bliskie. Mówią językiem
serca. Lecz tylko wtedy nie okłamujemy samych siebie, gdy słyszymy głos
dochodzący z nieba, które zostało otwarte. I właśnie dlatego potrzeba
nam świadków takich jak Szczepan, który naraził swoje życie, by nie
zagasło w nas wspomnienie tajemnicy okrywającej to, co Bóg uczynił i co
dziś nadal czyni. Szczepan jest jednym z nas. I my możemy być świadkami
doświadczenia, które zostało nam dane. Bóg jest pośród nas. Niebo jest
otwarte. Amen.
27 Grudnia 2009
Święto Świętej Rodziny
Jezusa, Maryi i Józefa
Z EWANGELII Łk 2
Jego Matka rzekła do
Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca
szukaliśmy Ciebie”.

Jezus prowadzi dziś nas do świątyni. Tu spotyka się cała Święta Rodzina.
Są takie pojęcia, które nie tylko komunikują, ale niosą w sobie ogromny
ładunek emocjonalny. Należą do tej grupy niewątpliwie słowa: matka,
ojciec, dziecko, rodzina.
W bliskości Maryi i Dzieciątka stał zawsze Józef – opiekun, cichy i
wierny świadek dokonującego się zbawienia. Stał się patronem wszystkich
ojców.
Rodzi się refleksja, co znaczy dziś słowo „ojciec”? Jakie uczucia
wywołuje?
Przeprowadzono niedawno ankietę. Postawiono młodym ludziom pytanie: do
kogo byś się zwrócił, gdybyś był w wielkiej potrzebie? Tylko 30 proc.
wskazało na ojca. Znacznie częściej byli to matka, kolega... Dlaczego?
Skąd taka słaba pozycja ojca w rodzinie? Badania wykazały, że ojciec ma
słabe relacje z dziećmi, gdy ma słabe relacje z żoną. One rzutują w
ogromnym stopniu na całą rodzinę.
Nieprzypadkowo najgłębszą istotą sakramentalnej więzi małżeńskiej jest
wejście w głębokie relacje – na wzór relacji, jakie istnieją w Trójcy
Świętej. Wzajemne uświęcanie się małżonków, dzieci – to właśnie
budowanie życia na sposób daru.
Trzeba dziś pytać siebie, w jaki sposób dzielić się swoim życiem? Jak
dawać swoje życie? Jak je tracić? Dla Boga, dla człowieka....
28 Grudnia 2009
Świętych Młodzianków
Męczenników
Z EWANGELII Mt 2
Gdy
Herod zobaczył, że zawiedli go mędrcy, bardzo się rozgniewał i przez
posłanych zabił w Betlejem i w jego okolicy wszystkich chłopców w wieku
lat dwóch.

Rzeź
niewiniątek w okolicach Betlejem, zarządzona przez okrutnego Heroda,
powtarza się i w naszych czasach. Nie przestała być znakiem
zamierzchłego barbarzyństwa.
Jeśli miarą człowieczeństwa jest stosunek do najsłabszych, to niestety,
nie możemy zbytnio się wynosić. W naszym społeczeństwie jest coraz mniej
miejsca dla dzieci, które lekkomyślnie powołali do istnienia ich
rodzice. Nie ma też miłości i szacunku dla chorych, starszych,
niepełnosprawnych umysłowo lub fizycznie. Selekcjonujemy dzieci jeszcze
przed narodzeniem i rościmy sobie prawo do tego, aby decydować, które
mogą przyjść na świat, a które nie. Tak było już i dawniej. Jest jednak
pewna subtelna różnica: barbarzyńscy mordercy dzieci nie owijali w
bawełnę swego procederu i nie tłumaczyli, że są pionierami wolności. Nie
używali eufemizmów, które pozwalały łatwiej uspokoić sumienie. Nazywali
rzeczy po imieniu. Dzisiejsi dzieciobójcy oburzają się na tych, którzy
aborcję nazywają zabójstwem niewinnego i bezbronnego dziecka. To takie
nieeleganckie i nienowoczesne. Wielu zwolenników aborcji roni też
krokodyle łzy nad prawem kobiety do decydowania o tym, czy chce być
matką. I bez mrugnięcia okiem skazuje na śmierć dzieci, którym odmawia
prawa do obrony. Co nam zostało? Modlitwa i nieuleganie propagandzie
zabijania bezbronnych.
01 Stycznia 2010
Uroczystość Świętej
Bożej Rodzicielki Maryi
Z EWANGELII Łk 2
Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię
Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.

Tak wiele
treści kryje w sobie dzisiejszy dzień: Nowy Rok, Oktawa Bożego
Narodzenia, uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki, Światowy Dzień
Pokoju. Tym, co łączy te wszystkie elementy, jest jakaś niezwykła NIĆ
ŻYCIA, potencjał ziarna, które rzucone w ludzki świat, w szarą
zwyczajność, wkrótce przemieni cały sposób postrzegania życia i śmierci.
Właśnie wcielenie Syna Bożego sprawiło, że człowiek przestał być
niewolnikiem czasu, a stał się „dziedzicem z woli Bożej”, stał się
synem... Czy my potrafimy choć w części zrozumieć to niezwykłe wybranie,
powołanie? To autentyczna obecność zbawiającego Boga, który przychodzi
do każdego z nas tak pokornie, że aż trudno nam w to uwierzyć... Tutaj
leży dramat zabieganych, żyjących płycizną ducha chrześcijan, którzy
zachowują się tak, jakby nie mieli pojęcia czym się różni odpoczynek od
święta, rzeczywistość od fikcji. Dlatego nie zaznają pokoju, wypisują
hasła wołające o niego na transparentach, ale nie szukają go w sobie;
nie zabiegają o to, aby on tam był, myląc go ze „świętym spokojem”. Nie
doświadczą Bożego błogosławieństwa, wybierają raczej puste, beznamiętne
życzenia, które tak naprawdę nic nie znaczą, bo nie ma w nich mocy...
03 Stycznia
2010
II Niedziela po
Narodzeniu Pańskim
Z EWANGELII J 1
Na początku
było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.

„Słowo przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” - napisał
św. Jan. Wybrali ciemność... To najbardziej bolało wtedy i najbardziej
boli dzisiaj. Najtrudniej się cierpi dla kogoś w samotności, tak jak
Jezus na Krzyżu, kiedy jest się sponiewieranym i odrzuconym. Dzieje się
tak wtedy, kiedy brakuje prawdziwej Mądrości, a jej miejsce zajmie
ludzka pseudomądrość, pycha, płycizna i lekkomyślność. Wtedy religia
staje się atrapą jedynie swoich własnych wyobrażeń, planów, koncepcji.
Nie dziwi fakt, że nie ma w niej mocy - bo przecież nie ma tam Boga.
Można chodzić do kościoła wiele lat i być ateistą. Można codziennie
czynić „magiczny” znak krzyża, a nie mieć zielonego pojęcia o Trójcy
Świętej - i wielu tak czyni. Napisał św. Paweł: „Proszę, aby Bóg Pana
naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i
objawienia w głębszym poznaniu Jego samego”. (Ef 1, 17-18). Potrzebne
jest „głębsze poznanie” Boga. Dlatego tacy słabi jesteśmy, bo nie ma w
nas pokoju i mocy zmartwychwstałego Chrystusa! Brakuje światła - bo
mądrość świata, z jego dążeniem do wygodnictwa i płycizny, to tak
naprawdę ciemność albo mętny blask rozświetlający jedynie kawałek drogi
pod nogami - bez Źródła, bez nadziei... Bóg hojnie rozdziela swoją
mądrość i łaskę tym, którzy Go szukają. Trzeba się tylko odważyć. Więc
nie czekaj. Idź...
06 Stycznia 2010
Uroczystość
Objawienia Pańskiego
Z EWANGELII Mt 2
Ujrzeliśmy
bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy, by oddać mu pokłon.

NWspółczesny człowiek dużo wie o Bogu. Jak wielu z nas, współczesnych
mędrców i królów, nie szuka Jezusa. Dlaczego? Bo wydaje się im za mały,
zbyt prosty, bezbronny, „niepoważny jak na króla”? Nie pasuje do
wyobrażeń i nie jest w stanie zaspokoić ich oczekiwań i ambicji?
Wielu ludzi nie zadaje Bogu pytań, nie szuka Go, gdyż wydaje się im, że
posiedli mądrość i znają wszelkie tajemnice. U podstaw takiego
spojrzenia na siebie z pewnością leży pycha. To ona nie pozwala
człowiekowi wyruszyć w wędrówkę na poszukiwanie Jezusa. To ona zamyka
drogę Bogu do serca człowieka. Zamyka ludzkie serce w klatce obojętności
lub wrogości.
A my? A z jakim nastawieniem idziemy do Chrystusa? Czego od Niego
oczekujemy? Czy nie pragniemy zagłuszyć kolędą niepokojów naszego
sumienia? Czy mamy odwagę prosić Jezusa o mądrość życia? Czy chcemy, aby
Jego światło niczym Gwiazda Betlejemska prowadziło nas przez
codzienność?
Mędrcy inną drogą powrócili do siebie (Mt 2, 12). W tym stwierdzeniu
można dostrzec nie tylko informację o tym, jakimi drogami wracali, ale
to, że wrócili jako inni ludzie. Kto naprawdę spotka Chrystusa, wróci do
siebie inny. Innymi oczyma spojrzy na siebie i życie.
10 Stycznia 2010
Niedziela Święto
Chrztu Pańskiego
Z EWANGELII Łk 3
„Ty jesteś mój
Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.

To opowiadanie jest skierowane do współczesnego człowieka, do nas ludzi
ochrzczonych i wierzących. Jakie to przesłanie? To, że w człowieku,
stworzeniu Bożym, sam jego Stwórca ma upodobanie. Upodobanie, które jest
obwarowane pewnymi warunkami. Warunkami wynikającymi również z faktu, że
człowiek został odkupiony przez Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Warunki te
wymagają odpowiedzi ze strony człowieka. Odpowiedzi, która będzie
potwierdzona życiem.
Jordan przypomina nam o konieczności ciągłego przemieniania się, abyśmy
mogli powiedzieć z chlubą i dumą, że jesteśmy uczniami Jezusa. Jest to
fakt, w którym pojmujemy, że być uczniem Jezusa to nie tylko miłować
słowem; to nie tylko miłować Boga, ale - co więcej - z tej miłości ma
wynikać bardzo szeroko pojęta miłość człowieka. Po tym poznajemy, że
znamy Jezusa, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi znam Go, a
nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą. Takie są realia spotkania
z Jezusem. Dlatego, znając nasze słabości, musimy stale odnajdywać nasz
Jordan nawrócenia. Musimy odnajdywać siłę przemiany siebie, którą jest
Duch Święty.
Takie jest przesłanie naszego dzisiejszego wyjścia nad Jordan. To
spotkanie z Jezusem i zachwycenie się Nim. To poważne przyjęcie i
podjęcie przez nas deklaracji, że chcę być Jezu Twoim świadkiem. Taka
odpowiedź dana życiem będzie przykładem dla innych.
17 Stycznia 2010
II Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII J 2
G aki
to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją
chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Kiedy Bóg stworzył świat, oddał całą naturę pod władzę człowieka. Natura
stała się poddana człowiekowi w całej rozciągłości. Natura była
człowiekowi przyjazna i poddana, a człowiek uczestniczył w Boskim dziele
stworzenia z radością twórcy. To dopiero nieszczęście grzechu
pierworodnego uczyniło naturę nieprzyjazną człowiekowi, musiał on ją
ujarzmiać i wydobywać z niej pokarm w pocie czoła. Praca stała się
ciężarem, natura nie była i nie jest podległa człowiekowi. Chrystus więc
w swoich cudach pokazuje również na czym polega m.in. synostwo Boże.
Ale jest w tym cudzie przemienienia wody w wino również coś bardzo
ludzkiego, coś bardzo swojskiego. Chrystus, Syn Boży, druga Osoba Trójcy
Świętej, nie stroni i nie odżegnuje się od „małych, ludzkich kłopotów”.
On uczestniczy w ludzkiej radości, dzieli ludzkie smutki i próbuje im
zaradzić. Nie jest Bogiem dalekim i wyniosłym, odległym i nieczułym na
małe, ludzkie problemy.
Jest w tym zdarzeniu jeszcze jeden wzruszający moment. To Matka zwraca
Synowi uwagę na kłopot gospodarzy wesela. To Matka niejako namawia
swojego Syna do nadzwyczajnej interwencji. To Ona zauważyła zakłopotanie
gospodarzy i w sposób naturalny zwraca się do Syna o pomoc. Przecież
jest On Bogiem, jest Panem Nieba i ziemi.
24
Stycznia 2010
III Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 1
„Duch Pański
spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim
niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie;
abym uciśnionych odsyłał wolnymi”.

Jezus
przyszedł na ziemię, aby:
- ubogim głosić dobrą nowinę, a nie bogatym możliwość większych obrotów
i większego biznesu,
- więźniom głosić wolność, a nie prześladowcom możliwość bestialskiego
znęcania się i samowolę,
- niewidomym głosić przejrzenie,
a nie wszystkowiedzącym pychę
i samozadowolenie,
- uciśnionym głosić wyswobodzenie, a nie ciemiężcom większą swobodę i
bezkarność w wyzyskiwaniu,
- chorym głosić uzdrowienie, a nie zdrowym i dobrze się mającym przepych
i jeszcze większy dostatek,
- skruszonym w sercu głosić przebaczenie, a nie zadufanym w sobie i
pełnym pychy wolność w popełnianiu najwymyślniejszych grzechów,
- aby obwoływać rok łaski od Pana, a nie odwołanie wszystkich praw i
nakazów moralnych i etycznych,
Syn Boży przyszedł na ziemię, aby leczyć wszystko co pokaleczone i
podnosić wszystkich tych, którzy zdolni są rozpoznać i uznać swoją
słabość. Przyszedł właśnie do słabych, a nie do dobrze się mających; do
pogardzanych i odrzuconych, a nie do pyszałkowatych
i zarozumiałych ... i nie do tych co sami umieją się urządzić. I ci
drudzy nigdy Go nie rozpoznają ani nie zrozumieją. Dla nich Ewangelia
będzie zawsze odstręczająca i nie do przyjęcia.
Do której grupy ja należę...?
25 Stycznia
2010
Święto Nawrócenia
Świętego Pawła
Z EWANGELII Mk 16
A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle,
dlaczego Mnie prześladujesz?”.

Opowiedzenie się za nowo odkrytą prawdą wymaga
niezmiernej odwagi. Wymaga całkowitej zmiany sposobu myślenia, zerwania
z dotychczasowym życiem, rezygnacji z już osiągniętej pozycji społecznej
i świetnie zapowiadającej się kariery, a to wszystko w imię wierności
prawdzie...
a przede wszystkim samemu sobie. Drugą możliwością jest zduszenie w
sobie tego głosu i cynizm, czyli trwanie przy czymś, co okazało się
fałszem, w imię spokojnego życia, kariery i pieniędzy. Szaweł pozostał
wierny sobie - poświęcił wszystko dla Chrystusa, który objawił mu się
pod Damaszkiem.
Ta zmiana to stanie się w jakimś sensie nowym człowiekiem. I to widać w
przypadku Pawła, wszystkie swoje zdolności, wykształcenie, wiedzę
poświęcił Prawdzie, której blask poraził go pod murami miasta. Zmienił
się jednak sposób jego myślenia i środki, po które sięgał. Paweł nie
posługiwał się już mieczem, nie rozlewał krwi, nie niszczył. Jego
największą bronią stała się słabość i pokora. „Jestem bowiem najmniejszy
ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo
prześladowałem Kościół Boży” - pisał do Koryntian. Nie znaczy to jednak,
że bał się prawdy - mówił ją każdemu, nie zawahał się upomnieć nawet św.
Piotra. Zawsze było to jednak upomnienie pełne ojcowskiej troski i
miłości.
31 Stycznia
2010
IV Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 4
Zaprawdę
powiadam wam: „Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie”.

Najtrudniej jest uwierzyć
i zaufać komuś, kogo znamy i kto wydaje nam się „swojakiem”. A jeszcze
trudniej jest słuchać, gdy ktoś taki „wygarnia nam” nasze grzechy, mówi
o naszych słabościach i przywarach, o naszych błędach i nałogach. To nas
gniewa i drażni o wiele bardziej niż gdyby mówił nam to ktoś zupełnie
obcy.
A szkoda, bo ci, których naprawdę znamy, znają i nas. I to właśnie oni
wiedzą o nas najwięcej i jeśli zwracają nam uwagę z miłością, to
przecież możemy być pewni, że jest to tylko i wyłącznie dla naszego
pożytku i dobra. Chciałoby się nawet powiedzieć: „Nie słuchaj tych,
którzy ci przyklaskują i kadzą, słuchaj raczej tych, którzy cię
krytykują, bo jeśli robią to z miłością, to jest to jedynie dla twojego
dobra”.
Niestety przeważają w nas jednak uczucia małe i przyziemne; pycha,
zarozumiałość, zazdrość, gniewliwość, fałszywy wstyd... I dlatego też
pewno tak trudno przyjąć nam jest uwagę ze strony naszych bliskich i
chcielibyśmy im powiedzieć: „Lekarzu ulecz samego siebie”.
Czy jednak nie warto by było czasami posłuchać tych, którzy nas
krytykują? Cesarz Marek Aureliusz modlił się podobno: „Panie, chroń mnie
przed fałszywymi przyjaciółmi, bo z prawdziwymi wrogami sam sobie
poradzę”. A może i mnie fałszywi przyjaciele wyrządzają większą szkodę
niż moi wrogowie...?
02 Lutego
2010
Święto Ofiarowania
Pańskiego
Z EWANGELII Łk 2
W polskiej tradycji dzień
2 lutego obchodzony był jako święto Matki Boskiej Gromnicznej, obecnie
natomiast akcent położony jest na Osobę Chrystusa, który jest
„światłością świata”
i „Światłem na oświecenie pogan”, i otrzymało nazwę Ofiarowania
Pańskiego.
Święto Matki Bożej Gromnicznej to ostateczne zakończenie czasu wciąż
związanego jeszcze w naszej świadomości z okresem Bożego Narodzenia,
ponieważ z tym dniem ustaje czas kolędowania.
W 1997 r. Jan Paweł II właśnie w to święto ustanowił Światowy Dzień
Życia Konsekrowanego, stwarzając okazję do głębszej refleksji całego
Kościoła nad darem życia poświęconego Bogu. Matka Najświętsza ofiaruje
Panu Bogu największy Dar jaki otrzymała – Syna, Jezusa Chrystusa, a tym
samym składa w ofierze siebie. Podobną ofiarę, z siebie samych w miłości
do Chrystusa, składają osoby konsekrowane. Podkreślił to Jan Paweł II,
mówiąc: „Ofiarowanie Jezusa staje się wymowną ikoną całkowitego oddania
własnego życia dla tych, którzy powołani są, aby odtworzyć w Kościele i
w świecie, poprzez rady ewangeliczne, charakterystyczne przymioty
Jezusa, dziewictwo, ubóstwo i posłuszeństwo” (Vita consecrata, nr 1).
ZAPROSZENIE DO MODLITWY W INTENCJI OSÓB KONSEKROWANYCH
Dzień 2 lutego, od trzynastu lat, przeżywany jest w Kościele Powszechnym
jako Światowy Dzień Życia Konsekrowanego. Dzień ten skłania nas
wszystkich do dziękczynienia za osoby konsekrowane, tak bardzo ofiarnie
pracujące w Kościele Powszechnym.
07 Lutego
2010
V Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 5
Wypłyńcie na głębię i
zarzućcie sieci na połów. A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, przez całą
noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę
sieci”.

Spróbujmy wyobrazić sobie
tę scenę. Przyjrzyjmy się słowom Jezusa skierowanym do Szymona: „Wypłyń
na głębię”. Cóż czuł wówczas Szymon?
Jezus dzisiaj właśnie do Ciebie kieruje te słowa. Do Ciebie, w tej
sytuacji życia, w jakiej się znajdujesz; z tymi problemami i radościami,
jakie niesie Twoje serce.
Co czuję, słysząc te słowa? Jakie emocje pojawiają się we mnie?
Głębia związana jest z ryzykiem, z niebezpieczeństwem, ale też...
z obfitym połowem.
Jezus zaprasza nas do czegoś więcej niż dotychczas. Pragnie, abyśmy nie
bali się podjęcia nowych wyzwań, nowych działań. Wzywa nas do odważnego
rozeznawania jak lepiej i głębiej poznawać Boga, by czynić swoje życie
autentycznie szczęśliwym. Gdy człowiek podejmuje z Jezusem rozeznanie i
wypada ono na „TAK”, to mówi: „na Twoje słowo – zarzucę sieci; nawet –
gdy grozi burza, sztormy, a wcześniej... niceśmy nie ułowili...”.
Do czego czuję się zaproszony przez Jezusa...? Jak chcę na to
zaproszenie odpowiedzieć...?
Czy przeprowadzę dziś rozmowę z Jezusem jak przyjaciel z Przyjacielem?
Czy będę prosił wedle wewnętrznego odczucia o to, co pomoże mi bardziej
Mu zaufać i lepiej podążać Jego drogą?
14 Lutego
2010
VI Niedziela
Zwykła C
Z EWANGELII Łk 6
Natomiast biada wam,
bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz
jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się
teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.

Czy można być silnym
bez Boga? Człowiek sam z siebie nie może być szczęśliwy, bo jest
nietrwały, przemija i rozpada się.
Człowiek, który pokłada ufność w Panu, jest błogosławiony. Od razu
trzeba zauważyć, że jest błogosławiony, ponieważ opiera się na Bogu, a
nie na człowieku. Dla nas, ludzi Nowego Testamentu, to opieranie się na
Bogu znajduje szczególne uzasadnienie w związku z Eucharystią.
Eucharystia może być widziana jako płynąca rzeka, w której wierzący może
zanurzać swoje korzenie. Jeśli człowiek z niej czerpie, to nawet w
czasie suszy, tj. w czasie trudności życia i strapień ducha, ostoi się i
jeszcze wyda owoc. Jest tak dlatego, że nie skupia całej swojej mocy na
zachowaniu siebie, ale czerpiąc życie z Eucharystii, jest obdarzony mocą
wydawania siebie.
Taka zatem jest różnica między błogosławieństwem a przekleństwem.
Przekleństwem jest skupiać się tylko na sobie i opierać tylko na sobie.
Błogosławieństwem zaś jest związać się wiarą z Bogiem, tak jak korzenie
drzewa z wodami rzeki. Błogosławieństwem jest tak czerpać siłę z Bożej
obecności, że można bez leku i straty wydawać siebie dla innych. |

-
Styczeń
Intencja ogólna:
Aby młodzież umiała
posługiwać się nowoczesnymi środkami społecznego przekazu z
korzyścią dla własnego rozwoju osobistego oraz lepszego
przygotowania się do służby społeczeństwu.
Intencja misyjna: Aby każdy wierzący w Chrystusa uświadomił
sobie, że jedność wszystkich chrześcijan stanowi konieczny
warunek skuteczniejszego głoszenia Ewangelii.
Luty
Intencja ogólna:
Za wszystkich ludzi nauki i kultury,
aby poprzez szczere poszukiwanie prawdy mogli dojść do poznania
jedynego prawdziwego Boga.
Intencja misyjna: Aby Kościół, świadomy swojej tożsamości
misyjnej, starał się wiernie naśladować Chrystusa i głosić Jego
Ewangelię wszystkim narodom.
Drodzy
bracia i siostry, Boże Narodzenie stanowi uprzywilejowaną
sposobność, aby zastanowić się nad sensem i wartością naszego
istnienia. Zbliżanie się tego święta pomaga nam rozważać, z
jednej strony, dramatyzm historii, w której ludzie, zranieni
grzechem, nieustannie poszukują szczęścia i zaspokajającego
sensu życia i umierania; z drugiej, wzywa nas do rozważania
miłosiernej dobroci Boga, który wyszedł na spotkanie
człowiekowi, aby bezpośrednio przekazać mu Prawdę, która zbawia
i aby dać mu udział w swojej przyjaźni i w swoim życiu.
Przygotowujmy się zatem do Bożego Narodzenia ze skromnością i
prostotą, gotując się na przyjęcie w darze światła, radości i
pokoju, które promieniują z tej tajemnicy. Przyjmijmy Boże
Narodzenie jako wydarzenie zdolne odnowić dziś nasze istnienie.
Niech spotkanie z Dzieciątkiem Jezus uczyni z nas osoby, które
nie myślą jedynie o samych sobie, lecz otwierają się na
oczekiwania i potrzeby braci. W ten sposób staniemy się także my
świadkami światła, jakie Boże Narodzenie rzuca na ludzkość
trzeciego tysiąclecia. Prośmy Najświętszą Maryję, będącą
tabernakulum Słowa wcielonego, i świętego Józefa, milczącego
świadka wydarzeń zbawienia, aby przekazali nam uczucia, jakie
żywili, oczekując narodzin Jezusa, abyśmy mogli przygotować się
do pobożnego obchodzenia najbliższego Bożego Narodzenia, w
radości wiary i ożywieni zobowiązaniem do szczerego nawrócenia.
Wszystkim życzę Wesołych Świąt!
Papież Benedykt XVI
Benedykt XVI

O potrzebne łaski i Boże błogosławieństwo na
kolejny rok kalendarzowy 2010 naszego życia doczesnego.

Niech
cudowna noc Wigilijnego Wieczoru, przyniesie Wam spokój i radość.
Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia żyje własnym pięknem, a Nowy
Rok 2010 obdaruje Was pomyślnością i szczęściem.
Życzymy Wam Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia oraz tego, by
spełniły się wszystkie Wasze marzenia.
Księdzu
Proboszczowi, wszystkim Parafianom i ich Rodzinom życzy
Redakcja Powołania
  

GRUDZIEŃ
24. Adama i Ewy. Wigilia Bożego Narodzenia.
25. Boże Narodzenie.
26. Św. Szczepana Pierwszego Męczennika.
27. Niedziela Świętej Rodziny - Jezusa, Maryi
i Józefa;
- Św. Jana Apostoła, I Ewangelisty.
28. Św. Młodzianków Męczenników. Święto Młodzianków Męczenników
przypomina śmierć niewinnych dzieci, na które król Herod wydał
wyrok, obawiając się zagrożenia dla swojej władzy. Jest to też
dzień, w którym w sposób szczególny wspominamy dramat
mordowanych codziennie dzieci poczętych i modlimy się
o poszanowanie życia w naszej Ojczyźnie i całym świecie.
29. Św. Tomasza Becketa, biskupa i męczennika.
31. Św. Sylwestra I papieża;
- Św. Katarzyny Laboure. Należała do Zgromadzenia Sióstr
Miłosierdzia. Całe życie służyła ludziom starym i chorym. Była
obdarowana łaską wizji. Od 1930 r. z jej objawień wywodzi się
praktyka Cudownego Medalika. Zm. w 1876 r. Kanonizował ją Pius
XII w 1947 r.
STYCZEŃ
1. Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi;
- Światowy Dzień Modlitw o Pokój.
2. Św. Bazylego Wielkiego i Św. Grzegorza z Nazjanzu, doktorów
Kościoła.
6. Objawienie Pańskie;
- Św. Kacpra, Melchiora i Baltazara.
10. Święto Chrztu Pańskiego;
- Koniec Okresu Bożego Narodzenia.
13. Św. Hilarego z Poitiers, doktora Kościoła.
15. Św. Pawła Pustelnika.
17. Dzień Judaizmu;
- Dzień Migranta i Uchodźcy. Już po raz 96.
w niedzielę, 17 bm., będzie obchodzony w Kościele Światowy Dzień
Migranta i Uchodźcy. Jest to czas, który ma skierować naszą
uwagę na problemy ludzi przenoszących się z jednego kraju do
innego w poszukiwaniu pracy, azylu albo wykształcenia.
Do regularnego obchodzenia Dnia Migranta zachęca Instrukcja
Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących z
1978 r. „Jest on pomyślany jako odpowiednia okazja dla
pobudzenia wspólnot chrześcijańskich do odpowiedzialności wobec
braci migrantów oraz do obowiązku współdziałania w rozwiązywaniu
ich różnorakich problemów”.
18 - 25 Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan.
19. Św. Józefa Sebastiana Pelczara.
21. Św. Agnieszki, dziewicy i męczennicy. Agnieszka była w
starożytności jedną z najbardziej popularnych świętych. Jako 12.
letnia dziewczynka, pochodząca ze starego rodu, miała ponieść
męczeńską śmierć na stadionie Domicjana około 305 roku. Na
miejscu „świadectwa krwi” dzisiaj jest
|
Piazza Navona - jedno z najpiękniejszych i najbardziej uczęszczanych
miejsc Rzymu.
Według przekazów o rękę Agnieszki rywalizowało wielu
zalotników, a wśród nich pewien młody rzymski szlachcic oczarowany jej
urodą. Ona jednak odrzuciła wszystkich, mówiąc, że wybrała Małżonka,
którego nie potrafią zobaczyć oczy śmiertelnika. Zalotnicy zaczęli
podburzać sędziego. Bohaterska dziewica została skazana na ścięcie.
Poszła na spotkanie Nieśmiertelnego małżonka, którego ukochała bardziej
niż życie.
Agnieszka jest patronką dzieci, panien i ogrodników. Imię Agnieszki jest
wymieniane w I Modlitwie Eucharystycznej - Kanonie rzymskim. Artyści
przedstawiają Agnieszkę z barankiem, gdyż łacińskie
imię Agnes wywodzi się zapewne od łacińskiego wyrazu agnus - baranek.
Dlatego powstał zwyczaj, że przy klasztorze, który znajduje się przy
bazylice, siostry pielęgnują baranki, które poświęca się w dzień św.
Agnieszki.
Z ich wełny zakonnice wyrabiają paliusze, które papież rozsyła świeżo
mianowanym metropolitom Kościoła katolickiego.
- Dzień Babci.
22. Św. Wincentego Pallottiego, prezbitera;
- Dzień Dziadka.
24. Św. Franciszka Salezego, doktora Kościoła.
25. Nawrócenie Pawła Apostoła;
- X Dzień Islamu.
26. Świętych biskupów Tymoteusza i Tytusa.
28. Św. Tomasza z Akwinu, doktora Kościoła.
30. Bł. Bronisława Markiewicza, prezbitera.
31. Św. Jana Bosco.
LUTY
02.
Ofiarowanie Pańskie;
- MB Gromnicznej. Od X w. upowszechnił się obrzęd święcenia świec, tak
zwanych gromnic. Ich płomień symbolizuje Jezusa - Światłość świata;
- Dzień Życia Konsekrowanego.
03. Św. Błażeja, biskupa i męczennika.
05. Św. Agaty, dziewicy i męczennicy.
06. Św. Pawła Miki i Towarzyszy.
08. Św. Józefiny Bakhity, dziewicy.
11. NMP z Lourdes;
- Światowy Dzień Chorego.
14. Św. Cyryla i Metodego, patronów Europy;
- Następne wydanie „Powołania”. |

Jesteśmy wezwani do miłości. Wynika to z podstawowej potrzeby człowieka:
kochać i być kochanym.
Nie można mówić ludziom o miłości Bożej, jeśli wpierw nie odwołamy się
do miejsc, w których ludzie aktualnie miłości doświadczają; gdzie są
targani sprzecznościami pomiędzy uczuciem szczęścia płynącego z kochania
oraz rozczarowaniem płynącym z odrzucenia; gdzie bardzo pragnęliby
kochać, a nie potrafią; gdzie tęsknią za tym, by być kochanym i kochać,
a ich tęsknota nie zostaje zaspokojona.
Człowiek w swojej głębi wie, że jego życie może być udane tylko wtedy,
gdy miłości doznaje i nią się może dzielić. Życie bez miłości staje się
piekłem, staje się nie do wytrzymania. Wprawdzie bez miłości można
dokonać wielkich dzieł, można stać się sławnym i podziwianym, bez niej
nie można jednak żyć pełnią. Bez miłości życie staje się puste i zimne.
Opisał to w sposób niezwykle przejmujący Thomas Mann w powieści „Doktor
Faustus”. Dowiadujemy się z niej o niemieckim kompozytorze Adrianie
Leverkühnie, który nie potrafi już niczego wymyślić i - gdy zagraża mu
kompozytorska pustka - zawiera pakt z diabłem. Umożliwia mu to
komponowanie genialnych utworów. Jedynym żądaniem mu postawionym jest
zakaz kochania jakiegokolwiek człowieka: „Wzbronione ci jest ciepło
miłości. Życie twoje ma być zimne - dlatego nie wolno ci kochać nikogo”.
Thomas Mann chciał ostrzec nas przed bezwzględnym wspinaniem się po
szczeblach kariery, zaprzedając swoją duszę i doprowadzając do
wyziębienia serca.
Współcześnie również stajemy wobec pytań, czy chcemy żyć z miłości i
miłością, czy chcemy być tylko podziwiani, czy sprzedamy za cenę miłości
swoje życie w zamian za sukces czy sławę?
Bóg stał się jednym z nas, abyśmy mogli zamieszkać w domu Miłości; aby
zachęcić nas do życia miłością i rozpoznania w niej jedynej drogi
mogącej uczynić nasze życie naprawdę wartościowym. Miłość jest siłą
mogącą uleczyć nasze zranienie - to miłość Boga. Zatem otwórzmy się na
tajemnicę miłości, która jest w nas obecna i ze wszystkich stron nas
otacza, abyśmy mogli ją uchwycić.
Życzę Wam i sobie, aby maleńka, bezbronna MIŁOŚĆ ciągle rodziła się w
nas
i abyśmy mogli Nią innych ubogacać.
Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku.
Ks. Proboszcz

MODLITWA ZA KOŚCIÓŁ I
KAPŁANÓW
O Jezu mój, proszę Cię za Kościół cały, udziel mu miłości i światła
Ducha swego; daj moc słowom kapłańskim, aby serca zatwardziałe kruszyły
się i wróciły do Ciebie, Panie. Panie, daj nam świętych kapłanów, Ty sam
ich utrzymuj w świętości. O Boski i Najwyższy Kapłanie, niech moc
miłosierdzia Twego towarzyszy im wszędzie i chroni ich od zasadzek
i sideł diabelskich, które ustawicznie zastawia na dusze kapłana.
Niechaj moc miłosierdzia Twego, o Panie, kruszy i wniwecz obraca
wszystko to, co by mogło przyćmić świętość kapłana - bo Ty wszystko
możesz.
ŻYCIE SAKRAMENTALNE
SAKRAMENT CHRZTU
15.11 Hubert, Szymon Świątek
|
ZMARLI
23.11 Helena Zborowska z d. Dziadosz, lat 82
02.12 Henryk Węgrzyn, lat 84
07.12 Paulina Kozielec z d. Longawa, lat 86
08.12 Tadeusz Cypara, lat 63
|
Działalność
Parafialnego Oddziału

Akcji Katolickiej
W trzecią niedzielę listopada (15.11 br.) odbyło się kolejne,
comiesięczne spotkanie członków POAK. W tym dniu omawialiśmy temat:
zadania służby zdrowia w dziedzinie ochrony życia. W dzisiejszych
czasach służba zdrowia przeżywa kryzys, co niestety w głównej mierze
odbija się na chorych i potrzebujących. Lekarze muszą pamiętać, że ich
zawód trzeba traktować jako powołanie
i powinni postępować według etyki zawodowej, czyli przede wszystkim nie
szkodzić i stawiać dobro pacjenta na pierwszym miejscu. Lekarz nie
podlega w swoim działaniu zawodowym żadnym narzuconym prawom i ma
kierować się jedynie etyką lekarską. Lekarz zatem nie tylko nie może być
posłuszny prawu sprzecznemu z tą etyką, ale wręcz ma obowiązek aby się
mu przeciwstawić. Sprzeczność między prawem a obowiązkiem sumienia
dotyczy m.in. losu dziecka poczętego, a w przyszłości dotyczyć będzie
losu człowieka starego, chorego, manipulacji genetycznych.
W czwartek, 10 grudnia br., odbyło się spotkanie prezesów POAK z
archiprezbiteratu krośnieńskiego
w parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Potoku. Na spotkaniu tym zostały
przekazane sprawozdania roczne z pracy POAK za 2009 rok.
Beata Bojda
KATOLICKIE
STOWARZYSZENIE
MŁODZIEŻY
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży w naszej
miejscowości powstało ok. rok temu i aktualnie liczy 16 osób.
Spotkania odbywają się co tydzień, w prawie każdy piątek, a
poprzedza je Msza Święta, w której KSM-owicze biorą udział.
Zawsze najpierw jest wspólna modlitwa, a następnie
czytanie fragmentu Pisma Świętego. Wspólnie je rozważamy, każdy
bierze w tym udział. KSM organizuje różne akcje, np. w okresie
święta zmarłych. To już drugi raz młodzież kwestowała przy
naszym cmentarzu. Bardzo chcielibyśmy podziękować za Państwa
ofiarność, gdyż zebrano 815,25 zł. Dziękujemy z całego serca.
wiadomo (może nie każdemu) KSM-owicze wyjeżdżają na
rekolekcje religijne, które odbywają się w Dubiecku. To
miejscowość położona w powiecie przemyskim, nad rzeką San. Na
najbliższy wyjazd (rekolekcje adwentowe) wybierze się 8 członków
KSM-u. Odbędzie się to w dniach 18 - 20 grudnia br. Nasze
stowarzyszenie jest oficjalnie zapisane w danych
w Dubiecku.
Ostatnie nasze spotkanie odbyło się z okazji ANDRZEJEK.
Mimo iż było lekko spóźnione (z różnych przyczyn), nikt się tym
nie przejmował. Wróżyliśmy sobie nawzajem, m.in. z dat urodzin
(suma wszystkich liczb, liczy się ostatnia litera), szpilek
(rozsypujemy na stolik szpilki i szukamy liter, prawie każda coś
oznacza) oraz kostek do gry. Ta ostatnia polegała na rzuceniu
kostkami w obrębie narysowanego koła, a następnie zliczeniu
oczek. Oczywiście była to tylko forma zabawy, gdyż wróżb nigdy
na poważnie brać nie można. Obecnych było 14 członków. Nie
zabrakło również czytania fragmentu Nowego Testamentu z
podziałem na role: Zwiastowanie Najświętszej Maryi Panny oraz
Nawiedzenie Świętej Elżbiety. Zapomniałam dodać, że na każdym
spotkaniu wspólnie śpiewamy różne pieśni religijne. Te wesołe
są, można powiedzieć, drugą formą modlitwy.
Nadchodzi Boże Narodzenie, czyli drugie zaraz po
Wielkanocy najważniejsze święto dla chrześcijan. Wspólne łamanie
się opłatkiem, śpiewanie kolęd oraz niecodzienne jedzenie z
jednej misy podczas Wigilii (zwyczaj obecny tylko na
Podkarpaciu) jest czymś, na co czekamy cały rok.
- Chcielibyśmy życzyć wszystkim dużo
zdrowia i szczęścia; aby ten nadchodzący nowy 2010 rok upłynął
tak radośnie jak Boże Narodzenie, a przy świątecznym stole nie
zabrakło ciepła rodzinnej atmosfery. Życzymy spełnienia
najskrytszych marzeń, dużo pogody ducha i nadziei na lepsze
jutro.
Z pozdrowieniami od wszystkich KSM-owiczów
Sylwia Jaracz
ks. Zbigniew Sobolewski
W nachyleniu
nad Betlejem
„A ty, Betlejem
Efrata, najlichsze jesteś z plemion judzkich;
z ciebie wyjdzie ten, który będzie panował…”
Betlejem to nie tylko miasteczko, to także przestrzeń w duszy człowieka;
sfera przyjścia Nieogarnionego, Boga rzeczy niemożliwych.
Betlejem to dom chleba, przestrzeń ciepła i bezpieczeństwa; miejsce,
gdzie jest się zawsze oczekiwanym; miejsce, gdzie każdy może odnaleźć
pokój.
Betlejem to także Pascha, bo On jest chlebem, a „kto ten chleb spożywa,
będzie żył wiecznie”.
Tu kryje się wszelkie „potem”, to początek i koniec, Alef i Taw.
Narodziny kryją w sobie śmierć; ubóstwo skąpane w cieniu krzyża. Mirra -
na wesele i pogrzeb; rzeź niewinnych jest blisko. Cmentarna cisza
betlejemskiej groty.
Betlejem - chleb, rodzi się w „cierpieniu” i „śmierci”.
Bóg w stajni z twarzą umarłego. Zabity przez ludzi religijnych, zbyt
ciasnych, by oczekiwać Nieoczekiwanego. Zaskoczenie zaszczepiające
nadzieję, obalające moc wszelkich oskarżeń Boga o apatię przez zapowiedź
wołania „Eloi, Eloi...”.
Betlejem nasycone jest cierpieniem, wiarą, nadzieją, a przede wszystkim
miłością. Ona jest kroplą piękna w oceanie udręki. Ona „mi wszystko
wyjaśniła, miłość wszystko rozwiązała”.
„Gdy nadeszła pełnia czasów…”
Słowo stało się ciałem, w tym zamyka się tajemnica Betlejem. Miłość
przyszła, by pokazać, że Bogu i człowiekowi cudownie jest być razem.
W odległym Rzymie możni senatorowie i nędzni niewolnicy kładli się spać,
a tu w zapomnianej prowincji „Bóg nagiął niebiosa i zstąpił”.
„Gdy głęboka cisza zalegała wszystko, a noc w swoim biegu dosięgała
połowy, wszechmocne Twe Słowo z nieba, z królewskiej stolicy, jak miecz
ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz, jak srogi wojownik runęło
pośrodku zatraconej ziemi”.
Wcielony blask, raj na ziemi, Miłość pośród umiłowanych. By jednak
zobaczyć ten blask, trzeba uczynić gest, ugiąć kolana, schylić głowę
przed tym co niepozorne, tylko wtedy zobaczyć można kolor Jego oczu.
Tylko tak można rozjaśnić mroki splotu: Bóg - człowiek.
Szalony Twórca z miłości ogołocony, pukający w bramy ludzkiej wolności
dłonią dziecka - prawda o Bogu mówiącym, że nadajemy się do kochania.
Poszukiwanie rodzące się we wnętrzu Boga, w postaci dziecka szokujące
naszą logikę. Przyjście, by już więcej miłość nie umierała w samotności
z braku Miłości.
Betlejem to przestrzeń niezwykła, oczekująca z niebem na decyzję ludzi.
„Dziecię się nam narodziło…
Na granicy czasu, którą określił Bóg”.
Aniołowie i większa ciemność - rzeź niewinnych, zamknięte drzwi, nie
tylko gospody w Betlejem, ucieczka, płacz i lament matek, przeciw
milczeniu Boga; naga wiara musi im wystarczyć. Od mordu niewiniątek
życie nie było Jego własnością, należało do pomordowanych i im
podobnych, co dzień uśmiercanych w łonach matek.
Wieczne jest dziecięctwo Boga jak wieczny jest krzyż, widzialny znak
niewidzialnych narodzin - sakrament krzyża. Dlatego ciało zostało jako
pokarm, by nie widzieć w nim siedliska fatum, ani lęku, ale zawias
zbawienia.
Być chrześcijaninem, to dawać świadectwo
Może nas zadziwiać kolejność świętowania, z jaką
się spotykamy
w liturgii tych dni. Wczoraj medytowaliśmy początki życia Boga, który
stał się Dzieckiem; dzisiaj postrzegamy ostatnie chwile doczesności
sławnego diakona. Wczoraj zanurzaliśmy się w sielskości, jaką daje obraz
naszych żłóbków; dzisiaj tę sielskość zaciera krew męczennika. Co łączy
tak wydawałoby się dalekie od siebie obydwa wydarzenia? Odpowiedź wydaje
się prosta: to miłość. Wczoraj świętowaliśmy ogrom Bożej miłości, która
oddała Boga w ręce ludzi, dzisiaj wspominamy człowieka, który zawierzył
Bogu, nie zawahał się oddać Mu swojego życia. Tajemnica zaufania,
oddania, tajemnica miłości – oto klucz łączący dzień wczorajszy i
dzisiejszy. Kościół, zestawiając ze sobą te dwa wydarzenia – Narodzenie
Jezusa

i Męczeństwo Szczepana – chce nas pouczyć, że nie można zatrzymać się w
naszym życiu na uczuciach, ale trzeba nasze chrześcijaństwo odziać w
ciało i świadczyć. Jeśli ktoś chce zrozumieć drogę Chrystusa, winien
zrozumieć, że chrześcijanami jesteśmy, ale ciągle nimi się stajemy;
chrześcijanin nie może być jedynie uczniem Chrystusa – powinien być
każdego dnia także świadkiem. Chrześcijaństwo bez świadczenia jest czymś
sprzecznym w samym sobie. Kto wczoraj ogarnął sercem tajemnicę żłóbka,
kto próbuje ogarnąć misterium Krzyża Kalwarii, nie może pozostać wobec
tych faktów jedynie widzem. Te tajemnice muszą zmieniać myślenie, styl
decydowania, system wartości, ogląd życia, słowem wszystko, co składa
się na życie. Tak stało się w życiu Szczepana. Tak ma być w Kościele:
nie można mówić o chrześcijaństwie tam, gdzie brakuje świadectwa.
Męczeństwo św. Szczepana jest dla nas świadectwem, iż w życiu
chrześcijanina nie można nigdy oddzielać od siebie wartości takich jak
wiara, miłość, prawda i świadectwo. Kto prawdziwie uwierzył Bogu, ten
stawać się będzie człowiekiem miłości do Boga i chrześcijańskiej caritas.
Szczepan uwierzył – i ta wiara doprowadziła go najpierw do stołu, do
służenia sierotom i wdowom. Kto wierzy w Boga – ten nie może nie
dostrzec Go w napotykanych codziennie braciach i siostrach.
Tajemnicą dzisiejszego dnia jest również współistnienie dobra i zła na
świecie, w którym dane jest nam żyć. Tam, gdzie jest dobro, spotkamy
rzeczywistość pochodzącą od Złego. Im więcej dobra, tym więcej zła
będzie grawitować obok niego. Św. Szczepan był człowiekiem głębokiej
wiary, pokornego i dobrego serca oraz otwartych rąk. Dobroć, którą
okazał innym, ściągnęła na niego ataki ze strony wierzących inaczej. Nie
tylko nie złamało to świadka, ale go umocniło. Święty to człowiek, który
potrafi, dzięki swej głębokiej wierze, zaufaniu Bogu oraz oddaniu Mu
swojego życia, przemienić zło, którego doświadcza, w dobro. Takim był
Szczepan. Moc w słabości się doskonali. Szczepan przypomina
chrześcijanom wszystkich czasów, że doświadczenie słabości, osaczenia
może stać się łaską. Od nas tylko zależy, czy będziemy się mogli
otworzyć w czasie próby na doświadczenie Bożego miłosierdzia.
W świetle przytoczonych wyżej myśli, można dojść do postawienia sobie
paradoksalnego pytania: a ja jak świadczę o mojej przyjaźni do Boga, o
mojej w Niego wierze? Czy to świadectwo jest jasne i przekonywujące?
Skoro dobro ściąga na siebie zło, zatem stawiam sobie kolejne pytanie,
czy mogę znaleźć wokół siebie ludzi, którzy mi się sprzeciwiają, którzy
zajmują przeciwne do mnie stanowiska w kwestii wiary? Czy mam swoich
„nieprzyjaciół” z powodu imienia Jezusa, w którego wierzę i którego
wyznaję? A może moją wiarę chowam dla siebie, boję się świadczyć i chcę
się zadowolić jedynie „świętym pokojem” w relacjach z innymi ludźmi?
Takie stanowisko byłoby prawdopodobnie zdradą tego, co należałoby nazwać
świadczeniem o Chrystusie jako Bracie i Bogu.

W liturgii
Kościoła pojęcie oktawa oznacza trwające przez osiem dni obchody
jakiegoś święta. Liczba osiem wyraża pełnię i wejście w nowy wymiar
czasu, którym jest wieczność. W obecnym kalendarzu liturgicznym mamy
tylko dwie oktawy związane z uroczystościami Wielkanocy i Bożego
Narodzenia.
Uroczystość Narodzenia Pańskiego ma oktawę ułożoną w następujący
sposób:
- w niedzielę (w czasie oktawy) obchodzi się święto Świętej Rodziny;
- 26 grudnia obchodzone jest święto św. Szczepana, pierwszego
męczennika;
- 27 grudnia przypada święto św. Jana, apostoła i ewangelisty;
- 28 grudnia obchodzi się święto świętych Młodzianków;
- dni 29, 30 i 31 grudnia są dniami w czasie oktawy;
- 1 stycznia w oktawie Narodzenia Pańskiego obchodzi się uroczystość
Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. W tym dniu wspominano także nadanie
Najświętszego Imienia Jezus. Wraz z wydaniem trzeciej edycji Mszału
Rzymskiego wspomnienie to wyznaczono na 3 stycznia.
Świętej Bożej Rodzicielki Maryi
Oktawa uroczystości Narodzenia Pańskiego w obecnej formie kształtowała
się przez wiele wieków. Pierwsze świadectwa o świętowaniu oktawy Bożego
Narodzenia pochodzą z VI wieku, chociaż poszczególne święta znane były
już wcześniej. Najstarszym z nich była uroczystość Świętej Bożej
Rodzicielki Maryi, obchodzona 1 stycznia, czyli na początku nowego roku
kalendarzowego. W starożytnym Rzymie był to dzień pogańskiego święta,
podczas którego witano nowy rok. Pogańskie świętowanie naznaczone było
nieograniczoną rozwiązłością moralną i dlatego chrześcijanie na początku
w tym dniu celebrowali liturgie pokutne i obchodzili dzień postu. W
liturgii rzymskiej dzień ten dedykowano Maryi jako Matce Boga. Wzorowano
się tutaj na liturgiach Kościoła Wschodniego, który dzień po Bożym
Narodzeniu świętował tzw. „gratulacje Matce Bożej”. W późniejszych
wiekach 1 stycznia obchodzono święto obrzezania Jezusa. Odnowiony po
Soborze Watykańskim II kalendarz rzymski przywrócił uroczystość Świętej
Bożej Rodzicielki Maryi. Teksty modlitw mszalnych ukazują Maryję jako
Matkę Chrystusa i Kościoła, a Ewangelia mówi o obrzezaniu i nadaniu
imienia Jezusowi.
Święci męczennicy
W najstarszych rzymskich kalendarzach zaraz po uroczystości Bożego
Narodzenia umieszczano następujące święta: św. Szczepana - pierwszego
męczennika, św. Jana Ewangelisty oraz świętych Młodzianków Męczenników.
Średniowiecze widziało w nich honorowy dwór Dzieciątka Jezus i nazywało
ich Jego „towarzyszami”. Wymienieni święci przedstawiają różne formy
męczeństwa, czyli najdoskonalszej formy naśladowania Jezusa.
Święto św. Szczepana, pochodzące z IV wieku, wspomina dzień jego
męczeńskiej śmierci. W starożytności dzień śmierci rozumiano jako dzień
„narodzin dla nieba”. Tak jak narodziny Chrystusa oznaczały dla całego
świata i każdego człowieka rozpoczęcie i wejście w nową rzeczywistość,
tak samo nowa rzeczywistość rozpoczynała się od męczeńskiej śmierci dla
św. Szczepana. Jako doskonały naśladowca Chrystusa odziedziczył
obietnicę nieba, czyli życia wiecznego.
Również święto św. Jana Ewangelisty obchodzono już w IV wieku. Święto to
stało się bardzo popularne w wiekach średnich za sprawą legend mówiących
o życiu św. Jana. Popularność zyskały zwłaszcza opowiadania o cudownym
ocaleniu Ewangelisty po podaniu mu zatrutego wina oraz uratowaniu go z
rozpalonego w ogniu oleju. Pierwsza legenda zrodziła zwyczaj
błogosławienia wina w dniu 27 grudnia i podawania go wiernym. W
niektórych kościołach zwyczaj ten istnieje do dziś.
Święto św. Młodzianków Męczenników powstało w Kościele Wschodnim na
początku VI wieku. Po raz pierwszy wspomina się o nim w kalendarzu z
Kartaginy, pochodzącym z 505 roku. Wprowadzenie święta było naturalną
konsekwencją wiary Kościoła w świętość niewinnych dzieci zamordowanych
na rozkaz Heroda. Pierwotnie święto miało charakter pokutny i liturgię
celebrowano w szatach koloru fioletowego. Dopiero później zaczęto je
obchodzić jak święto innych męczenników.
Święta Rodzina
Szczególne znaczenie w oktawie Bożego Narodzenia posiada święto
Świętej Rodziny, przypadające w pierwszą niedzielę po uroczystości
Bożego Narodzenia. Jest to święto stosunkowo nowe, ponieważ zrodziło się
w XIX wieku. Wprowadzenie święta było konsekwencją coraz bardziej
popularnego kultu Najświętszej Rodziny, który narodził się w Kanadzie i
był bardzo promowany przez papieża Leona XIII i Benedykta XV. Święta
Rodzina z Nazaretu powinna stać się wzorem dla wszystkich
chrześcijańskich rodzin. Celem wprowadzenia święta była także obrona
rodzin przed rozbiciem. Tematy te wyraźnie podejmują teksty biblijne i
mszalne święta.
Dni w czasie oktawy
Pozostałe trzy dni, czyli 29, 30 i 31 grudnia obchodzone są jako dni w
czasie oktawy. Przypadające wtedy wspomnienia dowolne św. Tomasza
Becketa (29 grudnia) i św. Sylwestra I (31 grudnia) są pochodzenia
późniejszego. Na uwagę zasługuje drugie wspomnienie, ponieważ przypada w
ostatni dzień roku cywilnego i stanowi okazję do urządzania nabożeństw
dziękczynno-przebłagalnych.
Świętując oktawę uroczystości Bożego Narodzenia, należy pamiętać, że
jest ona obchodzona jako jeden świąteczny dzień, uobecniający tajemnicę
Wcielenia. Teksty biblijne i liturgiczne każdego dnia odnoszą się do
tajemnicy przyjścia Boga w ludzkiej postaci. Jezus Chrystus, Bóg -
Człowiek, przychodzi jako obiecywany i zapowiadany Mesjasz, czyli
Zbawiciel. W Nim wypełniają się wszystkie proroctwa i obietnice Starego
Testamentu. Tajemnica Narodzenia Pańskiego jest dla człowieka źródłem
prawdziwej radości i nadziei.
Źródło: www.opiekun.kalisz.pl,
ks. Dariusz Kwiatkowski

A Słowo stało się
ciałem...
Choć wiele zjawisk jest dzisiaj zagrożeniem dla prawidłowego,
chrześcijańskiego przeżywania świąt, to wiele jest jeszcze godnych
naśladowania tradycji. Sporo osób kultywuje i przekazuje kolejnemu
pokoleniu tradycje Bożego Narodzenia. Dzisiaj chciałam przedstawić
miłość św. Franciszka do Dzieciatka Jezus, która „zaowocowała”
przedstawieniem żywej szopki i zapoczątkowała ten przepiękny, bardzo
przepojony duchem zwyczaj budowania szopek i żłóbków betlejemskich. Ten
zwyczaj zrodził się z miłości.
Boże Narodzenie to przede wszystkim wielka tajemnica wiary. Obok
Zmartwychwstania i ustanowienia Eucharystii jest największym misterium,
którego - choć do końca nie rozumiemy - co roku święcimy pamiątkę. Bóg
staje się niepojęty dla ludzi w swej miłości.
Boże Narodzenie - Greccio
Święty Franciszek umiłował Boże Narodzenie nad inne święta. Powód tej
miłości wyjaśnia w pierwszej Regule: „I dzięki Ci składamy [...], że On,
prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, narodził się z chwalebnej zawsze
Dziewicy błogosławionej, świętej Maryi”.
Miłość św. Franciszka do Dzieciątka Jezus jest łączona ze słynnym
świętowaniem Bożego Narodzenia w Greccio w 1223 roku, kiedy Święty,
przedstawiając na żywo scenę narodzin Pana Jezusa, sam stał się
"dzieckiem z Dzieciątkiem", które mu się objawiło. Przekonanie, że św.
Franciszek przez obchody Bożego Narodzenia w Greccio zapoczątkował
pobożny zwyczaj wystawiania z okazji tego święta szopek w kościołach,
klasztorach i domach prywatnych w takiej formie, jak to czynimy dzisiaj,
jest powszechne, ale też i kontrowersyjne. Spróbujmy wyjaśnić jak
naprawdę wyglądało Boże Narodzenie w Greccio i skąd św. Franciszek
zaczerpnął pomysł na „żywą” szopkę oraz jaki był wpływ obchodów w
Greccio na szopki realizowane w późniejszych czasach.
Według Tomasza z Celano, św. Franciszek około piętnastu dni przed Bożym
Narodzeniem wezwał swego przyjaciela Jana Velito z Greccio i rzekł mu:
„Pośpiesz się i pilnie przygotuj wszystko, co ci powiem. Chcę bowiem
dokonać pamiątki Dziecięcia, które narodziło się w Betlejem. Chcę
naocznie pokazać Jego braki w niemowlęcych potrzebach, jak został
położony w żłobie na sianie, w towarzystwie wołu i osła”. Nastała noc
Bożego Narodzenia. Przybył Franciszek i jego bracia oraz ludzie z
pochodniami i świecami. Przygotowano żłóbek i siano oraz przyprowadzono
wołu i osła. Wszystko znajdowało się w niezbyt głębokiej grocie pośród
lasu. Zagłębienie w skale, poza żłobem i zwierzętami, mogło pomieścić
zaledwie kilka osób, co najwyżej celebrującego mszę i ministrantów,
święty Franciszek asystował przy ołtarzu jako diakon, wyśpiewał
ewangelię. Biograf brat Tomasz z Celano stwierdza, że za ołtarz posłużył
żłób, i wydaje się, że należy to rozumieć dosłownie.
Specjalne zezwolenie papieża było być może niezbędne, zważywszy na to,
że w 1207 r. Innocenty III w jednym ze swych listów przestrzegał księży
przed nadużyciami w liturgicznych przedstawieniach bożonarodzeniowych.
Święty Franciszek pragnął „zobaczyć” najwyższe ubóstwo i skrajne
uniżenie Syna Bożego, narodzonego w Betlejem oraz związek pomiędzy
przyjściem Pana Jezusa w grocie betlejemskiej i tym sakramentalnym
przyjściem - na ołtarzu eucharystycznym. To wydaje się najwłaściwszą
interpretacją Bożego Narodzenia z Greccio.
Przyjaciel św. Franciszka Jan Velito miał wizję, ukazało mu się
Dzieciątko Jezus jakby ożywione przez Świętego Biedaczynę. Boże
Narodzenie w Greccio było celebrowane bez figury Matki Bożej i św.
Józefa. Oczywiście nie było także figurki Dzieciątka Jezus, zważywszy na
franciszkański charakter przedstawienia figurka była czymś zbędnym; tam
była rzeczywistość: Jezus - sakrament, żywy i prawdziwy, obecny w znaku
chleba i wina, zstępował na ołtarz - żłób.
Liturgia od zawsze uczy wiernych przeżywania tajemnic życia Chrystusa w
niej odtwarzanych. Podobnie było w Greccio. Tajemnica narodzin Jezusa,
która dotychczas była obchodzona w sakramentalnym rycie Eucharystii, tam
po raz pierwszy została przyodziania w formę przedstawienia
upamiętniającego narodziny w Betlejem.
Nowatorstwem i oryginalnością przedstawienia Franciszkowego było zatem
„wymyślenie” szopki eucharystycznej.
Zestawienie w liturgii bożonarodzeniowej Betlejem - Greccio, żłób -
ołtarz było już znane wcześniej.
Przez termin „szopka” powszechnie rozumie się plastyczne ukazanie
narodzin Jezusa z wykorzystaniem figurek, rzeźb, posągów wyobrażających
Jezusa, Maryję, Józefa, pasterzy, aniołów, trzech króli i zwierzęta
wskazane przez tradycję, takie jak: wołu, osła, owce itp.; osadzone to
wszystko zostało w krajobrazie przypominającym Palestynę.
Istotną rzeczą jest fakt, że w okresie Bożego Narodzenia szopka staje
się przedmiotem kultu. Zatem nie może nią być jakikolwiek wytwór
artystyczny, nawet arcydzieło sztuki rzeźbiarskiej, pełniący jedynie
funkcję ozdoby ołtarzy, kaplic itp. Mimo że tego typu wytworów sztuk
wyzwolonych nie można nazywać szopkami z wyżej wymienionych powodów -
chociaż powszechnie tak są określane - ważne jest świadectwo z nich
wynikające.
Nikt z dawnych historyków nie przypisuje św. Franciszkowi wynalezienia
szopki. Wydaje się zatem, że dopiero w okresie późnego średniowiecza
wierni, odtwarzając święte wydarzenie z Betlejem w formie szopek
budowanych w kościołach, klasztorach i domach, zaczęli łączyć je z osobą
św. Franciszka. Pierwszym, który wyraźnie stwierdza, że twórcą szopki
jest Biedaczyna z Asyżu, jest Juan Francisco Nuno, franciszkanin
pochodzący z Hiszpanii. Napisał on, że cud w Greccio cieszył się taką
sławą, iż we Włoszech przedstawia się szopkę nie tylko w klasztorach
franciszkańskich, lecz także i w innych.
Tradycja franciszkańskiej szopki zostaje wprowadzona do zwyczajów zakonu
przez ministra generalnego Klemensa z Palermo, który zlecił budowanie
jej w domach rekolekcyjnych; takie samo zarządzenie, ale już dla
wszystkich klasztorów, wydał generał Bernardyn z Portogruaro. Dopiero
zatem po oficjalnym wprowadzeniu zwyczaju szopki do tradycji zakonu
uznaje się, że jej twórcą był święty Franciszek, a jej propagatorami -
bracia. Franciszkanie kontynuowali pobożny zwyczaj zapoczątkowany przez
Serafickiego Ojca i nikt nigdy nie odczuwał potrzeby pisemnego
stwierdzenia, że tak istotnie było.
Niezaprzeczalny jest fakt, że wielu chrześcijan kocha szopkę i
pielęgnuje jej tradycję, rokrocznie budując z większym lub mniejszym
smakiem żłóbki w kościołach i domach prywatnych. Zasługą św. Franciszka
nie jest wymyślenie sceny, którą każdy może odtworzyć, lecz ukazanie z
jakim nastawieniem serca należy zbliżać się do Dzieciątka Jezus.
Oprac. W. Fornal, na podst. Leksykonu Duchowości Franciszkańskiej

C + M + B = 2006 - co to tak naprawdę znaczy?
Wielu z nas, chodzących co roku na Duszpasterskie odwiedziny kolędowe
(potocznie kolędy), wykonuje ten napis na odrzwiach domów wręcz
machinalnie, nie zwracając uwagi na jego treść. Co on oznacza?
Lokalizacja i zwyczaje
Po zaśpiewaniu kolęd (oczywiście w okresie po Bożym Narodzeniu) wraz z
mieszkańcami (którzy, nie wiedzieć czemu, zazwyczaj tylko akompaniują
nieudolnymi pojękiwaniami) udajemy się ku wyjściu z mieszkań. Idziemy
tam, by wykonać na odrzwiach napis C+M+B 200..., gdzie w miejsce
wielokropka wpisujemy nie bieżący rok kalendarzowy, ale - jak przystało
na świadomych ministrantów - cyfrę rozpoczętego niedawno nowego roku
liturgicznego. Napis ten powinien być zrobiony najlepiej na drzwiach i
to od strony zewnętrznej. Oczywiście istnieją różne „okoliczności
łagodzące” od tej zasady. Domownicy proszą nas, byśmy pisali kredą na
framugach drzwi, ścianach, skrzynkach, gdzie znajdują się korki, ramach
obrazów, szafkach, wieszakach i w tysiącach różnych miejsc (mnie prosi
się co roku o napis na chropowatej powierzchni szyby w drzwiach...).
Najważniejsza jest jednak istota tego napisu. Tradycja mówi, iż litery
C+M+B, pozostając przy wejściu przez cały nadchodzący rok, są znakiem
przyjęcia kolędy. Mają one pokazywać, iż mieszkańcy tego domu są
świadkami Chrystusa i nie wstydzą się tego, że wraz z kapłanem na
kolędzie przyjęli Go do swego domu. Rzecz jasna, wiele z tych napisów
ulega zatarciu w czasie całego długiego czasu między kolędami (czas robi
swoje, ludzie też). Wiele z nich zostaje natychmiast zatartych, byle
„nikt” nie widział, że przyjęliśmy kolędę... Zdarzało mi się jednak
widzieć istne „kolekcje” takich pozostałości kolędowych, zachowywane z
dumą od 10 lat!
Jaka jest treść napisu C+M+B?
Rozpowszechniła się opinia, niestety także za naszą sprawa, iż napis ten
pochodzi od inicjałów imion Trzech Mędrców, którzy przybyli oddać Mu
pokłon: Kacpra, Melchiora i Baltazara (K, M, B). Imiona Trzech Króli
stały się najłatwiejszym, ale nie najlepszym wytłumaczeniem symboliki
tego znaku, jaki po sobie pozastawiamy. Nie jest to jednak prawda, a to
„ludowe” tłumaczenie przystoi co najwyżej przedszkolnym dzieciom. Napis
ten winniśmy wykonywać świadomie i ze czcią w postaci: „C+M+B 2010” (nie
przez „K”), bowiem ma on swoje łacińskie pochodzenie: „Christus
Mansionem Benedictat”, co oznacza „Niech Chrystus Błogosławi ten dom”.
Przez nasze ręce, często nieświadomie kreślące kredą ten napis, ma
zostać więc przekazane błogosławieństwo Boże. Jeśli ktoś ma wątpliwość,
jak często ludzie pytają o jego znaczenie, odpowiem, że średnio dwa,
trzy razy na kolędzie, może częściej. Jednak to wystarczający powód, by
nie tylko znać symbolikę C+M+B, ale też dzielić się nią z tymi, których
odwiedzamy.
O święcie Chrztu Pańskiego W
pierwszą niedzielę po Objawieniu Pańskim obchodzimy święto Chrztu
Pańskiego. Co byłoby, gdyby Jezus Chrystus nie przyjął Chrztu św.?
Zapewne musiałaby trwać stara wiara, oparta na starotestamentalnej
tradycji. Na szczęście doszło do Chrztu Jezusa Chrystusa. Zaraz po
działalności Jana Chrzciciela, zaliczanego już do postaci Nowego
Testamentu, który go zapowiada, jest to pierwsze i kluczowe wydarzenie w
dziele zbawczym Chrystusa (poza jego narodzeniem z Maryi Dziewicy).
Przydomek Jana - Chrzciciel, ma swoje korzenie właśnie w Chrzcie,
jakiego udzielał on w rzece Jordan tysiącom nawracających się Żydów. Jak
sam mówił: „Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem
Świętym” (Mk 1,8). Jest to już zapowiedź chrześcijańskiego Chrztu, jaki
będzie odtąd udzielany wyznawcom Chrystusa, i który w sposób
sakramentalny będzie nas z Nim jednoczył. Rzeczywiście, już nie woda, a
Duch Święty będzie nas stale jednoczył z Jezusem. Święto to jest więc
pamiątką Chrztu samej głowy Kościoła, którą jest Chrystus Pan. Można je
zatem uznać za początek Chrześcijaństwa.
Pierwotnie święto to nie miało wydzielonego miejsca w kalendarzu
liturgicznym, jednak po 1955 roku jego obchód wyznaczono na 13 stycznia.
Po Soborze Watykańskim II, dokładnie w 1969 roku, ustalono, że święto to
będzie przeżywane w niedzielę po Objawieniu Pańskim. W chrześcijaństwie
święto Chrztu Pańskiego zamyka okres Bożego Narodzenia. Pomimo to
kolędy, ze względu na ich silną tradycję w Polsce, śpiewamy do 2 lutego,
tj. do święta Ofiarowania Pańskiego. W Ewangelii z tego dnia obserwujemy
niezwykłą scenę. Oto Jan Chrzciciel, największy spośród narodzonymi z
niewiasty, udziela Chrztu komuś, kto jest najwyższy w całej historii i
największy w całym Wszechświecie. Czy Jan zdawał sobie z tego sprawę? Na
pewno. W postawie uniżonej służby i pokory wyznaje pomimo tego, że Jezus
przyklęka przed nim w rzece Jordan: „Ja nie jestem godzien, aby się
schylić i rozwiązać rzemyk u jego sandałów”.
Jedność w parafii
W Kościele na całym świecie można zaobserwować wiele konfliktów,
rozłamów, nie tylko między wyznawcami różnych religii. Kościół powinien
łączyć i gromadzić ludzi o różnych poglądach, zainteresowaniach, ale
mających coś wspólnego - miłość do Boga. Jednak bardzo łatwo
zaobserwować, że nawet w tak małej jednostce jaką jest parafia istnieje
wiele rozłamów. W ciągu roku liturgicznego przeżywamy Tydzień Modlitw o
jedność Chrześcijan, w czasie którego modlimy się szczególnie o pokój i
pojednanie na świecie. Czy w naszych parafiach nie przydałby się także
taki tydzień? Tydzień jedności, porozumienia i zrozumienia (który de
facto mógłby trwać cały rok...)
Każdy kapłan jest zadowolony, gdy w „jego parafii” działa wiele ruchów
odnowy, grup modlitewnych, formacyjnych itp. Jednak, czy pluralizm grup
nie wpływa negatywnie na całość? Nie tworzy fikcyjnej konkurencji
pomiędzy uczestnikami poszczególnych ruchów?
Na pytanie o jedność nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż jest to
pojęcie różnie rozumiane. Może ona dotyczyć zarówno relacji pomiędzy
grupami jak i indywidualnych kontaktów przedstawicieli poszczególnych
wspólnot. Przyjmijmy tutaj, że ta jedność jest to pewne pragnienie
umożliwiające wspólne działanie, wzrost i służbę drugiemu człowiekowi
(tudzież grupie). I już w tym momencie można by stwierdzić, że takiej
jedności często brakuje w naszych wspólnotach parafialnych. Często inne
grupy traktują się jako konkurencyjne, przed którymi należy się pokazać
i z nimi rywalizować. Widoczny jest natomiast brak porozumienia,
tolerancji oraz współpracy między nimi.
„Aby wszyscy stanowili jedno” (J 17, 21) - to pragnienie Chrystusa
wypowiedziane w czasie Ostatniej Wieczerzy, można je więc traktować jako
ostatnią wolę Pana. Powinniśmy więc starać się je wypełniać, gdyż to
czyni wiarygodnym posłannictwo Jezusa. Ale jak możemy to czynić? Przede
wszystkim starać się interesować sobą nawzajem poprzez przekazywanie
sobie informacji (zarówno tych złych jak i dobrych, by umieć dzielić się
radościami, ale także wspierać w trudnościach). Ważna jest także
osobista formacja, która powinna prowadzić do przezwyciężenia w sobie
zazdrości, poczucia wyższości czy chęci konkurencji. Na koniec
powinniśmy także budować tę jedność w życiu codziennym, np. przez
wspólne przygotowywanie liturgii czy różnego rodzaju modlitw, ale także
organizację spotkań o charakterze bardziej wspólnotowym, takich jak:
dyskoteki, wyjazdy, pielgrzymki do udziału, w których zaproszeni będą
uczestnicy różnych grup parafialnych. Należałoby więc zastanowić się,
czy w mojej parafii panuje jedność? Jeśli tak - starajmy się ją
pielęgnować; jeśli nie, pomyślmy jakie są przyczyny jej braku i co
możemy zrobić, aby to zmienić, byśmy mogli w pełni realizować swoje
cele.
DMAK Katowice
ks. Piotr Lewandowski
NIEUSTANNIE SIĘ RODZĘ!
PRZYCHODZĘ:
w nagim ciele niemowlaka; z płaczem bezsilności; łaknący ramion drugiego
człowieka; bezbronny; do Ciebie podobny.
OTWIERAM: umysły - na prawdy światełko; serca - na pokój niebiański;
dłonie - na dary natury; oczy - na świata cudowność; życie - na innych
wędrówkę.
SZUKAM: Zacheuszów; zabłąkanych owiec; marnotrawnych synów; cudzołożnych
kobiet; tych, którzy źle się mają.
CZEKAM: na kroki powrotu; na splecione dłonie; na łzy przebaczenia i
chęć zapomnienia; na miłość bez warunków.
PRAGNĘ: oczu miłości we Mnie wpatrzonych; ramion otwartych - bezpiecznej
przystani; uścisku dłoni - radości spotkania; ciepłego serca - ochrony
przed zimnem; uśmiechu szczęścia - świadectwa istnienia.

CIESZĘ SIĘ: gdy przytulasz żonę; gotujesz obiad dla całej rodziny;
podnosisz ptaka ze złamanym skrzydłem; usypiasz dziecko kiedy dzień się
skończy; i słuchasz skargi z ust poniżonego.
KOCHAM: pogardzających ramionami Boga; stojących tyłem do drogi
wolności; lekceważących prawdę o wieczności; zobojętniałych na cierpiącą
duszę; i rzucających w mą twarz obelgami.
NIEUSTANNIE SIĘ RODZĘ, BY CIĘ ZBAWIĆ!
Oświecać innych
światłem Chrystusa
W czterdziestym dniu po narodzenia Syna Najświętsza Maryja Panna
wraz z Józefem udała się do Świątyni, by ofiarować Jezusa Panu i
zapłacić symboliczny okup ustanowiony przez Prawo Mojżesza. Ofiarowała
Go Bogu Ojcu z całą pobożnością i miłością, dając nam przykład jak w
duchu bezgranicznego oddania powinno wyglądać ofiarowanie Bogu naszych
uczynków, a nade wszystko nas samych. Ofiarowanie Syna związane jest z
Oczyszczeniem Matki. Najświętsza Maryja Panna chciała spełnić to, czego
wymagało Prawo, chociaż nigdy jeszcze do tej Świątyni nie weszło
stworzenie czystsze i tak pełne łaski. Obie te tajemnice złączone są w
liturgii mszalnej.
1. Jezus przybywa do Świątyni na rękach Maryi, aby -
jak nakazywało żydowskie Prawo - w czterdziestym dniu po narodzeniu
zostać ofiarowanym Panu. W tym małym Dziecku jedynie Symeon i Anna,
kierowani przez Ducha Świętego, rozpoznają Mesjasza.
Po obrzezaniu, według nakazu Prawa, należało spełnić dwa obrzędy:
pierworodny syn powinien zostać ofiarowany Panu, a następnie wykupiony,
matka zaś powinna zostać oczyszczona z nieczystości, w którą w świetle
prawa popadła. W Księdze Wyjścia czytamy: „I oddasz wszelkie pierwociny
łona matki dla Pana i wszelki pierwszy płód bydła, jaki będzie u ciebie;
co jest rodzaju męskiego, należy do Pana” (Wj 13, 12). Ofiarowanie
wszystkiego co pierworodne dokonywało się na pamiątkę cudownego
wyzwolenia ludu Izraela z niewoli egipskiej. Wszyscy pierworodni byli
ofiarowani Jahwe, a następnie zwracani ludowi.
Najświętsza Maryja Panna przygotowała swoje serce na ofiarowanie swego
Syna Bogu Ojcu, a wraz z Nim na ofiarowanie samej siebie tak, jak tylko
Ona potrafiła to uczynić. Czyniąc to, ponowiła swoje fiat - niech się
tak stanie i jeszcze raz oddała swoje życie w ręce Boga. Jezus został
ofiarowany swemu Ojcu na rękach Maryi. Nigdy jeszcze w tej Świątyni nie
było podobnej ofiary i nigdy się już ona nie powtórzy. Następną ofiarę
złoży sam Jezus poza miastem, na Kalwarii.
Dzisiejsze święto wzywa nas do oddania Panu raz jeszcze naszego życia,
myśli, uczynków - całego naszego jestestwa. Zachęca nas do ofiarowania
najdrobniejszych nawet rzeczy codziennych i ważnych wydarzeń, jeżeli
mają one miejsce.
Takiego oddania się możemy dokonać na różne sposoby. Dzisiaj, podczas
tej modlitwy, posłużymy się słowami św. Alfonsa Marii de Liguori:
„Chciałbym również tego dnia, moja Królowo, za Twoim przykładem
ofiarować Bogu moje serce (...). Ofiaruj mnie jako swoją własność Ojcu
Przedwiecznemu w jedności z Jezusem i upraszaj Go, aby przez zasługi
swego Syna i z łaski swojej przyjął mnie jako swego”. Za pośrednictwem
Maryi Pan nasz przyjmie raz jeszcze ofiarowanie tego wszystkiego, czym
jesteśmy i co posiadamy.
2. Maryja i Józef przybyli do Świątyni, pragnąc wiernie wypełnić to, co
było ustanowione przez Prawo. Jako symboliczny okup ludzi ubogich
ofiarowali parę synogarlic. I tam wyszedł im naprzeciw starzec Symeon,
człowiek sprawiedliwy, który wyczekiwał pociechy Izraela. Duch Święty
objawił mu to, co dla innych pozostawało zakryte. Symeon wziął Dziecię w
objęcia, błogosławił Boga i mówił: „Teraz, o Władco, pozwalasz odejść
słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje
zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na
oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” (Łk 2, 29-32). Jest to
hymn radości. Całe jego życie było gorącym oczekiwaniem Mesjasza.
Liturgia tego święta uwydatnia znaczenie życia chrześcijanina jako
ofiary dla Pana, wyrażonej w procesji z płonącymi świecami, które
spalają się powoli, dając światło. Chrystus zapowiadany jest jako
Światło, które oświeca świat pogrążony w ciemnościach. Światło w
potocznym języku jest symbolem życia („ujrzeć światło dzienne”,
„zobaczyć światło dzienne po raz pierwszy” - to zwroty określające
narodzenie), prawdy („chodzić w ciemnościach” jest synonimem niewiedzy i
pomieszania), miłości (mówi się, iż miłość „płonie”). Natomiast
ciemności oznaczają samotność, zagubienie, błądzenie. Chrystus jest
Życiem świata i każdego człowieka; Prawdą, która zbawia; Miłością, która
prowadzi do pełni; Światłem, które oświeca. Zapalona świeca niesiona
dzisiaj, jeśli jest to możliwe, w procesji przed Mszą Św. jest znakiem
czuwania, uczestnictwa w światłości Chrystusa, gorliwości apostolskiej,
którą mamy zapalać innych.
3. A Jego ojciec i matka dziwili się temu, co o Nim mówiono (Łk 2,33).
Maryja, która niosła w swoim sercu orędzie Anioła i pasterzy, ze
zdumieniem słucha proroctwa Symeona o powszechnej misji Jej Syna: „to
małe Dziecię, które trzyma w ramionach, jest Światłem posłanym przez
Boga Ojca na oświecenie pogan, jest chwałą Jego ludu”. Owa tajemnica
jest ściśle związana ze składaną właśnie ofiarą. Również nasz udział w
misji Chrystusa powierzonej nam podczas chrztu jest ściśle związany z
osobistym oddaniem. Dzisiejsze święto wzywa nas do bezgranicznej
ofiarności. „Należy umieć się oddać, płonąć w obliczu Boga jak to
światło zapalone na świeczniku, oświecające ludzi, którzy chodzą w
ciemnościach; jak te lampki, które żarzą się przy ołtarzu i świecąc,
spalają się do końca”. Czy tak wygląda nasze oddanie się Panu? Czy jest
ono bezwarunkowe? Bezgraniczne? Panie - mówmy do Niego - moje życie jest
dla Ciebie, chcę, aby się wypaliło przy Tobie. Dlaczego innego miałbym
je kochać?
Św. Bernard przypomina nam, że „niedopuszczalne jest stawanie
przed Panem z pustymi rękami”. A ponieważ mamy do ofiarowania jedynie
małe rzeczy (codzienną pracę, uśmiech mimo cierpienia i zmęczenia,
uprzejmość, wyrozumiałość), powinniśmy rozważyć dzisiaj, „jak
Najświętsza Maryja Panna do swojej bezcennej ofiary dołącza ofiarę o
małej wartości: owe gołębie, przewidziane Prawem na ofiarę, abyśmy
nauczyli się łączyć swoje nędzne dokonania z zasługami Chrystusa. (...)
Zjednocz więc swe modlitwy z Jej modlitwami, swoje łzy z Jej łzami,
swoje posty i czuwania z Jej czuwaniami i ofiaruj je Panu, aby to, co
samo w sobie jest mało wartościowe, uzyskało przez to większą wartość.
Kropla wody wzięta sama w sobie jest tylko wodą, lecz znalazłszy się w
kielichu wina uzyskuje inną, szlachetniejszą substancję i staje się
winem; podobnie nasze uczynki - same z siebie mające małą wartość -
złączone z uczynkami Chrystusa uzyskują nieocenioną wartość dzięki
łasce, którą w Nim otrzymujemy”.
Jezus przynosi zbawienie wszystkim ludziom, dla niektórych jednak stanie
się znakiem, któremu sprzeciwiać się będą, ponieważ z uporem będą Go
odrzucać. „Jest On Znakiem, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34). On
nigdy nie przechodził drogami ludzkimi obojętny - również teraz nie
przechodzi obojętnie przez nasze życie. Dlatego prośmy Go, aby był
naszym Światłem i naszą Nadzieją. ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski
Wigilia za cenę życia
Tak to
już jest, że im bliżej Świąt Bożego Narodzenia, tym nasze myśli, jakby
automatycznie biegną w stronę ludzi chorych, samotnych, biednych,
potrzebujących pomocy. Promieniująca z tych świąt siła wyzwala w nas
dodatkowy impuls serdeczności, współczucia dla bliźnich, chęć pomagania
i bycia po prostu dobrym. Dlatego w tych przedświątecznych dniach tyle
dobrego dzieje się w stosunku do bezdomnych, biednych, samotnych.
W tych dniach inaczej niż na co dzień dają o sobie znać
wspomnienia przywołujące nastrój i atmosferę rodzinnego domu. Ci, którzy
mieli szczęście go mieć, byli i pozostaną w tych wspomnieniach zawsze
dziećmi kochanymi przez swoich rodziców, którym należy się wdzięczność
za stworzenie atmosfery niezapomnianych przez resztę życia świąt. Ta
pamięć, przemnożona przez miliony jednostkowych wspomnień, staje się
pamięcią historyczną Narodu, ale równocześnie pozostaje naszą prywatną,
osobistą pamięcią, gdy w czasie świątecznych rozmów w rodzinnym gronie
przywołujemy myślą inne rodziny, innych bliskich i znajomych, ich los,
życie i tragiczne wydarzenia; w tym tych, których w Wigilię Bożego
Narodzenia spotkała... śmierć.
Wiara, kultura i tradycja nakazywały Polakom być w tym
najradośniejszym dla chrześcijanina dniu przy rodzinnym stole, wśród
bliskich. We własnym domu należało podzielić się opłatkiem, spożyć
wigilijną wieczerzę i wspólnie śpiewać kolędy. Czyniono tak w czasie
pokoju i w trudnych czasach wojny. Doskonale wiedzieli o tym nasi
tradycyjni wrogowie - Niemcy i Rosjanie, a w czasie ostatniej wojny
zarówno hitlerowcy jak i czerwonoarmiści. W literaturze wspomnieniowej z
okresu powstania listopadowego czy styczniowego znane są opisy
zajmowania polskich domów czy dworów przez carskie wojska w poszukiwaniu
powstańców wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdki na niebie.
Szczególnie na zajętych przez Sowietów polskich Kresach w Święta Bożego
Narodzenia organizowano skrycie specjalne akcje wojskowe w celu
wyłapywania tych Polaków, którzy działali w polskiej partyzantce,
przeciwstawiali się sowieckim zarządzeniom, byli poszukiwani przez NKWD
jako szczególnie niebezpieczni dla nowej władzy. Oprawcy doskonale
wiedzieli, że tego dnia, w którym zgodnie z wielowiekową tradycją polscy
katolicy obchodzą swoje najradośniejsze święto, uderzenie w nich będzie
celne i zakończone sukcesem. Dowódcy oddziałów partyzanckich w
przeddzień świąt dawali swoim podkomendnym przepustki, wiedząc, że będą
chcieli te dni spędzić ze swoimi bliskimi. Oddziały kurczyły się wtedy
do tych, którzy stracili już bliskich, stracili domy, nie mieli ani do
kogo, ani do czego wracać. Scenariusz wydarzeń w wigilijny wieczór był
zawsze mniej więcej taki sam. Miejscowy konfident, komunista lub
nienawidzący Polaków Ukrainiec czy Białorusin donosił, kto z
poszukiwanych członków rodziny pojawił się nagle we wsi, ilu obcych
ludzi zatrzymało się w tym dniu pod wskazanym adresem. W czasie, gdy
zgromadzeni przy świątecznym stole dzielili się opłatkiem, wojsko
szczelnym kordonem otaczało dom i obejście, aby nikt żywy nie mógł się z
tego kotła wydostać. Rzadko dochodziło w tym momencie do walk, tak
wielkie było zaskoczenie domowników. Niekiedy tylko nieliczni młodzi
ludzie z bronią w ręku zdobywali się na desperacką ucieczkę zakończoną
najczęściej śmiercią. Oderwana gwałtem od świątecznego stołu rodzina i
jej goście ładowani byli do wojskowych samochodów czy na furmanki.
Stawiających opór rozstrzeliwano na miejscu, reszta trafiała do więzień
i tylko mała część odnajdywała się żywa po latach spędzonych w
sowieckich łagrach.
Taki scenariusz wydarzeń w wigilijny wieczór powtarzał
się także po wojnie, kiedy metody NKWD przejęła komunistyczna władza w
Polsce w walce z wiernymi wojskowej przysiędze „żołnierzami wyklętymi” i
byłymi członkami Armii Krajowej. W Wigilię 1948 roku, na polecenie płk
Julii Brystygierowej, dyrektora departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa
Publicznego, zastał aresztowany Jan Rodowicz, ps. Anoda, bohater akcji
pod Arsenałem, kawaler Virtuti Militari i dwukrotnie Krzyża Walecznych.
Po dwóch tygodniach już nie żył. Najprawdopodobniej w czasie śledztwa
ubecy wyrzucili go na bruk przez okno. Kiedy rodzinie udało się odzyskać
zwłoki, w jego marynarce znaleziono jeszcze pokruszony opłatek, który
otrzymał z rąk swojej matki.
Wspomnienia Wigilii Świąt Bożego Narodzenia, podczas
których Polak katolik płacił najwyższą cenę za swoje przywiązanie do
Kościoła i jego tradycji, należą do najtragiczniejszych kart w naszej
historii, historii Polski i Kościoła zarazem.
Chciałoby się powiedzieć, że perfidia oprawców nie miała sobie równej.
Ale kiedy spojrzymy na chrześcijaństwo z perspektywy 2000 lat, można
dostrzec podobieństwo tych tragicznych losów Polaków w wigilijną noc z
tym, co działo się w Betlejem, gdy Herod, król Judei, wydał wyrok
śmierci na nowo narodzone Dziecię Jezus.
Św. Walenty
Święty Walenty był rzymskim kapłanem w drugiej
połowie III wieku (zm. ok. 269 roku), za panowania cesarza Klaudiusza
II. Przedstawiany jest najczęściej w stroju prezbitera lub biskupa w
momencie, gdy uzdrawia chłopca chorego na padaczkę. Słynął również z
tego, iż udzielał ślubu zakochanym, będących w związkach, na które
niekoniecznie zgadzali się ich rodzice. Cesarz zakazał wyznawania wiary
chrześcijańskiej, a nieposłusznych karał śmiercią. Dlatego dziecko
urzędnika rzymskiego nie mogło związać się z „przestępcą”. Cesarz,
dowiedziawszy się od jednego z niezadowolonych rodziców o praktykach
świętego, kazał przywieść go przed swoje oblicze. Później zażądał od
niego odstąpienia od wiary i oddania czci pogańskim bogom - w tym
również sobie. Walenty, pomimo biczowania, odmówił. Władca nakazał go
ukamienować, a potem ściąć mu głowę. Legenda głosi, że przed śmiercią
święty zdołał nawrócić urzędnika, który przyszedł go uwięzić - ponoć
przywrócił wzrok jego córce. To do niej wysłał list podpisany: „Od
twojego Walentego”. Najprawdopodobniej już w IV w. grób świętego
otoczony był kultem. Z powodu licznych pielgrzymek papież Juliusz I
wybudował nad grobem bazylikę, a papież Teodor I nakazał ją
odrestaurować. Liturgicznym dniem świętego jest 14 lutego - powszechnie
znane walentynki.
Jednak skąd pochodzi ich tradycja? Są one świętem zakochanych, jednak
tradycja chrześcijańska podaje, że święty był biskupem, przez co jego
jedyną ukochaną był Kościół. Walentynki wywodzą się z
przedchrześcijańskiego, pogańskiego święta ku czci bogini płodności,
obchodzonego w połowie lutego. W tym czasie świat powoli powracał do
życia po zimowym śnie - ptaki rozpoczynały swoje trele, a na roślinach
pojawiały się pierwsze zielone pączki. Dzień ten był pierwszym dniem
wiosny. W jego trakcie chłopcy wręczali swoim ukochanym upominki
symbolizujące odrodzenie przyrody - ptasie piórka lub kolorowe
wstążeczki. Na terenie Polski Walentynki konkurują o miano święta
zakochanych z miejscowym, rodzimym świętem słowiańskim zwanym potocznie
Nocą Kupały lub Sobótką (ew. Świętem Kresu), obchodzonym w okresie
przesilenia letniego, w nocy z dnia 23 na 24 czerwca.
Dodam tylko, że święty Walenty jest patronem chorych umysłowo.
Świętego można bardziej niż za patrona zakochanych uznać patronem
miłości - przez nią gotowy był do największych poświęceń. Oddał swoje
życie z miłości do Boga. Zaś Michał Archanioł, który oprócz umierającym,
złotnikom i rytownikom, policjantom, żołnierzom, małym dzieciom,
pielgrzymom i obcym patronuje zakochanym.
Modlitwa do św. Walentego
Boże, niech duch miłości,
którego zesłałeś na świętego Walentego
i do nas przybędzie,
abyśmy poddali się Tobie
wiarą naszą i uczynkami.
Amen
-
Rok Kapłaństwa
W mocy
Ducha Świętego
Powołując Dwunastu i powierzając im specjalną misję,
Chrystus ustanowił strukturę hierarchiczną Kościoła. Ma ona
charakter służebny. Apostołowie pod wpływem Ducha Świętego,
który stale im towarzyszył, przekazali swoim następcom poprzez
modlitwę i gest włożenia rąk odpowiedzialność za ewangelizację
świata oraz jego uświęcanie. Dzięki temu biskupi, kapłani i
diakoni prowadzą nadal ich misję, oddając się do dyspozycji
Chrystusa i Kościoła.
Do zadań apostołów i ich następców należy misja ewangelizowania
wszystkich narodów (Mt 28, 18-20). Apostołowie otrzymali moc
Chrystusa, by mogli skutecznie wypełniać zadanie głoszenia
Ewangelii wszystkim ludziom. Zadanie to ma trwać „aż do
skończenia świata” (Mt 28, 20). Dlatego apostołowie musieli
przygotować sobie następców. To oni kontynuują dzieło
ewangelizacji. Z ich misją została złączona władza udzielania
chrztu (Mt 28, 29). Działając w imieniu Trójcy Świętej,
apostołowie wprowadzali do wspólnoty uczniów Chrystusa tych,
którzy w Niego uwierzyli. Kolejnym ważnym zadaniem, poprzez
które apostołowie budowali Kościół, była władza sprawowania
Eucharystii (Łk 22, 19; 1 Kor 11, 24-25). Przewodnicząc wspólnej
modlitwie i łamaniu chleba, jednoczyli wierzących z Chrystusem i
umacniali młody Kościół w braterskiej miłości.
Eucharystia,
którą sprawowali apostołowie, ukazuje ich szczególną rolę w
Kościele: władza konsekracji chleba i wina jest władzą
najwyższej rangi. Wypowiadając podczas Uczty Eucharystycznej
słowa Chrystusa „To jest Ciało Moje”, Apostołowie i ich następcy
utożsamiają się z Chrystusem. Użyczają Mu siebie dla dokonania
tej największej tajemnicy wiary. Jest jeszcze jedna bardzo ważna
misja i władza, jaką Chrystus powierzył swoim wybranym uczniom,
władza odpuszczania grzechów (J 20, 22-23). Chrystus podzielił
się nią z apostołami. Chciał, by w duszach ludzkich nadal
dokonywało się zwycięstwo dobra nad złem. Aby apostołowie i ich
następcy - biskupi i kapłani - mogli wypełnić misję otrzymaną od
Chrystusa, otrzymali szczególny dar Ducha Świętego (J 20,
21-22). To w Jego mocy i łasce mogli skutecznie podjąć się
dzieła ewangelizacji i uświęcania. Pod wpływem Ducha Świętego
przezwyciężyli strach przed wrogim światem. Znaleźli odpowiednie
słowa, by składać wiarygodne świadectwo prawdzie Ewangelii. Duch
Święty pomógł im pokonywać barierę języka w docieraniu do
słuchaczy. Był dla nich źródłem męstwa, cierpliwości i
wytrwałości. Z zalęknionych i niepewnych uczniów zamkniętych w
Wieczerniku przemienił ich w gotowych na śmierć za Chrystusa
świadków Zmartwychwstania. Obecność i moc Ducha Świętego trwa we
współczesnym Kościele. Objawia się ona w szczególny sposób
podczas święceń kapłańskich. Przywołuje ją gest apostolski
nałożenia rąk na kandydata do święceń oraz modlitwa. To Duch
Święty poprzez swe uświęcające i przemieniające działanie
sprawia, że kapłan otrzymuje władzę działania „in persona
Christi”, jako drugi Chrystus. Kiedy więc widzimy kapłana
posługującego wiernym, pamiętajmy o tym, że jego gesty i słowa
mają moc płynącą od Ducha Świętego. On Jego mocą chrzci,
odpuszcza grzechy, konsekruje chleb i wino. Władza kapłańska,
jej skuteczność nie zależy od osobistych przymiotów ani zasług
kapłana. Jest pośrednikiem łaski, szafarzem sakramentów dlatego,
że otrzymał tę władzę od Chrystusa.
- ks. Zbigniew Sobolewski

Wartości, jako źródło
wychowania i edukacji
Pokojowość
Od
zarania dziejów ludzie toczyli wojny, niszczyli cudze mienie, kradli i
zabijali innych lub narzucali im swą dominację. Współczesny świat też
nie jest wolny od przemocy, ponieważ rozwój techniki pozwala ludziom
jeszcze skuteczniej krzywdzić i zabijać innych. Wojna, przemoc i wrogość
zawsze przynoszą nieszczęścia, zniszczenia i wielkie ludzkie tragedie.
Ponadto przemoc zawsze rodzi złość i chęć rewanżu. Jest najbardziej
prymitywną formą radzenia sobie z problemami i frustracją. Nie wymaga
rozumu, charakteru, wiedzy, umiejętności ani dobrej woli. Liczy się
tylko siła fizyczna i psychiczna. Przemoc zawsze przynosi szkody, choć
nie zawsze natychmiastowe. Najbardziej tragiczna w skutkach, a przy tym
powszechnie lekceważona, jest przemoc wobec dziecka. Nie tylko zagraża
jego zdrowiu i życiu, ale zawsze uruchamia bombę zegarową w jego
podświadomości - w przyszłości może się ono stać niebezpiecznym
agresorem lub cierpieć na poważne zaburzenia psychiczne i umysłowe.
Agresywne zachowania dzieci i młodzieży to nie tylko przemoc fizyczna ze
strony dorosłych, ale to również rezultat braku zasilania emocjonalnego
i wielu innych zaniedbań wychowawczych. Dzieci, wobec których dorośli
stosują przemoc, przyzwyczajają się do niej, jako do sposobu traktowania
słabszych, osiągania swych celów i rozładowywania frustracji. Same będą
ją stosować bez wyrzutów sumienia, bowiem w młodym wieku nauczono je
takich zachowań, zaszczepiono fascynację przemocą i chęć naśladowania
agresora. Źródłem agresywnych zachowań dzieci jest także doświadczana
przez nie przemoc psychiczna oraz niskie poczucie własnej wartości
spowodowane ciągłą krytyką, negatywnym porównywaniem, lekceważeniem,
wyśmiewaniem lub upokarzaniem. Kolejne źródło to media. Dzieci od
najmłodszych lat systematycznie bombardowane są obrazami przemocy w
filmach, programach informacyjnych, grach komputerowych i w ten sposób
wychowywane przez kulturę masową na wzorcach macho, w kulcie siły i
przemocy, wierzą, że tak należy robić. Natomiast media chętnie pokazują
przemoc, ponieważ jest ona widowiskowa, „atrakcyjna” dzięki szybkiej
akcji, przez co podnosi oglądalność i zyski. Jest też łatwa do pokazania
na ekranie i powszechnie zrozumiała. Osoba nieznająca języka
angielskiego bez problemu zrozumie sceny przemocy w amerykańskim filmie.
Tymczasem w wielu badaniach naukowych udowodniono, że przemoc na ekranie
prowadzi do wzrostu agresji w realnym życiu. Przeciętne dziecko, które
spędza około dwudziestu godzin tygodniowo przed telewizorem lub
komputerem, do osiemnastego roku życia obejrzy około czterdziestu
tysięcy ekranowych morderstw i dwustu tysięcy aktów przemocy. Badania
stwierdzają również, że 7 - 11%
dzieci naśladuje agresję ekranową, 30% znieczula się na przemoc, u wielu
rodzi ona lęk.
Te wielkie zagrożenia dla człowieka i jego człowieczeństwa nakazują
wszystkim wychowawcom, a przede wszystkim rodzicom uczyć dzieci myślenia
o konsekwencjach swych działań; nie zaniedbywać uczenia wartości
moralnych i zasad dobrej komunikacji. Nakazują rozwiązywania problemów i
konfliktów na drodze rozumowej, czyli pokojowej. To rodzice mają jedyną
możliwość wychowania dzieci w pokoju, a mogą tego dokonać dzięki
pokojowemu, wyrozumiałemu i spokojnemu nastawieniu, które nie kłóci się
ze stanowczością, energią czy konsekwentnym wymaganiem. Atmosfera w domu
powinna być pokojowa, a nieuniknione dziecięce kłótnie zawsze powinny
służyć za okazję do rozmów na temat pokoju i konieczności rezygnacji z
gwałtowności. Codziennym życiem powinniśmy udowadniać, że zgoda, dialog
i uczuciowa bliskość oszczędzają nam gwałtowności i przynoszą pokój.
Ponadto, zawsze, kiedy to tylko możliwe, powinniśmy podkreślać, że być
dobrym, pokojowym i pokój czyniącym nie znaczy być głupim, a wręcz
przeciwnie, trzeba być bardzo silnym, aby krzewić pokój, bo dużo łatwiej
jest siać niezgodę.
Okazją do rozmów z dziećmi na temat nastawienia pokojowego powinny być
scenki z życia szkolnego. Rozpatrzmy następującą sytuację. Chłopcy
ordynarnie przezywają i szturchają kolegę, stosują wobec niego przemoc
słowną i fizyczną. Atakowany kolega może podjąć wyzwanie i rzucić się na
chłopców z pięściami w obronie swego honoru, obrzucić ich obraźliwymi
epitetami. Może też nie podjąć zaczepki, zignorować napastników i
spokojnie odejść. Czy o kimś, kto jest pokojowo nastawiony i unika
przemocy, można powiedzieć, że jest słaby i tchórzliwy? Czy raczej jest
to ktoś wykazujący się wielką siłą rozumu, empatii, zrozumienia i
łagodności?
Kiedy po otrzymaniu Pokojowej Nagrody Nobla zapytano Matkę Teresę z
Kalkuty, co jej zdaniem można by zrobić dla pokoju na świecie,
odpowiedziała: „Idźcie do domu i kochajcie swoich bliskich”.
Mówiąc o pokojowości warto zdefiniować pojęcie „łagodność”. Łagodność
kojarzy się z dobrocią, spokojem, delikatnością, wyrozumiałością i
cierpliwością. Piękne myśli o łagodności zawarł w swej książce „Mały
traktat o wielkich cnotach” współczesny filozof francuski A. Comte -
Sponville:
„Łagodność to spokój wewnętrzny pozbawiony nienawiści, nieczułości,
twardości (…); to cnota giętkości, cierpliwości, oddania,
przystosowania; to odmowa zadawania bólu, niszczenia, pustoszenia. Osoby
nastawione pokojowo to nie to samo, co osoby ustępliwe, rezygnujące z
własnych potrzeb byle tylko uniknąć kłopotów. Gniew, napastliwość,
gwałtowność są słabością. Łagodność jest siłą i jest najbardziej podobna
do miłości".
A zatem, co oznaczają pojęcia: pokój, pokojowe nastawienie, pokojowość?
Pokój według słownika języka polskiego to stan zgody między państwami i
narodami, brak wojny. O pokoju mówimy też jako o stanie spokoju,
równowagi ducha i umysłu, braku zmartwień, np. „zostańcie w pokoju”,
„zapanowały pokój i szczęśliwość”. Pokój to harmonia, ład i porządek.
Inne znaczenia: umowa zawarta po zakończeniu wojny, rozejm, a także
pomieszczenie.
Na pokojowość składają się:
- powstrzymywanie się od przemocy, rozumowe osiąganie celów, refleksja;
- spokój, równowaga ducha i umysłu, opanowanie, kontrola impulsów;
- dojrzałe radzenie sobie ze złością;
- łagodność, cierpliwość i elastyczność;
- zgoda, kompromis, strategia, wygrana.
Pokojowe nastawienie to postawa człowieka, który zawsze poszukuje
rozwiązań siłą rozumu, uwzględniających interesy wszystkich
zainteresowanych stron oraz dobro ogólne.
Jednakże nie możemy ukrywać przed sobą ani przed dziećmi, że zdarza się,
iż czasami tracimy panowanie nad sobą i przyjmujemy postawę agresywną.
Musimy wtedy przyznać, że są sytuacje, kiedy nerwy zawodzą i nasze
zachowanie jest niewłaściwe. Należy wtedy wyjaśnić, przeprosić i dać
lekcję pokory i pokoju. Nie możemy ukrywać również i tego faktu, że
niesprawiedliwość musi być zwalczana gwałtownością, jeśli nie ma innego
wyjścia, i naprawdę jest to ostateczność. W przedmowie do Deklaracji
Praw Człowieka czytamy: „tylko poszanowanie sprawiedliwości sprawi, że
człowiek nie będzie zmuszony, z braku innych możliwości, do powstania
przeciwko tyranii i uciskowi”. Należy też powiedzieć, że obrona
konieczna musi być zawsze obroną, i to tylko wtedy, kiedy jest to
konieczne. To musi być w pełni oczywiste. Nasz sprzeciw nie powinien
jednak mnożyć zła przez dodawanie do niego jeszcze naszej przemocy. Nasz
brak zgody na zło powinien być stanowczy, ale bez gwałtu, bo trudno
krzykiem nauczyć spokojnego mówienia; trudno przemocą nauczyć tolerancji
i gwałtem zmusić do życzliwości i życia w pokoju. Prawdziwy pokój jest
obfitością dóbr w rodzinie, państwie i na całym świecie.
B. Wierdak
Ks. dr Marian Kaszowski. Teologia Kościoła w pytaniach i
odpowiedziach
-
-
- STWORZENIE
DZIEŁEM BOGA
- STWORZENIE
ŚWIATA Z MIŁOŚCI DO CZŁOWIEKA
Wiele pytań rodzi się w związku z pochodzeniem człowieka. Jak
powstał? Czy Pismo św. nie wprowadza nas w błąd, gdy mówi o
sześciu dniach stworzenia, o powstaniu człowieka z prochu ziemi,
o utworzeniu kobiety z żebra Adama? Od wieków wierzących
intryguje problem raju. Bardzo często spotykamy się też z
pytaniami dotyczącymi natury człowieka, a mianowicie, czym różni
się on od zwierząt? Czym jest dusza? Czy człowiek jest
faktycznie wolny? Te oraz inne pytania zaprzątają umysły wielu
osób, oczekujących od chrześcijan odpowiedzi na nie. One też
będą przedmiotem rozważań tego opracowania.
Pyt.: Dlaczego Bóg stworzył świat i człowieka?
Odp.: Dobroć Boża skłania Go do stwarzania. Zapragnął On także
uszczęśliwić istnieniem człowieka, króla stworzeń. Z myślą o nim i dla
niego stworzył piękny świat, który miał stać się jego przejściowym
domem, zanim wejdzie na wieki do domu Ojca.
„Dla kogo, jeśli nie dla człowieka, stworzył Bóg te niezliczone rodziny
zwierzęce; te jakby fruwające i śpiewające kwiaty, te zwierzęta, które
służą wam, pracują, dają pożywienie i pociechę?
Dla kogo Bóg stworzył wszystkie niezliczone rodziny roślin i kwiatów,
podobnych do motyli lub do drogocennych kamieni albo też do nieruchomych
ptaków? Dla kogo stworzył owoce wyglądające jak naszyjniki z klejnotów;
rośliny, ścielące się jak dywany pod wasze stopy, aby dać wam
schronienie, przyjemność, pożytek, radość dla umysłu, członków ciała,
oczu i powonienia?
Dla kogo Bóg stworzył minerały w głębinach ziemi, sole siarczane, jodowe
i bromowe, rozpuszczone w źródłach zimnych lub gorących, jeśli nie dla
radości tego, który nie jest Bogiem, lecz dzieckiem Bożym? Dla jednego,
dla człowieka.
Bogu nic nie było konieczne, ani dla Jego radości, ani dla zaspokojenia
Jego potrzeb. On Sam sobie wystarcza. Kontemplacja Siebie jest Jego
szczęściem, pokarmem, życiem i odpoczynkiem. To co stworzył nie pomnaża
ani o najmniejszą odrobinę Jego nieskończonej radości, piękna, życia i
mocy. Wszystko to stworzył dla Swego dziecka, chcąc je uczynić królem
wszelkiego Swego dzieła - dla człowieka!
Warto więc żyć, żeby ujrzeć tak wiele dzieł Bożych i dziękować za Jego
potęgę, która wam je daje. Za to, że żyjecie, powinniście być wdzięczni.
Nawet gdybyście zostali odkupieni dopiero na końcu wieków, powinniście
mieć wdzięczność, gdyż Bóg udziela wam radości płynącej ze stykania się
z pięknem wszechświata, z korzystania z dobroci wszechświata” (M.
Valtorta, Poemat Boga-Człowieka, Katowice 1999).
SZEŚĆ DNI STWARZANIA
Stworzenie świata i człowieka stanowi początek historii, która według
zamiaru Bożego ma być historią zbawienia, czyli zmierzania do
wyznaczonego przez Niego odwiecznego celu. Stworzenie człowieka, którego
kochający Stwórca zapragnął na wieki uszczęśliwić, zostało poprzedzone
stworzeniem świata.
Pyt.: Dlaczego autor natchniony mówi o sześciu dniach stworzenia i
jaką prawdę chce nam przekazać? Rdz 1,1-2,4
Odp.: Na ogół łatwiej nam zapamiętać i zrozumieć barwny przykład niż
przekazaną przez kogoś suchą prawdę. Wiedział o tym i autor natchniony,
piszący o stworzeniu świata, dlatego ujął stwórcze dzieło Boże w ramy
sześciu dni, po których dnia siódmego Pan Stworzenia odpoczął. Czytając
pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju, należy starannie odróżnić formę
literacką od przekazywanej nam w niej prawdy. Aby lepiej odróżnić formę
od treści, przypomnijmy sobie książkę „Mały Książę” A. Saint Exupery'ego.
Opisując przygody przybyłego z innej planety na ziemię Małego Księcia,
autor przekazuje nam wiele prawd o przyjaźni, miłości i o życiu. Chociaż
postaci i sytuacje są wymyślone, jednak książka przekazuje nam prawdę.
Podobnie, posługując się kompozycją sześciu dni stwarzania, autor
natchniony przekazuje nam szereg ważnych pouczeń zbawczych. Stwierdza on
między innymi, że stworzenie pochodzi od Boga, dlatego jest dobre; że
człowiek jest wyjątkową istotą, bo nosi w sobie podobieństwo Boże, że
należy siódmego dnia odpoczywać...
CIĄGŁE STWARZANIE
Pyt.: Co teologia nazywa ciągłym stwarzaniem?
Odp.: Stworzenie to powołanie czegoś do istnienia z nicości. Czegoś
takiego może dokonać tylko Bóg. Ciągłe stwarzanie polega na tym, że
Stwórca wszystko ustawicznie podtrzymuje w istnieniu. Ze światem jest
podobnie jak z żarówką, która świeci tak długo, jak długo dopływa do
niej prąd z elektrowni. Odcięcie od źródła energii powoduje
natychmiastowe zgaśniecie. Świat przestałby istnieć, gdyby Bóg
ustawicznie nie chciał jego trwania. Stwarzając świat i człowieka, Bóg
niejako podzielił się swoim istnieniem ze stworzeniami, nic przy tym nie
tracąc ani nie zyskując, na podobieństwo słońca, któremu nie przybywa
ani nie ubywa blasku przez fakt oświetlania ziemi lub księżyca.
WIARA WOBEC TEORII EWOLUCJI
Pyt.: Czy wierzący może przyjąć teorię ewolucji? Rdz 1,1-2,4
Odp.: Biblijny opis stworzenia świata ani nie zaprzecza teorii
ewolucji, ani jej nie stwierdza, po prostu nie zajmuje się tym
zagadnieniem. Autor natchniony pragnie bowiem przekazać nam nie tyle
prawdy naukowe o kolejności powstania różnych form materii oraz istot
żywych, ile zbawcze treści pobudzające nas do zajęcia w życiu
odpowiednich postaw wobec Boga i ludzi. Pismo św. nie jest traktatem
przyrodniczym, lecz księgą religijną. To do naukowców należy opisywanie
sposobu rozwijania się stworzonej przez Boga materii.
Chrześcijanin może przyjąć teorię ewolucji świata, gdyż nie zaprzecza
ona idei stworzenia wszystkiego przez Boga. Aby coś mogło ewoluować,
musi przecież najpierw zaistnieć. Fakt, że wszystko się rozwija,
potwierdza tylko istnienie rozumnej Istoty, która wszystkim kieruje
zgodnie z odwiecznymi, przez Nią ustalonymi prawami przyrody. Co się
tyczy pochodzenia człowieka, można przyjąć ewolucję co do ciała. Papież
Pius XII uczy, że dusze ludzkie są stwarzane bezpośrednio przez Boga.
Rozumna i nieśmiertelna dusza ludzka nie może pochodzić od zwierząt. Być
może stworzenie człowieka dokonało się w ten sposób, że Bóg obdarował
duszą nieśmiertelną jakieś istniejące już zwierzę (niekoniecznie
małpę!), przez co stało się ono rozumną i wolną istotą. Pojawienie się
człowieka stanowi wielki skok w ewolucji. Trudno naukowcom odkryć jakąś
istotę pośrednią między zwierzęciem a świadomym i rozumnym człowiekiem;
odkopane szczątki są albo pozostałością zwierząt, albo też istot
rozumnych - ludzi.
MONOGENIZM CZY POLIGENIZM?
Pyt.: Ludzkość pochodzi od jednej czy od wielu par? Dz 17,26-27
Odp.: Wielu zwolenników teorii ewolucji twierdzi, że ludzkość pochodzi
nie od jednej, a od wielu par, bo cały jakiś gatunek stopniowo
przekształcił się w ludzi. Teorię o pochodzeniu ludzkości od wielu par
nazywamy poligenizmem. Jeśli przyjmiemy, że człowiek pojawił się na
ziemi dzięki obdarowaniu jakichś istot duszą nieśmiertelną, czyli w
jakimś określonym jednym momencie, nic nie stoi na przeszkodzie w
przyjęciu nauki o pochodzeniu wszystkich od jednej pary ludzkiej. Bóg
wcale nie musiał obdarowywać wielu osobników człekopodobnych duszami
nieśmiertelnymi. Papież Pius XII twierdzi ponadto, że trudno pogodzić
poligenizm z nauką o grzechu pierworodnym prarodziców, przechodzącym na
wszystkich ludzi.
STWORZENIE ADAMA Z „PROCHU
ZIEMI”
Pyt.: Jakie prawdy przekazuje nam drugi opis stworzenia, mówiący o
ulepieniu człowieka z prochu ziemi? Rdz 2,4-7
Odp.: W Piśmie św. mamy dwa opisy mówiące o stworzeniu człowieka.
Pierwszy głosi, że został on stworzony przez Boga w szóstym dniu; drugi
natomiast mówi, że został ulepiony z prochu ziemi: „Wtedy to Pan Bóg
ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia,
wskutek czego stał się człowiek istotą żywą" (Rdz 2,7). Opisu tego nie
można rozumieć dosłownie. Autor biblijny poucza nas jedynie, że:
a) człowiek został stworzony przez Boga i posiada dla Niego wielką
wartość, skoro został uformowany Jego „rękoma”.
b) Bóg jest wszechmocny skoro z tak znikomego materiału jak „proch
ziemi” ukształtował istotę, o której Psalm 8 głosi: „Czym jest człowiek,
że o nim pamiętasz, i czym - syn człowieczy, że się nim zajmujesz?
Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go
uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich, złożyłeś to
wszystko pod jego stopy” (Ps 8,5-7).
c) oprócz elementów materialnych człowiek nosi w sobie „tchnienie Boże”,
czyli posiada duszę rozumną i nieśmiertelną. Nie należy jednak mylić
duszy ludzkiej z darem życia Bożego, nazywanym łaską uświęcającą.
STWORZENIE EWY Z ŻEBRA ADAMA
Pyt.: Co chce wyrazić autor natchniony mówiący, że kobieta została
stworzona z „żebra Adama”? Rdz 2,18-25; Mk 10,1-12
Odp.: Drugi opis stworzenia tak przedstawia powstanie kobiety:
„Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy
spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym
Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę” (Rdz
2,21-22). I tego opisu nie można rozumieć dosłownie. Mówiąc o stworzeniu
kobiety z żebra Adama, autor natchniony poucza, że pochodzi ona podobnie
jak mężczyzna od Boga, dlatego powinna być otaczana miłością i
szacunkiem; że posiada taką samą naturę jak mężczyzna; że małżeństwo
ustanowione przez Boga jest czymś dobrym.
ANIOŁOWIE - SZATAN
Pyt.: Jakie istoty rozumne, oprócz człowieka, stworzył Bóg? Hbr
1,5-14
Odp.: Stwórca powołał do istnienia także aniołów, czyli istoty
duchowe rozumne i wolne. Część tych duchów zbuntowała się przeciwko Bogu
i zamiast miłości wybrała nienawiść do Stwórcy i do wszystkiego, co od
Niego pochodzi. Upadłych aniołów nazywa się demonami, szatanami lub
diabłami.
WIARA WOBEC EWENTUALNEGO ISTNIENIA POZAZIEMSKICH CYWILIZACJI
Pyt.: Czy wiara dopuszcza istnienie pozaziemskich cywilizacji?
Odp.: Nie jest wykluczone, że oprócz człowieka i aniołów na innych
planetach istnieją jakieś istoty rozumne, stworzone przez Boga. Wszelkie
jednak dociekania na temat natury tych istot, ich ewentualnej
grzeszności i potrzeby odkupienia - to tylko czysto teoretyczne
rozważania. Objawienie mówi tylko o człowieku, który zgrzeszył i został
odkupiony przez Syna Bożego. Nic natomiast nie wspomina ani o grzechu,
ani nawet o istnieniu innych cywilizacji. Pismo św. nie zaspokaja pod
każdym względem naszej ciekawości i przekazuje tylko te prawdy, które są
pożyteczne dla naszego zbawienia.

Dokładnie 28 lat temu znaleźliśmy się w świecie
wojny. Komunistyczna władza ówczesnej Polski wprowadziła stan wojenny.
Pamiętamy dokładnie tę ciszę w mediach: w radiu i telewizji. Później
"ojciec narodu"- generał Jaruzelski, posiadając pełnię władzy ogłosił
stan wojenny, który to miał być dla naszego kraju ocaleniem przed
katastrofą, jaka groziła ze strony niezrównoważonej opozycji. Rozpoczęły
się na masową skalę aresztowania i internowania. Prawdy na temat
funkcjonowania państwa w tamtych latach dowiedzieliśmy się po 1989 roku,
kiedy to kolejny zryw Solidarności, przy duchowym wsparciu Ojca Świętego
Jana Pawła II, doprowadził do upadku ówczesnej władzy oraz panującego
systemu. W zdecydowaną większość Polaków wstąpił nowy duch. W narodzie
zapanowała chęć zmiany rzeczywistości na lepszą i bardziej przyjazną
człowiekowi. Pierwsze lata wolności okazały się być bardzo owocne w
szereg zmian, zarówno w dziedzinie gospodarki jak i polityki. Powstało
wiele inicjatyw, które służyć miały społeczeństwu. Jednak z upływem lat
u ludzi wytworzyła się negatywna energia, która powodowała zachłanność,
pogardę oraz interesowność. Ci, którym się lepiej żyło, często
zapominali o tym, że żyją razem z innymi ludźmi, którzy także korzystać
chcieli z przemian, które w kraju nastąpiły. Niestety ten nasz egoizm
bardzo często daje znać o sobie.
Dzisiaj potrzeba nam serca i empatii wobec
drugiej osoby. Samo bogacenie dla bogacenia nie wnosi nic do naszego
życia. Ogromne dysproporcje w dochodach Polaków powodują niechęć jednych
do drugich, brak poszanowania oraz wzajemną niechęć. Widzimy zachowania
ludzi bogatych, którzy grodzą swoje posiadłości, wynajmują ochronę,
montują najnowocześniejsze urządzenia mające chronić ich majątek. Z
drugiej strony obok tych majętnych i radzących sobie ludzi mieszkają
ludzie ubodzy, których nie stać nawet na wykupienie niezbędnych dla nich
leków. Czy taki stan rzeczy nie daje do myślenia? Czy należy uznać, że
tak po prostu musi być?
Otóż nie, państwo prawa powinno zgodnie zresztą z
konstytucją zadbać o to, aby tak nie było. Nie chodzi tu o to, aby
wszyscy byli jednakowo bogaci, lecz o to, aby ta dysproporcja w poziomie
życia nie była aż tak drastyczna oraz o to, aby nie było tak wyraźnie
przecież odczuwalnego wyzysku społecznego jednych przez drugich.
Działania państwa powinny kierować się w stronę równomiernego rozwoju
polskich rodzin, zabezpieczenia zdrowotnego oraz dostępu do wiedzy. Jak
to wygląda na dzień dzisiejszy, każdy widzi. Brak współczucia dla
drugiego jest tym podstawowym błędem dzisiejszych czasów. Wystarczyłyby
"czułe serca", aby nasze życie było szczęśliwe i bezpieczne. Człowiek,
aby być spełnionym, musi posiadać własną rodzinę, pracę i mieszkanie. To
są podstawowe warunki, które człowieka cywilizują i uszlachetniają. Brak
choćby jednego z tych warunków powoduje jego degradację. Ile dzisiaj w
Polsce jest ludzi zdegradowanych społecznie z powodu choćby braku pracy,
szczególnie jeśli chodzi o ludzi młodych. Potrzeba nam, zatem mocno
artykułować nasze oczekiwania w tym względzie. Okres Adwentu jest
okresem oczekiwania na przyjście Pana. Dla ludzi wierzących powinien być
okresem radosnym. Mamy jednak świadomość, że wiele osób czuje się
odrzuconymi, osamotnionymi i potrzebującymi. Nie zostawiajmy ich samych
sobie, lecz idźmy im z pomocą w miarę naszych możliwości. Dzisiaj
dowiadujemy się z mediów o wielu akcjach, które mają na celu pomoc
potrzebującym. Komu jednak one bardziej służą, potrzebującym czy
organizatorom? Sytuacja w służbie zdrowia jest najlepszym przykładem
obojętności człowieka wobec człowieka. Stanowisko władzy, ambicje
lekarzy przeważają nad elementarnymi potrzebami pacjenta. Nie podlega
dyskusji, że tak być nie może. Powinnością lekarzy jest leczyć, a władz
zapewnić warunki do spełnienia tej powinności. Jeżeli któraś ze stron ze
swoich obowiązków się nie wywiązuje, ofiarą okazuje się pacjent, czyli
człowiek chory. Nie możemy się temu poddawać i stać biernie.
Oby kolejne przeżycie narodzin Jezusa było tym
pozytywnym motywem w tworzeniu naszej międzyludzkiej rzeczywistości.
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia pogody ducha i
wrażliwości na bliźniego życzy
Andrzej Krężałek

Witajcie w euroregionie polskim!
1 grudnia 2009 r. wszedł w życie traktat lizboński,
którego postanowienia są kolejnym krokiem w kierunku tworzenia
jednolitego państwa europejskiego. To następny etap osłabiania reguł
demokracji nie tylko w Polsce, ale we wszystkich państwach Unii.
Politycy europejscy „przepchnęli” ten dokument dzięki sztuczkom i
wywieraniu presji, z pominięciem woli społeczeństw państw członkowskich,
zwłaszcza wyrażonej w demokratycznych procedurach referendów.
W Polsce nie było żadnej merytorycznej, uczciwej, publicznej dyskusji
społecznej na temat zmian i skutków, które przyniesie Polsce traktat.
Jedyną wartością, o której przy tej okazji mówią jego zwolennicy, jest
„potrzeba usprawniania funkcjonowania Unii i jej procesów decyzyjnych”.
Traktat nie ma na celu - jak widać - wzmacniania państw członkowskich,
lecz przeciwnie, dalszą centralizację władzy w organach Unii i
ułatwienie jej biurokracji „podejmowania decyzji”, jak też osłabienie
„oporu” państw uczestniczących w unijnych procedurach decyzyjnych.
Traktat przeniósł więc kolejne istotne kompetencje suwerennych państw na
rzecz organów urzędniczych i politycznych UE. Dokument ten pozbawił
państwa członkowskie prawa weta w kolejnych 40 obszarach spraw,
zamieniając obowiązującą wobec nich zasadę jednomyślności na decydowanie
- co do zasady - większością głosów. Głosowanie jednomyślne (czyli
możliwość weta) pozwalało państwom sprzeciwić się podejmowaniu w UE
decyzji niekorzystnych dla ich interesów czy bezpieczeństwa. Od 1
grudnia 2009 r. państwa nie mogą już same w kolejnych 40 obszarach się
obronić i muszą szukać sojuszników. W praktyce, wobec naturalnych
rozbieżności i skomplikowania relacji między różnymi państwami, może się
to okazać trudne do osiągnięcia. Polska w wielu istotnych dla nas
sprawach nie będzie już mogła odmówić poddania się nawet najbardziej
szkodliwym dla naszego państwa decyzjom unijnym.
Polska bez prawa weta
Z 1 grudnia 2009 r. Polska utraciła prawo weta np. w zakresie kontroli
wykonywania uprawnień wykonawczych przez Komisję Europejską, czyli przez
unijny rząd. Straciła je również w sprawach podejmowania i wykonywania
działalności gospodarczej, prowadzonej na własny rachunek. Polska nie
będzie już mogła sprzeciwić się skutecznie decyzjom Unii dotyczącym
„niezgodności” naszej polityki gospodarczej z ogólnymi kierunkami
unijnej polityki w tym zakresie. Będziemy musieli też poddać się
decyzjom Unii w sprawach środków, które nakaże nam ona podjąć dla
ograniczenia deficytu budżetowego, zaakceptować niekorzystne dla nas
reguły funkcjonowania Europejskiego Banku Centralnego.
Polska nie będzie już mogła zawetować szkodliwych dla swych interesów
decyzji wyznaczających zadania, cele priorytetowe (np. pomijające
Polskę), określających organizację funduszy strukturalnych i zasady ich
działania oraz funkcjonowanie Funduszu Spójności, finansującego zacofane
tereny w Polsce. Unia zapowiadała zresztą, że dalej już nie będzie
poziomów rozwoju Europy Wschodniej wyrównywać, a środki te przeznaczy
raczej na „krzewienie wartości europejskich”.
Po 1 grudnia 2009 r. Unia może Polsce narzucić - wbrew naszym interesom
- także politykę azylową; większością głosów - choćby przy naszym
sprzeciwie - wyznaczyć członków Zarządu Europejskiego Banku Centralnego
itd., itd.
Zgoda polskich władz na oddanie Brukseli kolejnych 40 obszarów
dotychczas suwerennych kompetencji organów państwa polskiego i
dobrowolne wyzbycie się w tym zakresie możliwości zawetowania
szkodliwych dla Polski unijnych decyzji oznacza też dalsze istotne
marginalizowanie naszego kraju, Polaków i polskiego parlamentu. Traktat
lizboński i niedemokratyczny sposób jego przeforsowania dowodzą dalszego
ograniczania reguł demokracji. Przykład Irlandii też jest tego jaskrawym
dowodem. W trakcie batalii o ten kraj widoczna była w Europie różnica w
zachowaniach elit władzy poszczególnych państw, w tym niestety także
polskich, które wywierały presję na Irlandczyków, ingerując
bezceremonialnie w ich sprawy wewnętrzne, a działaniami różnych
środowisk społecznych, które wspierając Irlandczyków i ich prawo do
samostanowienia, tym samym wspierały demokrację. Elity władzy zaś reguły
demokracji arogancko łamały, a naród irlandzki upokorzyły.
To nie narody ani parlamenty w sposób demokratyczny, lecz rządy, czyli
władze wykonawcze, w sposób naruszający fundamenty demokracji i jawności
wyznaczyły wygodnego dla najsilniejszych państw Unii (Niemiec i Francji)
nieznanego szerzej kandydata z Belgii na stanowisko przewodniczącego
Rady Europejskiej, zwanego „prezydentem Unii”. Z kolei grupa kilku
premierów socjaldemokratycznych średnich państw z Wielką Brytanią i
Hiszpanią (bez udziału Polski) uzgodniła na swoim zamkniętym spotkaniu w
jednej z ambasad kandydaturę byłej lewackiej anarchistki, atakującej w
przeszłości za sowieckie pieniądze demokratyczny system swego kraju
(Wielka Brytania), na stanowisko „wysokiego przedstawiciela Unii do
spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa”, odpowiednika ministra
spraw zagranicznych. Obie funkcje obsadzono poza przyjętymi procedurami,
uniemożliwiając nawet publiczne ich odpytanie przez głosujących. Zarówno
społeczeństwa jak i parlamenty państw członkowskich nie miały na te
„wybory” żadnego wpływu. Mamy więc teraz dwie twarze Unii. Osobiście
wstydzę się, że Polskę wobec świata reprezentować będą osoby typu
Hermana van Rompuya czy Catherine Ashton. Wstydzę się za polskich
urzędników, którzy na takich „naszych reprezentantów” w niegodnych
procedurach głosowali. Wstyd mi także za polski Sejm, który w ogóle w
tych okolicznościach nie zabrał głosu i nie przejawiał większego
zainteresowania losami Polski, jej reprezentacji personalnej wobec
innych państw. To także jest przykład „porzucania” reguł demokracji
przez struktury (parlamenty), które są przecież wyłaniane metodą
demokratyczną i ich naturalną rolą jest demokrację chronić, zwalczać jej
ograniczenia.
Po co nam taki Sejm?
Postawa parlamentów także pokazuje patologię trawiącą współczesne
państwa europejskie. Polski Sejm również działa w sposób „samobójczy”,
podważając zarówno rację ustrojową jak i polityczną swojego istnienia.
Można zapytać, po co nam Sejm, który kilka lat temu zgodził się na
oddanie swej władzy prawodawczej za granicę, w ręce urzędników innych
państw. Traktatem o akcesji przekazano Unii ogromną władzę nad Polską, a
zwłaszcza nad jej gospodarką. Decyzje dotyczące ok. 80 proc. spraw z
tego obszaru podejmowane będą teraz poza Polską, a rola Sejmu, za jego
własną zgodą, ograniczona została do wprowadzania w Polsce nakazów
i decyzji podejmowanych niedemokratycznie poza jej granicami. Ustawę,
akt woli polskiego Narodu, Sejm i władze sprowadziły do roli mało
znaczących, często zmienianych dokumentów, których główną funkcją stało
się wprowadzenie w Polsce obcych, często szkodliwych dla nas pomysłów i
polityki (zob. przykład stoczni).
Posłowie pytają teraz nie o to, czy dane rozwiązanie unijne służy
interesom Polski, lecz o to, czy nasz pomysł dobry w rozwiązaniu naszych
problemów będzie przychylnie przyjęty w Unii.
Kto reprezentuje Polaków wobec świata?
Fakt, że 1 grudnia traktat lizboński wszedł w życie, jest także może
bezwiedną winą samych Polaków, którzy w większości (wedle sondaży i
referendów) popierają członkostwo Polski w Unii Europejskiej, choć
kompletnie nie rozumieją skutków tego udziału. Brak elementarnej wiedzy
na ten temat, dezinformowanie społeczeństwa przez przedstawicieli władz,
media czy środowiska naukowe sprawia, iż przeciętni ludzie dobrowolnie
głosują za czymś, co przynosi im szkodę. I nie zdają sobie z tego
sprawy, nie potrafiąc logicznie łączyć faktów i oddzielić ich od
nachalnej, wszechobecnej unijnej propagandy. Polacy, nie szukając wiedzy
o tym, czym w istocie jest struktura o nazwie Unia Europejska, miotają
się między sprzecznymi wyborami. Z jednej strony np. chcą silnego
prezydenta polskiego z prawem weta wobec ustaw, który konstytucyjnie
jest „reprezentantem państwa [polskiego] na zewnątrz”, tj. zagranicą, a
równocześnie popierają ideę UE i traktat lizboński, który 1 grudnia 2009
r. funkcję reprezentacji Unii, w tym Polski, „na zewnątrz w sprawach
dotyczących wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa” powierzył
także drugiemu prezydentowi, tyle że zagranicznej struktury
polityczno-państwowej. To kto w końcu nas reprezentuje wobec świata? Czy
mamy aż dwóch prezydentów o tych samych częściowo funkcjach
reprezentacyjnych? Polacy o to nie pytają, nie wnikają, bo „polityka ich
nie interesuje”.
Od 1 grudnia 2009 r. pozycja Polski w Europie ulegnie dalszemu
osłabieniu i marginalizacji, również dlatego, że traktat lizboński
utworzył, także dla Polski, wspomniany urząd „ministra spraw
zagranicznych Unii”. Według traktatu, kompetencje Unii w zakresie
wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa (a których Polska
wcześniej zrzekła się na rzecz Unii) obejmują „wszelkie dziedziny
polityki zagranicznej i ogół spraw dotyczących bezpieczeństwa Unii
[także Polski], w tym stopniowe określanie wspólnej polityki obronnej,
która może prowadzić do wspólnej obrony”. Czy to oznacza, że w zakresie
tak ogólnikowo i niejasno określanych kompetencji unijnego ministra
polscy ministrowie spraw zagranicznych i obrony już swych
konstytucyjnych obowiązków nie wykonują, skoro Polska wcześniej
przekazała do decyzji Unii te kompetencje traktatami o akcesji i
lizbońskim?
Polskie społeczeństwo utrzymywane jest w niewiedzy na temat
rzeczywistych relacji Polski z UE, a w ulicznych sondażach daje dowody
swej infantylnej wiedzy w tych sprawach. Ale jasności nie mają także
osoby zajmujące się sprawami europejskimi. Ostateczne decyzje dotyczące
interpretacji celowo niejasno formułowanych unijnych regulacji wydaje
zainteresowana w umacnianiu swej władzy biurokracja i funkcjonariusze
Brukseli.
Deklaracja nr 17 nie jest prawem
Z dniem 1 grudnia siła polskiego głosu w UE została istotnie
zredukowana. Traktat lizboński kolejny raz pokazuje, iż Unia jest
rodzajem spółki handlowej, w której pozycja danego państwa
członkowskiego zależy od liczby jego ludności i siły ekonomicznej.
Reguły działania Unii nie mają nic wspólnego z tradycyjnymi zasadami
prawa międzynarodowego, a zwłaszcza z zasadą suwerennej równości państw,
która jest fundamentem pokojowej współpracy narodów. Nierówne
traktowanie państw oraz wykorzystywanie przymusowej sytuacji krajów
słabszych przez dyktujące w Unii warunki Niemcy i Francję są typowymi
cechami niesprawiedliwych co do zasady relacji wewnątrzwspólnotowych.
W końcu trzeba też przypomnieć, iż traktat lizboński w załączonej
deklaracji nr 17 znów „przypomina” sprzeczny zresztą z unijnymi
traktatami pogląd Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, iż każdy
przepis prawa unijnego ma pierwszeństwo przed każdym przepisem prawa
państwa członkowskiego, z jego konstytucją włącznie. Natarczywe obecnie
przypominanie, m.in. Polsce o „pierwszeństwie prawa wspólnotowego” przed
polską Ustawą Zasadniczą, oznacza, iż traktat lizboński nie liczy się z
obowiązującą polską Konstytucją, która w art. 8 głosi coś przeciwnego,
tzn. że „na terytorium RP najwyższym prawem jest Konstytucja polska”.
Prof. Krystyna Pawłowicz. Autorka jest pracownikiem naukowym na
Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, członkiem
Trybunału Stanu.

Praca w KGW
Szybkimi krokami zbliża się kolejny koniec roku kalendarzowego, jak
również podsumowanie pracy w naszym Kole za mijający rok.
Jak już pisałam we wcześniejszym wydaniu gazety parafialnej „Powołanie”,
w styczniu Koło zorganizowało kolejny „Opłatek”. Już od ośmiu lat
kontynuowane są spotkania czwartkowe, spotkania z okazji Dnia Kobiet,
jak również pokazy żywieniowe, na których to poznajemy nowe tajniki
naszego żywienia.
Po Świętach Wielkanocnych zorganizowałyśmy - już po raz kolejny -
„Jajko”, na którym spotkało się 50 osób.
Podczas Spotkań Folklorystycznych, w lipcu, nasze cztery panie zajęły
się kuchnią, serwując zapiekanki, frytki, pizzę, kawę i herbatę. Dzięki
im za poświęconą noc.
Koniec lipca to też poświęcenie; chętne osoby z KGW wraz ze strażakami
odwiedziły mieszkańców Łęk, szukając pomocy dla poszkodowanej w pożarze
domu mieszkalnego rodziny z Wietrzna - Kopalni. Darowiznę zebraną od
mieszkańców wsi, którzy na ten apel życzliwie odpowiedzieli,
przekazaliśmy poszkodowanej rodzinie.
15 sierpnia to już kolejny rok, w którym członkinie Koła wiją wieniec ze
zboża, ziół i kwiatów, pieką bochen chleba, jak również przygotowują
różne smakołyki; i w ten dzień - Matki Boskiej Zielnej - niosą do
kościoła jako wotum wdzięczności Matce Bożej za tegoroczne zbiory.
6 września. Grupa pań w strojach ludowych na pięknie przystrojonym
traktorze, wraz z jego kierowcą Markiem Widziszewskim, no i oczywiście z
wieńcem wyrusza na Gminne Dożynki do Dukli. Zmęczone, ale szczęśliwe
wracają z dyplomem! Pragnę na łamach tego pisma podziękować
przewoźnikowi za jego bezinteresowny trud i poświęcenie już kolejny raz.
Listopad. Spotkanie Andrzejkowe kilku pań w długi, jesienny wieczór.
20 grudnia - Stoły Bożonarodzeniowe - Regionalne Centrum Kultur
Pogranicza w Krośnie. Koło prezentuje smakołyki bożonarodzeniowe
(wypieki, tradycyjne potrawy wigilijne, stroiki itp.).
20 grudnia, wieczorem, członkinie spotykają się na wspólnej wigilii,
spożywając przygotowane przez siebie potrawy wigilijne, dzieląc się
opłatkiem, życząc sobie nawzajem dalszej współpracy w naszym środowisku.
Na tym zakończę podsumowanie naszej społecznej pracy, mając nadzieję, że
w następnym roku będzie jeszcze lepiej.
Wspólnie z księdzem naszej parafii pragniemy zaprosić wszystkich
chętnych na kolejny OPŁATEK, który odbędzie się w dniu 30 stycznia 2010
r. Informacje na ten temat ukażą się na plakatach i w Internecie.
Przewodnicząca
Maria Kołacz
Jak obyczaj stary głosi,
Według ojców naszych wiary
Pragniemy złożyć Wam życzenia
W dniu Bożego Narodzenia
Niech ta gwiazdka betlejemska,
Która świeci dziś o zmroku
Doprowadzi Was do spotkania
w Nowym Roku
Dla Ks. Proboszcza, parafian oraz gości serdeczne życzenia od członkiń
Koła Gospodyń
Informacje
z działalności Stowarzyszenia Kulturalno - Rekreacyjnego „Jedność” za
2009 rok
Mija piąty rok działalności tej organizacji i -
jak co roku - po długiej refleksji z satysfakcją stwierdzam, że plan na
dany rok został wykonany z nawiązką. To następna przełożona kartka w
historii, kolejny mały jubileusz. A oto ważniejsze tegoroczne
wydarzenia:
- 19.07 br. - Stowarzyszenie zorganizowało V edycję Spotkań
Folklorystycznych „Zachować dla przyszłych pokoleń”, w których
uczestniczyło 6 zespołów, w tym 2 zespoły polonijne z Kanady i
Białorusi. Nie zabrakło też twórców ludowych, jadła staropolskiego i
grona niezwykłych gości;
- 11.07 br. gościliśmy zaprzyjaźniony chór Sursum Corda z Ukrainy
(Sambor). Przy wspólnym obiedzie, a później ognisku integracyjnym, nie
zabrakło biesiadnego śpiewu i mile spędzonych chwil;
- 17.10 br. zorganizowaliśmy Dzień Seniora dla starszych osób z naszej
wsi. Przez organizację tego święta pragniemy docenić i uszanować Wasz
sędziwy wiek i doświadczenie, a także wyrazić wdzięczność za wszystko,
co przekazaliście nam, młodszym pokoleniom. Z wielką radością
przygotowujemy dla Was tę uroczystość, chciejcie tylko w nich
uczestniczyć.
Do zadań z planu pracy należało wykonanie oświetlenia estrady, co
zostało wykonane jako praca społeczna i służyło już na czas V edycji
folkloru, za co serdecznie dziękujemy. Poza planem zostały wykonane
prace elektryczne w klubie i na klatce schodowej. Nadal zbieramy i
gromadzimy starocie do naszego muzeum.
Zespół „Łęczanie”, działający przy Stowarzyszeniu, ciężko i wytrwale
pracował przez cały rok na swoje zaproszenia, wyjazdy, sukcesy i
dyplomy. Były to cotygodniowe ciężkie próby, gdyż ambitnie uczyliśmy się
piosenek obcojęzycznych: czeskich, słowackich, łemkowskich, bojkowskich,
ukraińskich i węgierskich.
A wszyscy wiemy, że nie mamy naście lat.
Naszym szczególnym osiągnięciem w tym roku, dla mężczyzn, jest zajęcie
drugiego miejsca w Przeglądzie Pieśni i Muzyki Ludowej KROPA w
Korczynie.
Zespół „Łęczanie” w tym roku wziął udział aż 30 razy w różnych imprezach
w kraju i zagranicą:
* 01.01.2009 - oprawa muzyczna noworocznej mszy św. w naszym kościele w
Łękach Dukielskich;
* 17.01.2009 - wieczorny występ i wspólne kolędowanie podczas spotkania
opłatkowego w naszej wsi;
* 18.01.2009 - uczestnictwo we mszy św. w parafii polskokatolickiej w
Łękach Dukielskich z okazji inauguracji tygodnia modlitw o jedność
chrześcijan;
* 02.02.2009 - w Dzień Matki Bożej Gromnicznej uświetniliśmy diecezjalne
uroczystości Dnia Życia Konsekrowanego w Sanktuarium św. Jana w Dukli;
* 21.02.2009 - udział w jubileuszu 70. lecia Koła Gospodyń Wiejskich w
Równem;
* 07.04.2009 - w Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza odbył się
Kiermasz Wielkanocny, w którym nie zabrakło naszego zespołu, stołu
wielkanocnego KGW i palmy wielkanocnej pani Zofii Leśniak;
* 18.04.2009 - zespół gościł na I edycji spotkań muzycznych „Na
lubatowską nutkę” w Lubatowej;
* 16.05.2009 - uczestnictwo w 25. Przeglądzie Pieśni i Muzyki Ludowej
KROPA w Korczynie;
* 13.06.2009 - męska część zespołu „Łęczanie” wystąpiła w koncercie
laureatów Jubileuszowego Przeglądu Pieśni i Muzyki Ludowej KROPA w
Korczynie (2 miejsce i nagroda pieniężna);
* 16.06.2009 - uświetnienie uroczystego otwarcia Farmy Wiatrowej w
Łękach Dukielskich;
* 19.06.2009 - w dzień odpustu parafialnego nie mogło zabraknąć
uroczystej oprawy mszy św. w naszym wykonaniu;
* 21.06.2009 - czterokrotny występ (w różnych kategoriach) podczas
Wojewódzkiego Przeglądu Zespołów Śpiewaczych w Tyczynie (wyróżnienie i
nagroda pieniężna);
* 05.07.2009 - występ podczas Dni Dukli z podziękowaniem dla „Szarotek”
za pięć lat ich działalności;
* 08.07.2009 - pielgrzymka z klasztoru w Dukli do Lwowa na odpust ku
czci św. Jana z Dukli, który rozpoczyna się właśnie we Lwowie, później
jest na Puszczy, potem w Klasztorze i kończy się przy Złotej Studzience;
* 12.07.2009 - pierwszy występ podczas sumy odpustowej ku czci św. Jana
z Dukli na placu pod klasztorem, drugi występ to koncert w Bieździedzy;
* 26.07.2009 - kolejny raz zespół występuje dwukrotnie w ciągu dnia, tj.
koncert w Brzyskach z okazji święta folklorystycznego oraz w Kołaczycach
podczas Święta Miodobrania;
* 02.08.2009 - występ na krośnieńskim rynku w ramach festynu
zorganizowanego przez Akcję Katolicką na rzecz Hospicjum w Krośnie;
* 15.08.2009 - dwukrotny występ: w Lubatowej podczas „Jarmarku
Dziedzictwa Kulturowego”, następnie w Rymanowie na kolejnej edycji
„Koncertu na Dwa Świerszcze i kapelę”;
* 16.08.2009 - uczestnictwo podczas Dożynek Gminnych w Strzyżowie;
* 06.09.2009 - wyjazd na Ukrainę i trzykrotny występ: w Samborze na
uroczystości wręczenia Kart Polaka przez przedstawicieli z konsulatu i
organizacji polskich; w Strzelczyskach na dożynkach, na których „Łęczanie”
wręczyli własnoręcznie wykonany wieniec dożynkowy ze zbóż i nasion, w
postaci orła białego, naszego godła; oraz w kościele podczas mszy św.
i przy polskiej szkole;
* 13.09.2009 - gościliśmy na II Festiwalu Kultury Pogórzańskiej w
Ryglicach;
* 04.10.2009 - uczestnictwo w Sanktuarium Ojców Bernardynów w Dukli w
uroczystościach Jubileuszu 800. lecia zakonu św. Franciszka;
* 17.10.2009 - występ z okazji IV edycji Dnia Seniora;
* 08.11.2009 - uczestnictwo w oprawie liturgii mszy św. z okazji Święta
Niepodległości w dukielskim sanktuarium;
* 27 - 30.11.2009 - trzydniowy wyjazd do Budapesztu na zaproszenie
Samorządu Mniejszości Polskiej XVII dzielnicy Budapesztu delegacji z
Ziemi Krośnieńskiej (w tym zespół „Łęczanie”).
W piątek uczestniczyliśmy w uroczystym wieczorze andrzejkowym, na którym
daliśmy dwukrotny koncert. Wspaniałą i rodzinną atmosferę podkreślił
zespół śpiewając piosenki węgierskie. W sobotę od godzin rannych
zwiedzaliśmy Budapeszt: od Wzgórza Gellerta, poprzez stare miasto, plac
prezydencki na wzgórzu zamkowym - jednym słowem piękne i niezapomniane
przeżycia. Później zostaliśmy zaproszeni do szkoły na uroczysty wieczór
przyjaźni węgiersko-polskiej i powitani przez jej dyrektora, panią Ilonę
Olejnik. Oprócz nas wystąpił też zespół dziecinny pieśni i tańca
„Polonez”. My także po raz pierwszy do naszej choreografii
wprowadziliśmy taniec. Gospodarze byli pod wrażeniem naszego występu w
ich rodzimym języku. Po podziękowaniach i wymianie wzajemnych prezentów
zasiedliśmy do wspólnej kolacji i degustacji kuchni węgierskiej i
polskiej. Łęczanie serwowali tradycyjne polskie wędliny, wypieki,
ciasta, bigos oraz pierogi ruskie z kapustą, ufundowane przez firmę
Pierożek z Krosna.
W niedzielę, z rana, udaliśmy się do jedynego polskiego kościoła na
Węgrzech, gdzie msza św. jest sprawowana w języku polskim. Po drodze
wstąpiliśmy do kościoła św. Teresy, gdzie znajduje się jedyny pomnik
papieża Jana Pawła II.
Takie wyjazdy jak ten dają nam dużą satysfakcję, pomagają poznać inne
kultury, dostarczają wrażeń i stanowią motywację dla zespołu do dalszej
pracy.
* 08.12.2009 - udział w oprawie muzycznej mszy św. w kościele O.
Bernardynów w Dukli, z okazji Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii
Panny.
Podsumowując cały rok, pragnę podziękować przede wszystkim naszemu
kierownikowi Henrykowi za to, że szuka wciąż nowych wyzwań do dalszej
pracy oraz funduszy na realizację zadań. Dziękujemy za wytrzymałość z
tą, rozbrykaną, 20. osobową załogą.
Dziękuję też zespołowi za zaangażowanie i włożony trud, aby praca, którą
wykonuje, przynosiła satysfakcję nie tylko naszej wiosce, ale też innym
miejscowościom w kraju i zagranicą.
Serdecznie dziękuję całemu Stowarzyszeniu za współpracę i pomoc w
realizacji zadań.
Na zakończenie pragnę zaprosić wszystkich na Powiatowy Przegląd Kolęd i
Pastorałek, który odbędzie się w dniu 06.01.2010 r., o godz. 15.00, w
Kościele rzymskokatolickim w Łękach Dukielskich (organizatorami
Przeglądu są: Starostwo Powiatowe w Krośnie oraz Stowarzyszenie
Kulturalno - Rekreacyjne „Jedność”).
Celem Przeglądu jest:
- prezentacja twórczości kolędniczej;
- promocja twórców i wykonawców;
- pielęgnacja tradycji śpiewania kolęd i pastorałek oraz ochrona przed
zaniknięciem zwyczaju kolędowania;
- pobudzenie twórczych zainteresowań młodego pokolenia.
Wszyscy uczestnicy Przeglądu otrzymają dyplomy i upominki. Po
prezentacji organizatorzy zapewnią uczestnikom posiłek w sali
widowiskowo - sportowej.
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia składam wszystkim
Członkom Stowarzyszenia, Mieszkańcom wsi, świątecznym Gościom i
wszystkim Czytelnikom „Powołania” oraz Księżom Proboszczom
najserdeczniejsze życzenia
Radosnych, spokojnych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia, aby to
rodzące się Dziecię wniosło w nas wszystkich więcej życzliwości i
nadziei oraz błogosławieństwa Bożego w każdym dniu nadchodzącego roku.
Przewodnicząca
K. Łajdanowicz

Uczniowski Klub
Sportowy
Witam członków i sympatyków Uczniowskiego Klubu
Sportowego w Łękach Dukielskich.
Mija kolejny roczek naszej działalności.
W tym roku działalność klubu od strony sportowej koncentrowała się na
tenisie stołowym. Podobnie jak w latach ubiegłych bawimy się we
wszystkie turnieje, zawody i rozgrywki związane z tą dyscypliną
sportową.
Zaczynając od najbardziej prestiżowych jak Wojewódzkie Turnieje
Kwalifikacyjne, poprzez rozgrywki ligowe, a kończąc na lokalnych
turniejach i zawodach. Sukcesem jest dla nas udział w tych zawodach,
kiedy to nasi reprezentanci rywalizują z czołówką województwa.
UKS jest i był również organizatorem turniejów gminnych, ligi juniorek i
ligi międzyszkolnej.
Na gratulacje zasługuje cała nasza ekipa tenisowa w składzie: Klaudia
Łajdanowicz, Karol Śliwiński, Paulina Pietruś, Kacper Ryczak, Ola Fruga,
Magda Węgrzyn, Daniel Fornal, Damian Cypara, Dawid Polowiec, Konrad
Leśniak, Ela Trynkiewicz, Marcin Kołacz, Sławek Pietruszka, Maciek
Rąpała, Damian Głód, Henryk Śliwiński i Wojtek Czyż. Za opiekę i
zaangażowanie pragnę tutaj podziękować szczególnie Grześkowi Frudze,
trenerowi Romkowi Śnieżkowi i Wojtkowi Czyżowi za prowadzenie zajęć i
organizację treningów, imprez sportowych i wyjazdy z młodzieżą na
zawody.
Wszystkim zawodnikom życzę przede wszystkim wytrwałośc i
w treningach, bo właśnie pod tym względem ta dyscyplina jest bardzo
wymagająca.
Pozostałych, zwłaszcza najmłodszych (klasy I-III) zachęcam do udziału w
zajęciach tenisa stołowego.
W tym roku ukończyliśmy prace przy modernizacji boiska szkolnego i
budowie placu zabaw. Te dwa tematy są wspólnym sukcesem członków UKS-u,
sołtysa Tomasza Węgrzyna i radnego Stanisława Węgrzyna. Bez pomocy firm
i dobrej woli osób prywatnych byłby to naprawdę trudny orzech do
zgryzienia, gdyż udział własny UKS musiałby opiewać na kwotę około 200
tys. zł. Tutaj ukłony w stronę radnego, Rady Gminy i burmistrza Marka
Góraka, którzy poprzez uchwałę pokryli część materiałów na kwotę ok. 160
tys. zł, pozostałą wartość w formie robocizny i sprzętu - podziękowanie
dla wykonawcy Farmy Wiatrowej - UKS wypracował sam. Efekt końcowy jest
widoczny, pozostaje nam jedynie życzyć dzieciom i młodzieży naszej
szkoły bezpiecznego używania obiektu i poszanowania włożonej tam pracy.
W planach UKS-u jest rozbudowa sali widowiskowo - sportowej; w tym roku
zakupiliśmy część materiałów, zniwelowaliśmy teren pod budowę, jesteśmy
na etapie przygotowania projektu.
W stycznie 2010 roku mija kolejna kadencja zarządu UKS, w tym miejscu
pragniemy zaprosić wszystkich sympatyków klubu i chętnych na wybory
nowych władz.
Na zakończenie życzymy wszystkim mieszkańcom
naszej pięknej miejscowości w okresie świątecznym i w Nowym Roku
wszelkiej pomyślności, zdrowia i opieki Bożej, a także świętego spokoju.
Z szacunkiem
Zarząd UKS w Łękach Dukielskich

Wydarzenia
w Ochotniczej Straży
Pożarnej
w mijającym roku…
Miniony rok owocował w istotne wydarzenia w
działalności strażackiej, i tak:
8 i 15 marca 2009 r. odbyły się pierwsze z serii szkoleń strażaków
ochotników z terenu gminy Dukla. Temat: ratownictwo stopnia
podstawowego. W szkoleniu wzięła udział kilkuosobowa grupa naszych
strażaków, zajęcia trwały do połowy kwietnia.
18 kwietnia br. strażacy naszej jednostki (7 osób) przystąpili do
egzaminu kończącego kurs strażaka - ratownika. Program szkolenia
obejmował m.in. takie zagadnienia jak: bhp podczas działań
ratowniczo-gaśniczych, prawa i obowiązki strażaka, budowa sprzętu
gaśniczego, rodzaje pożarów i sposoby ich gaszenia, stopnie służbowe i
poszczególne funkcje, musztra i zasady obsługi sprzętu łączności. Odbyły
się również zajęcia zaznamiające z budową i zasadami użycia aparatów
tlenowych, ich celem było przygotowanie strażaków do egzaminu z ODO
(Ochrona Dróg Oddechowych) w Nisku (29.03.09 r.). Egzamin ten polegał na
pokonaniu przeszkód w zadymionej komorze dymowej. W kursie tym
uczestniczyło ponad siedemdziesięciu strażaków z terenu gminy Dukla.
Miesiąc maj to zazwyczaj uroczystości strażackie:

2 maja delegacja wraz z pocztem sztandarowym naszej jednostki wzięła
udział w obchodach 120. lecia OSP w Dukli.
17 maja delegacja składająca się ze strażaków i członków Stowarzyszenia
„Jedność” uczestniczyła w uroczystościach św. Floriana na górze Makovica
(Słowacja). Było to kolejne (czwarte już) zaproszenie dla organizacji
działających w naszej wsi od zaprzyjaźnionej z Łękami Cerniny. Nasza
delegacja złożyła wiązankę kwiatów pod figurą św. Floriana. Uroczystości
oficjalne miały bardzo podniosły charakter, a nasza delegacja była
podjęta bardzo serdecznie.
12 czerwca br., w odpowiedzi na zaproszenie, uczestniczyliśmy w
uroczystościach związanych z podniesieniem do rangi Sanktuarium
Dukielskiego Klasztoru OO. Bernardynów.
2 sierpnia br. odbyły się jak co roku Towarzyskie Międzynarodowe Zawody
Sportowo-Pożarnicze w Kobylanach. Uczestniczyły w nich jednostki OSP z
trzech gmin: Chorkówki, Krościenka Wyżnego oraz straż pożarna z Nižneho
Mirošova (Słowacja).
W bieżącym roku odbyły się również Gminne Zawody Sportowo-Pożarnicze,
organizowane co 2 lata. Tegoroczne odbyły się 20 września w Dukli,
udział w nich wzięło: 11 drużyn w grupie A seniorów i 6 Młodzieżowych
Drużyn Pożarniczych chłopców.
Z jednostek OSP z terenu gm. Dukla (kolejność poszczególnych jednostek
jest zgodna z kolejnością zajętych miejsc w zawodach):
* Seniorzy: OSP Iwla, OSP Równe, OSP Zyndranowa, OSP Łęki Dukielskie,
OSP Tylawa, OSP Głojsce, OSP Wietrzno, OSP Jasionka, OSP Dukla, OSP
Myszkowskie, OSP Mszana;
* MDP chłopców: Tylawa, Głojsce, Dukla, Wietrzno, Zyndranowa, Łęki
Dukielskie.
Zawody rozgrywane były w konkurencjach: rozwinięcia bojowego dla MDP i
ćwiczenia bojowego, sztafety pożarniczej 7 x 50 m z przeszkodami dla
grupy A i sztafety z przeszkodami 400 m dla MDP.
Działalność straży pożarnej to nie tylko uroczystości i zawody, ale
również akcje i wyjazdy alarmowe do nieszczęśliwych zdarzeń, które w tym
roku też miały miejsce.
Równie istotną sprawą jest modernizacja i wyposażenie w sprzęt prze.-poż.
Nasza jednostka została wyposażona w pompę szlamową (HONDA), która
zastąpiła wysłużoną już pompę z lat 70.
Natomiast w części garażowej remizy (na wieży) zainstalowaliśmy
elektryczną wyciągarkę do węży, która posłuży do suszenia węży.
Dzięki naszym staraniom i druha Aleksandra Śliwińskiego został
przekazany przez Komendę Wojewódzką Policji w Rzeszowie samochód VW
Transporter na wyposażenie naszej jednostki.
Więcej informacji na temat działalności OSP można znaleźć na stronie
internetowej: www.stowlekidukielskie.dukla.org
Zarząd OSP w Łękach Dukielskich pragnie serdecznie podziękować wszystkim
mieszkańcom, którzy zechcieli wesprzeć naszą działalność poprzez datki,
jakie ofiarowali przy odbiorze kalendarza na 2010 rok.
Niech radość i pokój Świąt Bożego Narodzenia towarzyszy
wszystkim mieszkańcom Łęk Dukielskich przez cały Nowy Rok.
Życzymy, aby był to Rok szczęśliwy w osobiste doznania,
spełnił zamierzenia zawodowe i społeczne
oraz by przyniósł wiele satysfakcji z własnych dokonań.
Z najserdeczniejszymi życzeniami członkowie OSP w Łękach Dukielskich

Drodzy mieszkańcy Łęk Dukielskich!
Zbliżają się Święta Bożego
Narodzenia. Przeżywamy wspólnie czas radosnego oczekiwania na przyjście
Bożego Dzieciątka.
Nawiązując do przepięknej
tradycji dnia wigilijnego, gdy przy wzejściu pierwszej gwiazdy
wieczornej na niebie wszyscy łamią się opłatkiem, pragnę złożyć
wszystkim moim pacjentom i mieszkańcom Łęk Dukielskich najserdeczniejsze
życzenia wielu radosnych doznań z okazji Świąt Bożego Narodzenia i
wszystkiego co najlepsze w każdym dniu nadchodzącego Nowego Roku.
Lekarz Adam Pilny
Gminna
Gimnazjada w tenisie stołowym
W dniu 23.10.2009 r. w hali widowiskowo - sportowej w Łękach Dukielskich
odbyła się Gminna Gimnazjada w tenisie stołowym w kategorii dziewcząt i
chłopców. Organizatorem zawodów byli nauczyciele WF z ZSP w Dukli: pani
Alicja Pernal, pani Wioletta Kasprzycka oraz pani Beata Węgrzyn z ZSP w
Łękach Dukielskich.
W zawodach startowało po 2 dziewczyny i 2 chłopców z 7 gimnazjów gminy
Dukla. Naszą szkołę reprezentowali uczniowie: Magda Węgrzyn, Aleksandra
Fruga, Daniel Fornal i Dawid Polowiec. W wyniku rozgrywek chłopcy zajęli
III miejsce, natomiast dziewczęta odniosły sukces, zajmując I miejsce i
awansując do dalszych rozgrywek na szczeblu powiatowym.
Powiatowa Gimnazjada w tenisie stołowym
Powiatowe Zawody w tenisie stołowym dziewcząt w kategorii gimnazjum
odbyły się w Iskrzyni, w dniu 09.11.2009 r. W zawodach uczestniczyły
zawodniczki gimnazjów z 8 gmin powiatu krośnieńskiego. Zawodniczki z gm.
Dukla, będące pod opieką pani Beaty Węgrzyn, reprezentowały uczennice,
które zajęły I miejsce w gminie, tj. Magda Węgrzyn i Aleksandra Fruga. W
wyniku rozgrywek uczennice zajęły II miejsce i awansowały do rozgrywek
na szczeblu rejonowym. Jest to duży sukces naszych zawodniczek.
Gratulujemy!
11 listopada
10 listopada odbył się w szkole uroczysty apel z okazji kolejnej
Rocznicy Odzyskania Niepodległości przez Polskę. Montaż słowno-
muzyczny, przygotowany przez panią Małgorzatę Kudybę i pana Andrzeja
Aszlara, przybliżył wydarzenia historyczne, związane z 11 listopada 1918
roku.
Rejonowa Gimnazjada w tenisie stołowym dziewcząt
W dniu 20.11.2009 r. w Gogołowie odbyły się rejonowe zawody w tenisie
stołowym dziewcząt w kategorii gimnazjum. W zawodach wzięły udział
zawodniczki - zwyciężczynie powiatów: krośnieńskiego, miasta Krosna,
strzyżowskiego oraz jasielskiego - w sumie 8 drużyn. Dziewczęta z naszej
szkoły: Aleksandra Fruga i Magda Węgrzyn, będące pod opieką pani B.
Węgrzyn, reprezentowały powiat krośnieński. Mecze rozgrywane były
systemem „ruskim” (do dwóch przegranych). Po zaciętych rozgrywkach nasze
zawodniczki zajęły III miejsce. Jes t
to duży sukces naszych tenisistek. Gratulujemy!
Gminna Szkolna Liga Tenisa Stołowego - sezon 2009/2010
W dniu 20.11.2009 r., w godz. popołudniowych na hali widowiskowo -
sportowej w Łękach Dukielskich rozegrane zostało pierwsze z 4 spotkań
gminnych rozgrywek w tenisie stołowym. Organizatorem zawodów był Gminny
Ośrodek Kultury w Dukli, zaś współorganizatorem UKS „Olimp” w Łękach
Dukielskich. W zawodach uczestniczyły 6. osobowe reprezentacje uczniów z
Zespołów Szkół z terenu gminy Dukla. Niestety w I etapie rozgrywek
uczestniczyli przedstawiciele zaledwie 3 na 9 Zespołów Szkół, tj. Dukli,
Iwli i Łęk Dukielskich. Niska frekwencja szkół związana była z pewnością
z popołudniową organizacją zawodów. Naszą szkołę reprezentowali
uczniowie w trzech kategoriach, uzyskując wyniki:
kl. I-IV: Karolina Malczewska (II m.),
Bartosz Pietruś (III m.);
kl. V-VI: Klaudia Łajdanowicz (II m.),
Karol Śliwiński (I m.);
kl. I-III G: Magdalena Węgrzyn (II m.),
Daniel Fornal (III m.).
Po pierwszych rozgrywkach nasi uczniowie uzyskali 47 punktów i zajmują
II miejsce drużynowo. Wszystkim uczniom gratulujemy sukcesów!
Prawa dziecka
Nasza szkoła jest jedną z 2 tys. szkół w Polsce, która współpracuje z
UNICEF w ramach programu „Szkoła z prawami dziecka”. W ramach projektu
prawie wszyscy wychowawcy przeprowadzili lekcje na temat praw ucznia.
Chętni uczniowie wzięli udział w konkursie plastycznym „Moje prawa”.
Najciekawsze prace znalazły się na wystawie na szkolnym korytarzu oraz
zostały wysłane na ogólnopolski konkurs, nad którym patronat objął
Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak. Punktem kulminacyjnym projektu
były obchody XX rocznicy uchwalenia Konstytucji o prawach dziecka,
przypadające na 20 listopada. Apel z projekcją multimedialną,
symbolicznymi balonami jako dekoracją i elementem happeningu „Balony do
nieba”, przygotowali uczniowie z klas IVa i IVb pod opieką pań A.
Łajdanowicz, K. Szczurek i B. Skalskiej. Uczniowie przybliżyli nam
historię Konwencji Praw Dziecka oraz przypomnieli i omówili
najważniejsze prawa w życiu każdego dziecka:
1. Prawo do życia i rozwoju.
2. Prawo do życia bez przemocy i poniżania.
3. Prawo do wychowania w rodzinie.
4. Prawo do wypowiedzi.
5. Prawo do stowarzyszania.
6. Prawo do swobodnych myśli, sumienia i religii.
7. Prawo do tożsamości.
8. Prawo do nauki.
9. Prawo do informacji.
10. Prawo do prywatności.
Całej uroczystości przewodziły słowa patrona naszej szkoły Jana Pawła
II: „Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku
człowieka do człowieka”.
Andrzeju, Andrzeju…
25 listopada, tradycyjnie jak co roku, uczniowie naszej szkoły
uczestniczyli w zabawie andrzejkowej. Dla grupy młodszej przygrywał
zespół „Marylian”. Starsi uczniowie bawili się przy muzyce dyskotekowej.
Nie zabrakło wróżbitów, u których można było sobie powróżyć przyszłość.
Starsi uczniowie przygotowali różnorodne konkursy, do których zachęcali
młodszych kolegów. Na zabawie został rozstrzygnięty również konkurs na
ciekawy strój hallowenowy. Podczas zabawy andrzejkowej uczniowie mogli
przyłączyć się także do akcji „Góra grosza”, ogłoszonej przez Samorząd
Uczniowski. Nie zabrakło chętnych, którzy wrzucali swoje grosiki do
przygotowanej skarbonki.
Dla wszystkich uczestników zabawy rodzice przygotowali poczęstunek. Było
miło i wesoło.
Spotkanie z Mikołajem
7 grudnia uczniowie z klas 0-2 spotkali się z Mikołajem. Niecierpliwie
na niego oczekiwali, bo kto nie lubi dostawać prezentów? Przywitali go
wierszem i wręczyli mu namalowane własnoręcznie rysunki. Mikołaj bardzo
się ucieszył i w zamian obdarował dzieci prezentami, które dla nich
przygotował. Uśmiechnięte buzie i zadowolone miny świadczyły o radości
dzieci. Zwieńczeniem spotkania były wspólne zdjęcia z Mikołajem.
Oprac. Marta Pabis
do góry
 |